222 Polskie Gry Które Warto Znać – ABC dla Barbarzyńców o polskich grach
Raduje człowieka myśl, że doczekaliśmy takich czasów, że powstała nisza książkowej publicystyki poświęcona grom. Tym bardziej człowiek jest rad, kiedy pojawiają się pozycje poświęcone wyłącznie rodzimym produkcjom. Okazuje się wtedy, że Polacy nie gęsi i swoje gry mają. Zachwytów nie ma końca! Z radością przyjąłem wieść o nowej książce Marcina Kosmana, legendarnej postaci w branży gierkowa. Jego pierwsza książka z 2015 r. Nie tylko Wiedźmin, była świeżą i analityczną rozprawą na temat Polskich gier znanych w świecie, tytuł mówił w zasadzie sam za siebie.
10.06.2020 | aktual.: 15.10.2020 10:54
Nie musiałem sam siebie długo namawiać, żeby zakupić stworzone przez niego 222 Polskie Gry Które Warto Znać. Taki prezent dla samego siebie, na dzień dziecka, a co!
Książka przyszła błyskawicznie, muszę pochwalić wydawnictwo i organizację, 2 dni od zamówienia odbierałem paczuszkę w kiosku (swoją drogą kuriozalne jest, że dalej istnieją te okienka w kioskach, do których trzeba dosłownie się poniżać, żeby nawiązać interakcję ze sprzedawcą. Może to też ze względu bezpieczeństwa, ale czy nikt nie wpadł na to, żeby zacząć je robić na wysokości twarzy? Taka dygresja)
Ale gruba i ciężką książka! Będę miał czytania, na miesiąc, jak z Wielką Księgą Gier – pomyślałem.
I to był początek mojego rozczarowania. Okazuję się bowiem, że 222 Polskich Gier które warto znać ma charakter coffee table book, jak nazwał ją sam Autor w przedmowie – która była w zasadzie najdłuższym fragmentem tekstu w książce. Reszta wygląda jak na załączonych obrazkach do Painkillera i Wiedźmina, screen na 2 strony i akapit tekstu. Często jedno wielokrotnie rozbudowane zdanie lub maksymalnie 3 zdania.
I to jest właśnie główny zarzut do tej książki. Poza istnieniem wielu nieznanych dotąd pozycji – i tutaj muszę oddać szacunek autorowi, bo z 222 gier, około 50 był dla mnie nieznanych, ale to głównie z lat 80-tych, epoki Atari/Commodore lub z początku lat 90-tych – Amiga – nie dowiecie się z tej książki nic. Ot, cała konwencja, 222 gier, każdej grze poświęcone są 2 strony, na których jest wielki screen z gry, rok, producent i platforma oraz krótka notka informacyjna. Sporadycznie wzbogacone o parę anegdot, ale rzadko. To nauczka dla tych co nie czytają recenzji o książce albo zapowiedzi o czym są. Zobaczyłem cenionego Autora i informację, że wydaje książkę, zaufanie zostało zmonentyzowane.
Całość przypomina mi ABC dla Barbarzyńców, książkę z Elder Scrolls III Morrowind i następnych części serii, gdzie pod trzema literami alfabetu był rysunek i coś ze świata gier ( A – Atronach, B- Bungler’s Bane, C – Comberry), czyli bezpośrednie wyśmiewanie barbarzyńców, ich zdolności czytelniczych i nadanie książce minimum potrzebnej treści.
No więc czuje pewne rozczarowanie, nie jest to pozycją, która analitycznie opisywała by Polską historię gier, a raczej szybki obrazkowy sprint, przez historię polskiego game-devu. Kto będzie chciał wiedzieć więcej, to doczyta sobie w innych publikacjach. Inni nazwą książkę conversation starter – leży sobie w widocznym miejscu, ktoś podejdzie, przeglądnie zapyta. Ok, spróbuje.
Kwestionuję trochę, że praca nad książką zajęła Autorowi 4 lata. Może ogranie wszystkich opisanych w leksykonie gier – jak zarzeka się autor, na pewno jednak nie pisanie tekstu na ich temat. Również wszystkie zawarte w grze screeny pochodzą z od Autora, a nie z publikacji twórców i materiałów prasowych. Często przez to nie widać o czym dana gra jest lub ujęcia są jakieś takie nieatrakcyjne? Ale tutaj chyba za bardzo się czepiam.
Niejednokrotnie jednak miewałem napady nostalgii i przemyśleń na temat upływającego czasu. Serio to już 5 lat od premiery Wiedźmina, Hatred, Get Even ma już 4 lata? a Observer 3 lata? itp.
Całość można przeglądnąć i przeczytać w dwie godziny.
Jasne, 222 Polskie gry które warto znać, zostało fantastycznie wydane, doskonały design książki, wysokiej jakości kredowy papier, zgrabna okładka i satysfakcjonujący ciężar, jednak poza walorami estetycznymi – faktycznie świetnie wygląda na stoliku czy na półce, prezentując się wśród kolekcji, muszę ze smutkiem stwierdzić, że ta pozycja nie wnosi nic do literatury o grach w ogóle. Bardziej stanowi taki starter, leksykon, zaproszenie do zgłębiania tematu.
Czuje pewien niedosyt i niekompletność dzieła, a z drugiej strony cieszę się, że taka pozycja powstała. Może właśnie pismo obrazkowe zachęci parę osób do zbadania tytułu lub rozpocznie ciekawą konwersację o grach i wspomnieniach z nimi związanymi? Polecam wam sprawdzić samodzielnie, a Pana Marcina Kosmana nadal cenie za całokształt twórczości i działalności w branży i jestem bardzo ciekaw jaka będzie następna publikacja Autora.
Dla spragnionych czytania i dzieła bardziej kompletnego odsyłam jednak do Wielkiej Księgi Gier Piotra Mańkowskiego, która ma charakter bardziej przekrojowy i światowy niż zorientowany na Polskę, nie można jednak odmówić Autorowi encyklopedycznych zapędów i bogactwa treści, anegdot i screenów. 222 Polskich Gier które warto znać to taki wakacyjnych blockbuster, dzieło szybkie, popkulturowe i łatwe do łyknięcia, bez zbędnych przemyśleń.
A może nie powinienem porównywać obu książek tylko cieszyć się, że powstają nowe, oryginalne pozycje? Moje zdanie już znacie.