"Srecznie zchecam to play ta cieekwa gr!". Próba zrecenzowania madżonga to zadanie równie idiotyczne i niepotrzebne jak recenzowanie szachów. Obie gry są, oględnie rzecz ujmując, znacznie starsze od niżej podpisanego, mają wciąż wielu wielbicieli i zapewne nic się w tej kwestii nie zmieni także za kilka pokoleń.
Przypomnę tylko dla porządku, że madżong polega na zbieraniu (bliźniaczymi parami) kamyków o różnych wzorkach, aż z piramidki - lub innej formy przestrzennej ułożonej z tychże kamyków - nie zostanie nic. Zresztą koń, jaki jest... A jednak. Okazuje się, że nawet tworząc kopię doskonałego, wiekowego wzorca, można boleśnie zawalić sprawę w rozpaczliwym stylu beztroskiego żółtodzioba.
W tym przypadku na łatwiznę poszedł i wykonawca, i dystrybutor.
Plastikowa filiżanka zamiast chińskiej porcelany
Wykonawca zapomniał najwidoczniej, że mamy XXI wiek i że 16-bitowy kolor to już muzeum. A może grę stworzono przed laty, lecz dopiero teraz trafiła do polskich sklepów? Z drugiej jednak strony wokół stołu z kostkami madżonga można krążyć wirtualną kamerą, zerkając nań to z boku, to z góry pod dowolnym kątem. Wprowadzenie trzeciego wymiaru - skądinąd bardzo ułatwiającego rozgrywkę - sugerowałoby raczej niedawny rodowód.
Tak czy owak faktem bezspornym jest to, że pan plastyk się nie postarał. Kostki madżonga występują w kilku odmianach, ale wyglądają po prostu topornie, brzydko. Gdyby tak zadbano o minimum elegancji, oddanie szlachetnej faktury starego kamienia, błyszczącego od polerujących je przez wieki dłoni... Gdyby tak bardzo kostki te nie kojarzyły się z tanią kulturą plastiku i gumy do żucia, a miały w sobie to coś, co nas pociąga w starych przedmiotach o często surowej, ale doskonałej w swym pięknie prostocie, w "3D Mahjongga" grałoby się znacznie przyjemniej. Mam wrażenie, że reproduktorzy - bo twórcami raczej bym się tych programistów wzdragał nazywać - kompletnie nie zrozumieli, na czym polega urok tej prastarej chińskiej gry. Świadczy o tym najdobitniej dołączenie syntetycznej, technoidalnej muzyczki tworzonej zapewne na jednym z tych tanich, dwuoktawowych syntezatorów, które czasami nasi wrogowie prezentują naszym dzieciom w charakterze cymbałek. Zamiast Konfucjusza - konfuzja. Zamiast wewnętrznego wyciszenia - inwazja hałasu. Czysty koszmar.
Komputerowy madżong nigdy nie pozwoli na osiągnięcie tego skupienia i harmonii, jakie umożliwia zbieranie prawdziwych kamyczków z wzorkami rozłożonych na stoliczku w chłodnym cieniu patio. Zabawa w madżonga nie polega bowiem na wysiłku intelektualnym, ale na rytuale, który pomaga nam osiągnąć pożądany nastrój. Transponowanie madżonga na bity jest więc niejako z założenia skazane na porażkę, ale można było przynajmniej ograniczyć jej rozmiar, tworząc w miarę zgrabny substytut do użytku biurowego. Jak herbatę w torebkach zamiast parzonej sypanej. Wyszedł, niestety, erzac herbacianopodobny do spożycia na ryzyko własne konsumenta.
Polska język trudna
Najbardziej frustrujący jest w tej grze wkład własny polskiego dystrybutora. Nie jestem w stanie pojąć, jak w tekście nie dłuższym od instrukcji użytkowania gwoździ można było zrobić taką masę byków. Otóż w okienku na dole ekranu pojawiają się co rusz jakieś polskawe napisy takiej oto treści: "oczywiście że można to rozwiąz", "podwpoeidź" (mój faworyt - w żadnej grze nie widziałem więcej błędów w jednym wyrazie) czy "These tiles are quite heavy". "3D Mahjongg" to przecież nie tłumaczony właśnie "Morrowind", gdzie tekstu jest chyba niewiele mniej niż w trylogii Sienkiewicza, można było się lepiej postarać. Co ciekawe, w dołączonej do gry papierowej instrukcji potraktowano użytkownika ze znacznie większym szacunkiem. Jest nawet ciekawy szkic o historii madżonga.
Jaki zatem może zapaść werdykt? Warto kupić czy nie? Wolę się powstrzymać od odpowiedzi. Mimo wszelkich zarzutów warto pamiętać, że madżong to jedna z niewielu gier tzw. biurowych, która może przypaść do gustu paniom grającym dotąd pod nieuwagę szefa tylko w "Sapera" i pasjanse. Około stu różnych form przestrzennych, w jakie komputer układa kamyki, to także atut, podobnie jak niskie wymagania sprzętowe i niewysoka cena. Z drugiej jednak strony wykonanie jest dalekie od perfekcji. Poza tym, o ile pamięć mnie nie myli, najrozmaitsze odmiany madżonga były już zamieszczane na płytkach dołączanych do magazynów komputerowych. Czyli, pomijając cenę gazety, gratis.
"3D Mahjongg"
Producent: Megaware Multimedia
Dystrybutor: Manta
Cena 29.90 zł
Wymagania: Pentium II 266 MHz, 32 MB RAM, karta graficzna 8 MB