Na Switchu wszystko może być sprzedażowym hitem. Nawet Ultra Street Fighter II
Capcom rozkręca już swoją maszynę portującą.
Biblioteka Switcha regularnie wzbogaca się o tytuł, wart rozważenia w kategorii powodu do kupna konsolki. Najświeższy przykład? Arms, choć Splatoon 2 w sumie też, bo większość zarzutów w recenzja Adama dotyczy podobieństw z częścią pierwszą, w którą pewnie mało kto grał.
Ultra Street Fighter II od Capcomu nie jest takim tytułem. Próżno szukać go w czubie najlepiej ocenianych gier na Switcha. Nie ma go też w pierwszej, drugiej, ani trzeciej dziesiątce na Metacritic. Cudem łapie się na czwartą. Jeśli gra z czegoś zasłynęła, to z trybu Way of the Hado, w którym zmienia się perspektywa a gracz sadzi kopniaki i ciska hadoukeny machając kontrolerami. Nie widziałem ani jednej recenzji, która przyklasnęłaby temu pomysłowi na demonstrację możliwości joyconów.
Street Fighter 2 on the Switch really didn't need motion controls
Oceny były złym znakiem, bo Capcom od początku dawał do zrozumienia, że ewentualne rozszerzenie wsparcia Switcha grami będzie zależeć właśnie od Street Fightera. Klops? Wręcz przeciwnie.
Tak sprzedaż gry opisuje w swoim raporcie Capcom. Dziennikarz Wall Street Journal dodaje konkrety - sprzedaż na poziomie 450 tysięcy. I zielone światło od wydawcy dla prac nad innymi edycjami jego tytułów na Switcha. Choć tu brakuje już informacji czy mowa o portach nowszych tytułów czy próbach odgrzewania starszych gier na modłę Ultra Street Fighter II.
I tak lepiej niż Dead Rising 4, które jest jedyną główną odsłoną tej serii, której na liście nie ma. Powód? Trafiają na nią tylko tytuły, które rozeszły się w nakładzie przynajmniej miliona. Może szybki przeskok serii na Switcha? Tam póki co sprzedaje się prawie wszystko.
Maciej Kowalik