9 sekund niepokoju
Czy Aeris umarła zanim Final Fantasy VII Remake w ogóle się zaczęło?
16.05.2019 | aktual.: 16.05.2019 16:23
Przez ogromne, futurystyczne miasto Midgar przetacza się huk potężnej eksplozji. To grupa ekoterrorystów z Avalanche właśnie wysadziła jeden z reaktorów Mako, energii wypełniającej trzewia planety, którą megakorporacja Shinra wydobywa na masową skalę. Na ulicach leżą przewrócone samochody, ludzie biegają w panice, wpadają na innych.
Młoda kobieta w bordowej kurtce zbiera się z chodnika, otrzepuje różową suknię i zaczepia przechodzącego opodal mężczyznę.
- Przepraszam! Co się stało?
W oknie dialogowym podpisano ją jako Flower Girl. Mnie zawsze przypomina się tu "Dziewczynka z zapałkami".
- Lepiej się stąd wynoś - odburkuje, niezbyt zapewne przyjaźnie, zapytany.
- Naprawdę? Nie wiem co się dzieje, ale pewnie masz rację.
I odchodzi.
Ale mężczyzna może też, nawet jeśli to w tej sytuacji absurdalne, odpowiedzieć.
- Nic... Hej... - A sterujący nim gracz zastanawia się, czy to "hej" naprawdę jest takim "hej", na jakie wygląda. "Hej" na podryw. Cloud kontynuuje, spoglądając na przewieszony przez jej ramię pleciony kosz:
- Nie spotyka się zbyt wielu kwiatów w tej okolicy.
- Och, te? Podobają ci się? Tylko Gil od sztuki.
Taniej się nie da, stać mnie nawet na początku gry.
- Och, dziękuję! Proszę!
Dziewczynka z kwiatuszkami odchodzi w stronę krawędzi ekranu.
Final Fantasy VII Remake - Teaser Trailer | PS4
Żadnej z tych scen nie ma w trailerze Final Fantasy VII Remake. Prawdopodobnie nie ma w nim też głupawego wyboru, żeby w kontekście chaosu na ulicach miasta wdawać się w small talk.
Oczywiście w oryginalnej grze od pierwszych sekund wiemy, że Dziewczynka z kwiatuszkami będzie ważna. To pierwsza postać ukazana w intrze do gry. Przelotne spotkanie na ulicy nie może być przypadkiem, nawet jeśli na przypadek wygląda.
W trailerze FFVII Remake Aeris wpycha się przed naburmuszonego, wpatrzonego w chodnik Clouda, który próbuje ją zignorować, omija. Wtedy znów go obiega i podsuwa mu wyjęty z koszyka, przepysznie żółty kwiat.
- Proszę, to dla ciebie.
Tak bardzo mi w tych dziewięciu sekundach coś nie pasowało, że zawitałem na YT, sprawdzić, jak było. Bo coś mi świtało piąte przez dziesiąte, że kwiat można było kupić. No i właśnie - było zupełnie inaczej. Lepiej, gorzej? Pewnie nie można na to pytanie odpowiedzieć bez kontekstu całej gry. Więcej nawet - pewnie powinniśmy przed takimi bezpośrednimi zestawieniami uciekać z całych sił. Na co komu one.
Wiadomo, że nie będziemy. Będziemy czerpać satysfakcję z punktowania każdej, najmniejszej nawet różnicy.
A na cały, odcinkowy przecież, Remake, jak komentują w sieci złośliwcy, poczekamy pewnie całe życie kolejnej generacji konsol.
Na razie mam wrażenie, że scenarzyści nowego FFVII do podstawowych spraw podchodzą aż nazbyt łopatologicznie. Jasne, że Aeris to cud i uosobienie dobra. Bogini bezwarunkowej miłości i wyrozumiałości. Tylko własna matka kocha cię równie mocno (i dlatego powie, że powinieneś mieć starszą dziewczynę, która dobrze o ciebie zadba).
Tylko czy tę informację naprawdę trzeba było tak usilnie wpychać w pierwsze dziewięć sekund styczności bohaterów? Czy Aeris, która swoją dobroć wpycha przed nos chmurnego typa z ulicy, to lepsza jej inkarnacja? Nie wiem. Ale to na pewno gorsza scena. Mam wrażenie, że próbuje sprzedać mi od razu pewną prawdę o postaci, którą w oryginale poznawaliśmy przez kilka kolejnych przygód w Midgarze. I nie wiem, czy ostatecznie nie sprzedają mi czego innego - np. że jest wścibska i uparta.
Bo jeśli wcale nie o to chodzi, żeby od razu ukazać, jakim cudem jest Aeris, jeśli rozpoznała uniform Soldier albo Buster Sword, który w FFVII Remake dumnie widnieje na modelu postaci Clouda, to może scenarzyści mogli skupić się w tej scenie na czym innym.
Nie musiałbym usilnie walczyć ze sobą, żeby z leadu tej krótkiej refleksji nie zrobić tytułu.