Firewatch sprzedał się w 500 000 kopii. Koszty produkcji zwróciły się już pierwszego dnia
Debiutancka produkcja Campo Santo sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Pół miliona egzemplarzy w zaledwie miesiąc dobrze wróży na przyszłość.
Niecierpliwie oczekiwane przygody strażnika leśnego z Parku Narodowego Yellowstone, znajdującego się samym sercu Wyoming, okazały się wielkim komercyjnym sukcesem. Choć Firewatch jest grą niezależną, a za jego stworzenie odpowiadało zaledwie kilkanaście osób, miesiąc wystarczył na sprzedanie się w ponad 500 000 egzemplarzy. Już dwa tygodnie po premierze studio oznajmiło swoim fanom, że sprzedaż gry przekroczyła ich najśmielsze oczekiwania i nie muszą obawiać się o środki na swoje dalsze istnienie.
Nie ma się co dziwić. Firewatch spełnił pokładane w nim nadzieje i jest bardzo interesującą produkcją. Patryk miał przyjemność napisać jej recenzję i nie bez powodu stwierdził, że w tę grę naprawdę WARTO zagrać. Określił ją trzema słowami: "mała-wielka produkcja". Gdybyście natomiast mieli ochotę zobaczyć jak prezentuje się w ona ruchu, służymy pomocą naszym długaśnym materiałem z rozgrywki.
Firewatch - "chodzony" thriller z dziką przyrodą w tle
Panic Inc., wydawca dzieła Campo Santo, poinformował również, że całość inwestycji w produkcję gry zwróciła się już pierwszego dnia sprzedaży. Ciekawe w takim razie ile wyłożono na stworzenie Firewatch, skoro jego cenę ustalono na zaledwie 20$ - 1/3 standardowej opłaty za produkcję AAA. Co więcej, to właśnie wydawca - Panic Inc., jest odpowiedzialny za drukowanie i wysyłanie zdjęć, które zrobiliśmy w trakcie naszej przygody, a które możemy zażyczyć sobie faktycznie otrzymać. Koszt takie usługi to 15$, ale za to zawsze możecie pochwalić się znajomym, że pracowaliście w Parku Narodowym Yellowstone! Do tej pory na firmowe serwery gracze wrzucili 214 802 zdjęcia i rozesłano już ponad 1 000 kompletów.
Więcej informacji i kilka świetnych fanartów (w tym ten znajdujący się na samej górze) znajdziecie na blogu panic.com, jednak uczciwie ostrzegam, że możecie natrafić na kilka spoilerów (między innymi na obrazkach), więc wchodzicie na własną odpowiedzialność.
[Źródło: GameInformer, Panic.com]
Oskar Śniegowski