4 miliony SNES-ów Classic trafiły do graczy z całego świata
Nostalgia ciągle na topie.
02.02.2018 10:35
Podczas wystąpienia towarzyszącego przedstawieniu wyników finansowych za trzy kwartały roku obrotowego 2018 prezes Nintendo, Tatsumi Kimishima, podzielił się liczbami dotyczącymi sprzedaży konkretnych sprzętów producenta. To, że Switch radzi sobie świetnie, nie jest żadnym zaskoczeniem. Przy zestawieniu pierwszego roku "Pstryczka" z analogicznym okresem dla Wii widać, że podczas świątecznego szału zakupów nowa konsola sprzedawała się lepiej. Przynajmniej w Ameryce Północnej, bo w Europie "tylko" tak samo. A Wii U? Cóż, poniższy obrazek mówi sam za siebie.
A choć Switch jest dziś głównym koniem pociągowym producenta, nie możemy zapominać, że w obecnym roku obrotowym (a minionym kalendarzowym) Nintendo miało jeszcze jeden, nowy produkt. Choć czy w przypadku SNES-a Classic faktycznie możemy mówić o "nowym produkcie"? To przecież odświeżona wersja starej konsoli, na której na dodatek nie zagramy we wszystkie retro hity. Bardziej ciekawostka pozwalająca przez chwilę wrócić do dawnych czasów, niż pełnoprawny sprzęt do grania.
To jednak wystarczyło, by na całym świecie sprzedały się 4 miliony egzemplarzy. Warto zauważyć, że mówimy tu o tak zwanym "sell-through", czyli faktycznej sprzedaży do klienta końcowego, a nie sklepowych magazynów. Tak świetny wynik to oczywiście efekt olbrzymiej miłości, jaką darzy się te sprzęty, ale też wyciągnięcia wniosków z poprzedniego projektu, NES-a Classic. Mówiąc wprost - tym razem Nintendo zadbało o odpowiednie zatowarowanie sklepów. I na tym nie poprzestaje, bo jak wiemy, producent zamierza kontynuować sprzedaż SNES-a Classic przez cały 2018 rok. Mało tego, na półki wróci też NES Classic, a chodzą plotki, że kolejną konsolą z serii będzie N64.
Nintendo Classic Mini: Super Nintendo Entertainment System - The console of a generation!
Adam Piechota takie retro rozumie. Ja nie do końca, bo zwyczajnie nie czuję potrzeby cofania się w czasie. Miałem NES-a, miałem SNES-a, co pograłem to moje i wystarczy. Ale kiedy retrokonsolki wrócą do sklepów, to... kupię je. Podobnie jak kupię każdą kolejną z tej serii. Nie dla siebie, tylko dla swoich dzieciaków. Niech kosmici zobaczą, jak kiedyś grali ich starzy.
Bartosz Stodolny