Zrzucając atomówkę na wroga

Wczoraj minęła 25 rocznica awarii w Czarnobylu. Mimowolnie nasunęła mi ona pomysł na ten tekst, ale uznałem, że pisanie o atomowych bombardowaniach w rocznicę katastrofy nuklearnej nie jest zbyt mądre. Dlatego tekst pojawia się z jednodniowym opóźnieniem i tak, traktuje on o tym, jaką to frajdę może sprawić widok grzyba atomowego.

marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Atom jako broń A nie będę się oszukiwał - jeśli lubię grzyby w grach (szczególnie strategicznych), to właśnie te atomowe. To w końcu najpotężniejsza broń, w której posiadanie gracz może wejść (no chyba, że tytuł rozgrywa się w jakiś fantastyczno-naukowych klimatach). Jedną z produkcji, w których atomówka zrobiła na mnie prawdziwe wrażenie, był Red Alert 2. W czasach, kiedy królowało 2D, niezwykle żywy i wręcz kolorowy wybuch musiał robić wrażenie.

Bomba nuklearna Sowietów była doskonałą bronią. Niszczyła budynki, masakrowała jednostki (szczególnie piechotę), mogła odmienić losy przegranej już bitwy. To właśnie A-bomba skrywana w silosie (swoją drogą przypominającym bardziej wysoką stodołę niż budynek wojskowy) sprawiała, że zawsze wolałem grać Sowietami w Red Alert 2 niż Aliantami. Bomba i oprócz tego sterowce Kirowa. Bomba, sterowce Kirowa i czołg Apokalipsa. Bomba... Kurcze, czerwoni mieli znacznie fajniejsze jednostki niż niebiescy i to jest fakt.

Atom jako apokalipsa Wracając jednak do atomówek, to jeszcze większe wrażenie zrobiły na mnie te z gry Earth 2150. Moim zdaniem produkcja Reality Pump przez długie lata mogła się cieszyć mianem najlepiej oddanych wybuchów nuklearnych w grach. W wielu tytułach były to jakieś pokraczne dziwadła pełne tekstur ognia, natomiast w Earth 2150 była to bardzo ładna, choć oszczędna, eksplozja - najpierw pojawiał się ogień, później fala uderzeniowa, a na końcu mieliśmy do czynienia tylko z chmurą pyłu.

Dodatkowo każdorazowe użycie broni atomowej miało swój interesujący kontekst. Cała bowiem fabuła gry obraca się wokół ucieczki z Ziemi, która zboczyła ze swojej orbity w wyniku zbombardowania Arktyki przez ED (Dynastię Euroazjatycką) w trakcie wojny z UCS (Stanami Zjednoczonymi Cywilizowanymi). Zbombardowania ładunkami nuklearnymi, żeby była jasność. Tak więc użycie tej broni skazało Ziemię na zagładę i każde następne raczej sytuacji tej nie polepsza. Z drugiej jednak strony, kogo to obchodzi, skoro i tak wszyscy uciekają z tej przeklętej planety?

Uciec jednak nie można w Rise of Nations. W tej produkcji użycie najpotężniejszej z bomb także ma swój apokaliptyczny podtekst. Kiedy nasza cywilizacja się rozwinie wystarczająco, aby poznać tajniki atomu i kiedy zrobimy z tej wiedzy niszczący użytek, uruchomi się... licznik zagłady. To liczba bomb atomowych, które gracze mogą zrzucić zanim gra skończy się przegraną wszystkich stron, bo, mówiąc podniośle, przegraną świata. Gra w tym momencie świetnie odzwierciedlała zimnowojenny dylemat - możemy uderzyć pierwsi, ale jeśli nie zniszczymy wrogich silosów, możemy skazać siebie i innych na zagładę. Nieraz zdarzało się, że przyciśnięty gracz w akcie desperacji brał ze sobą innych wysadzając cały świat.

Stąd też nierzadko zakładano gry "no nukes", tak jak to robiono przy okazji Supreme Commander. Broń atomowa ma bowiem to do siebie, że jak się już ją ma, to szybko staje się centrum gry. Czasami może to skutecznie zepsuć zabawę. Po co się wysilać i tworzyć wyszukane armie, skoro jeden wybuch zmiecie połowę naszej bazy? W Supreme Commander do układanki dochodziły jeszcze tarcze i obrona antyrakietowa, które mogły skutecznie zneutralizować nuklearny atak, ale efekty tego były przekomiczne - podczas jednej z gier sieciowych w dwójce przerzucałem się z przeciwnikami rakietami balistycznymi licząc, że w końcu któraś strona popełni błąd. A przecież nie o to chodzi we frajdzie zrzucania atomówek.

