Microsoft stracił ważny tytuł na wyłączność, ale dla Platinum śmierć Scalebound to dużo większy problem
Czy studio stać jeszcze na niezależność?
11.01.2017 12:14
Po tym sequelu, Platinum przestało zajmować się nowymi markami. Zadowoliło się tworzeniem poprawnych w porywach do średnich gier na licencji dla Activision oraz Star Foxami dla Nintendo. Ani przygody liska, ani Transformery czy Żółwie Ninja góry pieniędzy studiu nie przyniosły. Przypuszczam, że były to dorywcze robótki, których Platinum imało się, by przetrwać do czasu, gdy najważniejszy projekt studia - tworzone za pieniądze Microsoftu Scalebound nie zatrzęsie rynkiem. Potwierdza to zresztą wywiad USGamera z Atsushim Inabą z listopada ubiegłego roku. Oprócz potwierdzenia, że gry pokroju Legend of Korra czy wcześniej wymienionych to rozwiązanie na tu i teraz, znajdziemy w nim również wyłożenie filozofii studia na najbliższe lata:
Taką marką miał być oczywiście Scalebound. Hideki Kamiya określał ten tytuł mianem największej gry swojego życia. Miał definiować obecny etap w jego karierze tak samo, jak za czasów studia Clover robiło to Okami, a potem Bayonetta. Rozmyślał o takiej grze ponoć jeszcze w 2006 roku, choć wtedy w roli głównej występowała dziewczynka, a zamiast smoków były dinozaury. Odkładał tę fantazję na półkę za każdym razem, gdy jego studio brało się do pracy nad grami, z których dzisiaj słynie.
Scalebound: 8-Minute Extended Gameplay Demo - IGN First
Faktyczna produkcja Scalebound rozpoczęła się dopiero w 2013 roku. Jak już wiadomo - nie zostanie ukończona. O domysłach, dotyczących sytuacji, czyli m.in. o rzekomych urlopach zdrowotnych Hidekiego Kamiyi i innych ważnych osób, pisaliśmy wczoraj. Ale charakterny producent je wyśmiewa i honorowo obiecuje, że już nigdy nie sprawi graczom zawodu takiego kalibru.
Co dalej?
Skasowanie gry oznacza, że nie będzie sprzedaży, mogącej zasilić konto studia, które dawno już nie wypuściło na rynek hitu. Trzy lata produkcji bez finału na pewno nie wpłyną pozytywnie na jego kondycję, choć oczywiście nie wiemy, jak rozliczało się z Microsoftem w tym czasie.
Tak, tak - nawet Bayonetta nie należy do Platinum tylko do Segi - jednej z dwóch firm, z którymi studiu dobrze współpracowało się w przyszłości. Szefostwo zdaje się mocno obstawać przy jego niezależności, ale w obliczu klęski Scalebound znów ożywają głosy, że Nintendo (czyli druga z wyżej wspomnianych firm) powinno sięgnąć do kieszeni i po prostu kupić Platinum Games. Naczelny francuskiego Gamebloga twierdzi, że takie rozmowy toczyły się już kilka miesięcy temu. Jedna przeszkoda (Scalebound) zniknęła, druga (Nier: Automata tworzona dla Square Enix) zniknie wkrótce, bo gra w przyszłym miesiącu trafi do sklepów.
Platinum Game zdaje się stać na rozdrożu.
Maciej Kowalik