Zostań na chwilę i posłuchaj: Ballada o szwindlu ze skrzynkami
Zagadka: w jakiej grze pojawił się poniższy system mikrotransakcji i czy wydaje wam się w porządku?
17.09.2016 09:02
Dla ułatwienia dodam, że to gra sieciowa. I jak to się w takich zdarza, są tam bohaterowie, a każdego z nich można przebrać w inny kostium.
Jak owe kostiumy pozyskać? Ze skrzynek. Skrzynki można sobie kupić w sklepie za prawdziwe pieniądze. Ewentualnie dostaje się jedną za każdy zdobyty poziom gracza. Jednak w skrzynkach są nie tylko kostiumy. Można też dostać drobne przedmioty kosmetyczne zmieniające coś w postaciach (np. odzywkę) lub profilu (np. ikonkę) – też ładne, choć nie wszystkie aż tak widoczne w czasie gry i przez to nie aż tak atrakcyjne jak kostium. Problem polega na tym, że choć w każdej skrzynce znajdują się aż cztery przedmioty, to ich dobór jest losowy. Mogą być cztery alternatywne kostiumy, może nie być żadnego. Może być duplikat już posiadanego.
Aby zdobyć konkretny przedmiot trzeba wydać wirtualną gotówkę. Skąd ją wziąć? Och, gdyby dało się ją kupić, tekstu by nie było. Ona też wypada losowo w różnych ilościach ze skrzynek. Ewentualnie każdy duplikat przedmiotu zamieniany jest na ułamek swojej wartości w złocie. Z tych małych sumek można potem uciułać większą i kupić to, czego się pragnie, by odróżnić swoją postać od innych graczy.
O efektach za chwilę, choć pewnie się ich domyślacie – najpierw odpowiedź, bo to byłaby bardzo długa zagadka. Pewnie niektórzy się domyślili, że chodzi o ostatnie objawienie gier dla wielu osób: Overwatch. O tę grę, za którą przy okazji premiery należało zapłacić ok. 200 zł, a która dodatkowo posiada system mikrotransakcji. Najbardziej wredny, jaki widziałem. Oto moment, który gracze kochają i którego zarazem nienawidzą: co będzie w skrzynce?
Podstawowa odmiana systemu działa jako tako. Poziomy lecą w miarę sprawnie, jestem w stanie wbić jeden podczas 2 godzinek grania wieczorem – więc i casualowy gracz nie musi czekać długo na kolejną skrzyneczkę. Coś z niej wypadnie, jest miło. Niestety apetyt rośnie w miarę jedzenia – na początku każdy podarek cieszy, ale z czasem gracz ma już swoje ulubione postacie, którymi dobrze mu idzie i chciałby się wyróżniać na polu bitwy. Tu pozostaje czekać na łut szczęścia lub... duplikaty (dostanie się całą 1/5 ich wartości w złocie) i wypadające ze skrzynek monetki (są w 30% skrzynek).
Nie da się spieniężyć nieużywanych skórek, ikonek, póz przybieranych po wygranej, odzywek, animacji otwierających Play of the Game, gestów wyrażających emocje i wzorów graffiti – trzeba czekać na duplikat. Jeśli ktoś gra pasjami czwórką herosów z 22 dostępnych w grze, to nie trzeba matury, by zauważyć, że zalega mu tego śmiecia dla 18 pozostałych. Możliwość wymiany między graczami? Zapomnijcie. Ale przynajmniej z czasem liczba duplikatów rośnie, górka złota też. Czeka się więc na upatrzony przedmiot lub złoto na niego
OVERWATCH 101 LOOT BOX OPENING BONANZA
Filmiki z otwierania skrzynek w Overwatch to często parada drobnicy z okazjonalnym lepszym łupem - tu autor wyciął większość ze 101 (!) skrzynek, bo nie zawierały nic ciekawego. 101 skrzynek to 338 zł. Zakładając, że jedną już miał.
Trzeba więc cierpliwie grać. Albo przyspieszyć proces, zrobić sobie prywatną loterię - kupić skrzynki, dużo skrzynek. Ceny? Zaczynamy od 5,25 zł za skrzynkę przy dwóch, ale cena spadnie do 3,38 zł, gdy wydacie 169 zł na 50 sztuk. Niemal drugie tyle co na grę. Albo niecałe „czypieńdziesiąt” za los na loterii – każdy musi sam ocenić, czy to dobry interes – co wytrwalsi nawet liczą prawdopodobieństwo uzyskania lepszych łupów. W końcu wypadnie to, czego się pragnie albo dość złota, by to sobie kupić.