Atom jako widowisko Żadna z powyższych gier nie wywarła na mnie jednak równie mocnego wrażenia w kwestii bomby atomowej, co dwie produkcje. Pierwsza jest znakomitym rozwinięciem, doprowadzeniem do "ideału" broni nuklearnej w strategii. To World in Conflict szwedzkiego studia Massive Entertainment z 2007 roku. Zapewne wielu z Was to właśnie ta produkcja przyszła pierwsza na myśl po przeczytaniu zdania o broni atomowej w grach. W końcu miał to być tytuł, który będzie najlepiej, najbardziej efektownie i najfajniej przedstawiać jej użycie.

I cel został osiągnięty. Nawet jeśli się nie lubiło rozgrywki, jaką serwowała World in Conflict, to warto było zagrać w tę grę tylko po to, aby zrzucić bombę atomową podczas rozgrywki sieciowej. Dźwięk, błysk światła, tona dymu - to był istny graficzny spektakl. A jeśli udało się zebrać punkty na zrzucenie trzech atomówek, wtedy to było coś naprawdę widowiskowego i unikalnego. Odważę się na stwierdzenie, że bez tych bomb ta gra nie zdobyłaby takiego rozgłosu.

Warte uwagi jest jednak to, że pomimo wagi, jaką odgrywała broń nuklearna w grze Massive Entertainment, twórcy z tego studia zdecydowali się jednak nie przesadzać z jej eksponowaniem w trybie jednoosobowym. Owszem, parę grzybów tu i tam wyrośnie, ale zanim do tego dojdzie, Amerykanie i Sowieci próbować będą wyrównać rachunki w bardziej konwencjonalny sposób. Dopiero w sytuacji przyparcia do muru dochodzi do jej uzycia. Za tę próbę uwiarygodnienia konfliktu należy się duży plus.

Atom jako narzędzie zagłady

Trochę muzyki:

Drugą grą, która wywarła na mnie największe wrażenie w zakresie bomby atomowej jest... DEFCON. Ta niepozorna gra z 2006 roku autorstwa studia Introversion Software, twórców Uplink i Darwinia, po prostu mnie zmiotła. Choć grafika jest bardzo prosta, to klimat nuklearnej zagłady jest większy niż w większości produkcji. Jest to bowiem bardzo przewrotny tytuł, który z każdego wybuchu atomowego czyni zarazem zwycięstwo, jak i klęskę.

Zasady są proste jak budowa cepa - musimy zgładzić ludność wrogiego bloku państw zanim druga strona zgładzi naszą. W tym celu budujemy silosy z bronią nuklearną, stawiamy radary, obronę antyrakietową, rozmieszczamy floty, okręty podwodne wyposażone w rakiety balistyczne oraz bombowce strategiczne. Kiedy gra dojdzie do DEFCON 1, czyli najwyższego stanu gotowości bojowej, rozpoczyna się nuklearne piekło. I w tym momencie gra urzeka i przeraża najbardziej.

Każdy gracz bowiem celuje w metropolie wrogiego mocarstwa. Im więcej zgładzi mln ludności, tym może być pewniejszy swojego zwycięstwa. Aby do tego doprowadzić musi jednak obmyślić strategię uderzeń, wyeliminować obronę, zniszczyć wrogie okręty podwodne, a własnymi podpłynąć na tyle blisko, aby być w stanie z nich wystrzelić. I kiedy się nam uda, kiedy nad Moskwą lub Los Angeles pojawi się napis "zabito 1,4 mln osób",wtedy z jednej strony czujemy dumę ze zwycięstwa, przechytrzenia wroga, a z drugiej... Z drugiej ma się wrażenie, że właśnie dopuściliśmy się ludobójstwa.

DEFCON wywarł na mnie ogromne wrażenie i przez długi czas chciałem napisać o tej grze. Wg mnie niewiele produkcji jest tak przewrotnych i dwuznacznych, co właśnie ta produkcja Introversion Software. Najlepiej przedstawia diaboliczną naturę wojny nuklearnej. Stanowi dobrą przestrogę przed jej rozpoczęciem, za każdym razem, kiedy ekran monitora wyświetla "Miasto trafione, kilka mln nie żyje", kiedy inne produkcje mogą wręcz do niej zachęcać nieraz pięknymi atomowymi wybuchami.

........

Paweł lubi zrzucać atomówki na innych (a kto nie lubi?), ale ja najlepiej pamiętam tę, od której zginąłem w Modern Warfare...

A pierwsza, którą wysłałem na wrogie miasto, hmm... to było jeszcze w czasach C64 i Theatre of Europe.

SS

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne