Nie jestem niewiniątkiem i nie odwracam wzroku, gdy na ekranie ktoś okłada swoją ofiarę jej członkami - to tylko gra. Niemniej Splatterhouse postaram się omijać szerokim łukiem. Mieliśmy już w tym roku ciekawsze nawalanki, a zalewanie ekranu krwią to dla mnie za mało. Zwłaszcza, że Piotrek raportował o monotonii rozgrywki.
Maciej Kowalik