Zręcznościówka na Oculusa, w pełni działająca gra na Atari i symulator egzorcyzmów. Finał PolyJamu za nami
"Dwoje grafików, dwóch programistów i dwóch dźwiękowców, czyli w sumie trzy osoby". Takie rzeczy tylko na GameJamie. Ten warszawski, będący częścią Global GameJamu, wczoraj wieczorem dobiegł końca.
Gra o egzorcyzmie, gdzie jedna osoba musi wpisywać wulgarne (i zarazem komiczne) kwestie diabła, a druga księdza. Na jednej klawiaturze. Wraz z postępami którejś z "frakcji" zmienia się dwuwymiarowe, pikselartowe tło. Albo trójwymiarowa platformówka, w której w skórze chłopca musimy się wspiąć na wieżę, aby zostać mężczyzną. Była teżgrao jeżdżeniu autobusem do pracy, a czasem nie jeżdżeniu, jak poczytamy z rana książkę i za późno dotrzemy na przystanek. Była zręcznościówka, gdzie jako nastolatka trzeba ćwiczyć podzielność uwagi między mijaniem na chodniku ludzi i innych przeszkód, a... przewijaniem mediów społecznościowych i lajkowaniem kolejnych wpisów. Lajkować trzeba jednak wybrane statusy, a nie wszystko jak leci. Bo like przy informacji o śmierci babci jest słaby, nie?
Co tegrymają ze sobą wspólnego, poza tym, że zostały stworzone w 48 godzin na Politechnice Warszawskiej? Jak to na GameJamach bywa, temat przewodni. Tutaj był to rytuał. Jak widać, bardzo szeroko rozumiany. Dosłownie, jak w przypadku egzorcyzmów czy stawaniu się mężczyzną w plemieniu, jak i trochę bardziej metaforycznie (pierwszy smartfon, rytuał chodzenia do pracy).
Do warszawskiego finału zgłoszono 32 gry od ponad setki twórców, ale nie zawsze deweloperów. GameJam to miejsce, gdzie graficy czasem robią muzykę, a programiści poznają nowe dla siebie silniki. Np. Unreal Engine 4. Nie sposób opisać wszystkie tytuły, ale było tutaj wszystko. Działająca na Atari gra o byciu grabarzem jak i tytuł na Oculus Rift od ludzi, którzy nigdy gry na Oculsa nie robili. I nie są programistami. Gry te mniej lub bardziej jednak działały. Czasem się nie kompilowały i musiały być uruchamiane w programie Unity, czasem wysypywały się do pulpitu, ale takie rzeczy zdarzają się też przecież tytułom AAA, nie możemy się więc o to czepiać niekomercyjnych prototypów indie. Z drugiej strony, tego typu eksperymenty często z czasem zamienią się w już typowo komercyjne projekty, czego najlepszym przykładem jest Superhot - w 2013 roku też był efektem krótkiej burzy mózgów i kilku nieprzespanych nocy, a teraz jest jedną z bardziej oczekiwanych gier niezależnych na PC i Xboksa One.
Zwycięzca PolyJamu po doszlifowaniu też ma szansę stać się komercyjnym produktem. Jedną z nagród jest bowiem gwarancja wydania gry w wersji cyfrowej w sklepie cdp.pl.Firmaod jakiegoś czasu równocześnie z inwestowaniem w gry AAA wspiera scenę niezależną, jest to więc fajny gest. I odważny, bo zwycięzcą PolyJamu została Maledicta, czyli opisywany przeze mnie na początkusymulatoregzorcyzmu, który twórcy ochrzcili (hehe) mianem "Multiplayer Satanic Keyboard Brawlera" - nic dodać, nic ująć.
Gręmożna ściągnąć ze strony Global GameJamu. Polecam, ale pod warunkiem, że nie chcecie grać na laptopie. Żeby nie było, że nie ostrzegałem - dla dobra sprzętu podłączcie jakąś starą klawiaturę. Zastanawiam się też, czy Maledicta może być bazą pod pełnoprawny tytuł. Jako ciekawostka jest świetna, ale na dłuższą metę? Niby nie, ale w końcu nie tak dawno temu pojawiło się The Typing of The Dead: Overkill, więc wszystko się może zdarzyć.
GameJam był transmitowany na żywo na kanale Twitch Przegranych. Pewnie wkrótce, tak jak poprzednie odcinki, pojawi się w ichyoutube'owym archiwum. W oczekiwaniu na niego warto obejrzeć poprzednią rozmowę poświęcony samej idei GameJamu. I dać suba, wiadomo.
Przegrani #24 - Game Jams (24sty2016)
Paweł Olszewski
PS Pojawiła się teżwersja przeglądarkowagry