Zynga od środka. Zły Wielki Brat świata gier
Branża potrzebuje czarnego charakteru. Kiedyś było nim Electronic Arts, następnie Activision, ale wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić, że co roku będzie nowe Call of Duty. Zbierzcie się więc dookoła ogniska i posłuchajcie o złej, strasznej Zyndze, która zamiast gier, projektuje cyferki.
06.02.2012 | aktual.: 05.01.2016 16:56
Ostatnie tygodnie nie są najlepsze dla wizerunku firmy. Analitycy twierdzą, że firma więcej wydaje na pozyskanie nowych graczy niż jest w stanie na nich zarobić. Mniejsze studia zarzucają jej kradzież pomysłów. Wreszcie, na Reddicie na pytania internautów odpowiada jeden z byłych programistów.
Osoba, przedstawiająca się jako były programista, przepracowała w Zyndze osiem miesięcy i odeszła jakiś czas temu z powodu atmosfery panującej w biurze. Z udzielonych przez niego odpowiedzi wyłania się obraz bezwzględnej, kierowanej statystykami firmy, która tworzy gry nie po to, aby bawić, ale aby tresować swoich użytkowników.
Wewnętrzni analitycy danych często przeprowadzali prezentacje na temat obecnie panujących trendów. Śledzili najbardziej popularnych graczy i osoby, które najwięcej wydawały pieniędzy na grę. Często podkręcaliśmy niektóre funkcje gry aby trafić i wycisnąć wszystko z danego growego nawyku. Robiliśmy to na ogromnej liczbie graczy. Rekordzista wydał w Mafia Wars 100 tysięcy dolarów.
Obleśne w Zyndze jest to, że projektują pod konkretne "zachowanie" zamiast projektowanie gry i zabawy. "Zachowanie" jest tym, czego szukają, "Zachowanie" jest tym co mierzą, na masową skalę. Nie zależy im na zabawie, zależy im na monetyzacji zabawy, klonowaniu gier, kupowaniu niezależnych studio i zasrywaniu innych firm pozwami. Do tego dochodzi pogardliwe traktowanie pracowników kontraktowych, dziwne biurowe obyczaje itd. Jednocześnie, Zynga podobno płaci całkiem nieźle i ma dobrą stołówkę.
Pozwólcie jednak, że zabawię się w adwokata diabła. Zynga nie jest jedyną firmą, która wykorzystuje dane dotyczące naszego zachowania przy tworzeniu gier. Skala zjawiska może przerażać, ale dane dotyczące tego, jakie osiągnięcia zdobywamy w grach, kiedy i ile gramy na Steamie, ile fragów zdobywamy w meczu danej strzelanki sieciowej naprawdę nie leżą odłogiem.
Kiedyś gdy twórcy chcieli wiedzieć, co gracze myślą, pytali się betatesterów. Teraz mają nieporównanie więcej danych i robią z nimi różne rzeczy. Raz lepsze, raz gorsze.
Źródło: Reddit
Konrad Hildebrand