Samus ma powody do zmartwień. Metroid Prime: Federation Force to wtopa.
Nie jesteśmy szczególnie zaskoczeni.
Ej, ale kojarzycie, że kilkanaście dni temu Metroid obchodził swoje trzydziestolecie? Nintendo lubi przygotowywać na takie okazje specjalne tytuły. Popatrzcie tylko: Mario dostał fajowe Super Mario Maker, Link z delikatnym opóźnieniem dostanie The Legend of Zelda: Breath of the Wild. A Samus? "Samus niech się cmoknie w swoje kształtne cztery litery!" - ktoś musiał krzyknąć w Kioto, gdy na prezent dla trzydziestolatki wybrano Metroid Prime: Federation Force, budzący niechęć w fanach spin-off, nierozumiejący esencji tej serii. Metroid nigdy nie miał łatwo. Ale dzisiaj to prawdziwy fan zaśmieje się ostatni.
Bowiem przyjęcie Federation Force w Japonii (według zestawienia Nintendo Life) to po prostu słaby żart. Pamiętajmy, że tam seria nie cieszy się takim kultem, jak wśród amerykańskich graczy (podobnie jest ze Star Foxem), jednak nawet takie Other M (dyskusję o tym, na ile był to w ogóle Metroid, pozostawmy na inną okazję) w pierwszym tygodniu po debiucie wspięło się tam na trzecie miejsce, sprzedając ponad 45 tysięcy egzemplarzy. Sześć lat do przodu i mamy najbardziej spektakularną porażkę w dziejach tej serii, prawdopodobnie. Federation Force nie trafił nawet do pierwszej dwudziestki najgorętszych pozycji na japońskim rynku. Oznacza to, że sprzedał mniej kopii niż... Splatoon. Czyli mniej niż cztery i pół tysiąca.
Metroid Prime: Federation Force - Co-Op Trailer for Nintendo 3DS
Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, ponieważ ta porażka ma szansę jeszcze bardziej odłożyć w czasie prawdziwy powrót Samus (najlepiej, wiadomo, autorstwa Retro Studios). Ale wydaje mi się, że Nintendo naprawdę na nią zasłużyło. Trzeba jeszcze poczekać kilka dni, by sprawdzić, jakie wyniki osiągnie na anglojęzycznych rynkach, niemniej średnia ocen użytkowników na Metacriticu (4.9/10) i wspomnienie 24 tysięcy podpisów pod petycją o anulowanie (sic!) gry nie zapowiadają nagłego ocieplenia w tej relacji.
A Nintendo zasłużyło sobie, wymazując chociażby z Internetu rewelacyjny remake Metroida II, AM2R, o którym pisałem Wam jeszcze w lipcu. Tamta gra była dużo lepszym prezentem z okazji trzydziestolecia. Zamiast szargać wizerunkiem marki, uwspółcześniła jej słabsze ogniwo z Game Boya. Z klasą, która najwyraźniej wzbudziła zazdrość. A wystarczyło skontaktować się z niezależnym developerem i zaoferować mu wspólne wydanie remake'u w eShopie. Niech ta sytuacja posłuży Wam również jako wskazówka, dlaczego Federation Force nie doczeka się oficjalnej recenzji na Polygamii.
METROID PRIME FEDERATION FORCE REACTION
Adam Piechota