Zwroty cyfrowych gier niedługo na Xboksie
Microsoft pokazuje prokonsumenckie oblicze.
W poprzedniej generacji cyfrowe gry nie wylewały się co tydzień takim potokiem jak teraz. Środowe premiery w Xbox Live Arcade oznaczały jeden, dwa nowe tytuły tygodniowo. Teraz Xbox Live Arcade już nie ma, bo rozkwit cyfrowej dystrybucji uniemożliwia łatwe dzielenie gier na małe i duże.
Ceny? Na konsolach cyfrowe sklepy Sony i Microsoftu nie mają konkurencji, więc gry kosztują krocie. Sam ściągam je z wirtualnych półek tylko przy konkretnych wyprzedażach. Minusem cyfrowej dystrybucji jest również fakt, że kupionej gry nie sposób odsprzedać bez łamania regulaminu Xbox Live czy PlayStation Network (sprzedawanie kont). Jeśli więc zaufasz recenzentowi, a gra nie przypadnie ci do gustu i tak nic z tym nie zrobisz.
Chyba, że mówimy o Steamie, gdzie zwroty wprowadzono latem 2015 roku, solidnie testując ich system na tragicznym pecetowym porcie Batman: Arkham Knight. Coś mi mówi, że gdyby zwrotów nie było, wydawca gry mógłby zostać przeczołgany przez sale sądowe. Było przecież tak źle, że sam wycofał grę ze sprzedaży.
Zwroty będą samoobsługowe, nie będziemy musieli nigdzie dzwonić czy wypełniać formularzy. Warto zaznaczyć, że choć piszę o Xboksie, zwroty będą działać również na pecetach z Windowsem 10 na pokładzie. Nie zwrócimy natomiast dodatków i karnetów na nie, a przy nadużywaniu zwrotów Microsoft może się wkurzyć i wyłączyć tę opcję. Pytanie o to, gdzie dla firmy będzie przebiegać ta granica pozostaje otwarte.
I znów, tak jak przy odpaleniu zwrotów na Steamie, mam ochotę pisać o kroku w kierunku normalności. Skoro cyfrowa dystrybucja jest coraz popularniejsza, konsumenci powinni liczyć, że ich praw również będzie przybywać. Że nie będą musieli wisieć na telefonie z konsultantem, by zwrócić takiego choćby Drivecluba, który po prostu nie działa. Na rozsądnej polityce zwrotów zyskać mogą też mali developerzy, którym trudno byłoby wydzielić sensowny budżet na marketing i reklamę. Jeśli wiem, że mogę zwrócić coś co nie przypadnie mi do gustu, to chętniej spróbuję gry, której opis mi się spodoba. Nie ma ryzyka.
Maciej Kowalik