Wszystko byłoby w miarę w porządku – kto chce: kupuje dużo; kto nie chce: zbiera i czeka. Ale Blizzard jeszcze podkręcił system: z okazji olimpiady w Rio dorzucił dużą porcję nowych przedmiotów. W sumie 112 z czego tylko 12 to skórki, a aż 40 to zdecydowanie najmniej atrakcyjne ikonki do profilu gracza. Można było je znaleźć tylko w specjalnych skrzynkach wypadających lub możliwych do kupienia przez miesiąc trwania wydarzenia. Pewnie i ten system by jakoś działał, gdyby nie następujące jego cechy, które gracze błyskawicznie odkryli:
- ze specjalnych skrzynek wypadały też duplikaty specjalnych przedmiotów;
- ze specjalnych skrzynek wypadały też zwykłe przedmioty spoza wydarzenia;
- ze specjalnych skrzynek wypadały też duplikaty zwykłych przedmiotów;
- ze specjalnych skrzynek wszystko jak zawsze wypadało losowo;
- przedmiotów z wydarzenia nie dało się kupić za grową walutę (a specjalnej z okazji wydarzenia nie było);
Welcome to the Summer Games! | Overwatch
Efekt? Gracze kupujący po kilkadziesiąt a nawet kilkaset skrzynek, by dostać skórkę dla ulubionej postaci. Gracze, którzy trafili tę właśnie skórkę, ale nie grają tą postacią. Gracze dostający tę samą skórkę kilka razy z rzędu. Gracze mający kilka tysięcy monet ze skrzynek i duplikatów, ale bez możliwości wydania ich na coś przygotowanego na okazję olimpiady. Gracze dostający tylko przedmioty sprzed wydarzenia. Dla wielu miesiąc minął zdecydowanie zbyt szybko i nie dostali tego, czego chcieli – inni musieli długo próbować (tu np. 42 skrzynki), by wypadła olimpijska skórka. Kompulsywnie grali dla nabicia poziomów lub sięgali po kartę płatniczą. Na początku nie wszyscy chcieli wierzyć, że Blizzard mógł wymyślić tak niesprawiedliwy system. Wystarczyło dodać specjalną walutę na czas wydarzenia i wtedy ekonomia jakoś by zadziałała. A dostaliśmy jednorękiego bandytę.
Dodatkowo gracze zauważyli zmianę jakiej Blizzard dokonał w opisie skrzynek w czasie trwania wydarzenia. Z tekstu mówiącego, że waluta w grze będzie mogła posłużyć do "odblokowania dowolnego przedmiotu jaki sobie wybierzesz" na "do odblokowania wielu różnych przedmiotów" co skrzętnie zanotował James Duggan z IGN.
Polityka mikrotransakcyjna Blizzarda już przed olimpijskim wydarzeniem wyglądała tak sobie. Doszło do tego, że gry free2play (te z czołówki, pomińmy np. chińskie eksperymenty i aberrację jaką jest rynek mobilny) mają uczciwsze modele zdobywania przedmiotów kosmetycznych. Zazwyczaj kupujesz sobie wirtualną walutę i nią płacisz za wybrany przedmiot. Chcesz skórkę czy ikonkę? Normalna transakcja – płacisz, dostajesz. Tak działa to w League of Legends. U Valve w Dota 2 poza przedmiotami do kupienia są dodatkowo skrzynki z losowymi łupami, ale jest częściowo gwarantowana ochrona przed duplikatami. No i często można je wymienić czy sprzedać na rynku. Poza tym w danej skrzynce jest tylko kilka przedmiotów, można się pokusić o losowanie - zawsze to dreszczyk emocji. O ile nie oprze się na nim całej ekonomii.
Ktoś może zaprotestować, że jest jeszcze Counter Strike, gdzie za grę się płaci (ale jednak 10, nie 50 euro), łup ze skrzynek też jest losowy, a by dostać do niego dostęp trzeba mieć klucz do skrzyni za ok. 2,5 euro. Owszem, jest to system niemal podobny do Overwatch. Tylko za nim też stoi olbrzymi rynek wymiany i handlu. Łup ze skrzynki otwartej kluczem za 2,5 euro można sprzedać za kilka centów, można za kilkadziesiąt euro, a można wymienić się z kolegą. W Overwatch pokryje się cyfrowym kurzem.
Nie płacę za skrzynki w Overwatch - nie podoba mi się ten system, a i aż tak mi nie zależy. Zbieram sobie powoli te za poziomy. Ilekroć jakąś otwieram i wypada z niej duplikat graffiti, dwie odzywki i ikonka zastanawiam się: jaki jest sens systemu mikrotransakcji, gdzie jedna strona dostaje twardą walutę, a druga tylko szansę na coś. A dokładniej: jaki jest sens dla gracza, bo dla Blizzarda ma to oczywi$ty $en$. Mimo to gracze biorą w tej loterii udział. I firmie uchodzi to na sucho, bo jest Blizzardem. Zrobili dobrą grę - choć w sumie o nienaprawionych dalej wadach można by chwilę porozmawiać – mają budowaną latami markę, więc choć część graczy narzeka, to jednak skrzynkowy biznes się kręci.
Mam wrażenie, że gdyby taki numer zrobiły nie mające najlepszej prasy wśród graczy Riot Games czy Ubisoft, płonęłyby stosy, a tłumy z pochodniami maszerowałyby pod siedziby firm (przynajmniej w sieci). Tymczasem mamy rok 2016, duża firma umieszcza w płatnej, pudełkowej grze niespecjalnie sprawiedliwy system mikropłatności i mimo artykułów i dyskusji na forach, uchodzi jej to płazem. Grupa zaangażowanych graczy może spróbować ogłosić bojkot skrzynek i ich nie kupować, ale publiczność OW jest tak olbrzymia, że to kropla w morzu. Prawdziwym testem będzie następne specjalne wydarzenie w Overwatch. Czy Blizzard wyciągnie wnioski i naprawi swój błąd? Czy też będzie dobrze pamiętać (Excel nie zapomina), że raz się udało, gracze płacili. A może gracze skutecznie się postawią?
Paweł Kamiński