Żołnierze - gracze wspierają Six Days in Fallujah
Niedawno pisałem o oburzonych pomysłem wydania gry na postawie pierwszych walk o Faludżę w 2004 r. Padło wiele argumentów, niektóre bardzo sensowne. G4tv postanowiło znaleźć przeciwwagę i odnalazło żołnierzy, którzy służyli w Iraku, a są także graczami. Oni odbierają pomysł na Six Days in Fallujah bardzo pozytywnie i też mają swoje racje. Sierżant Casey J. McGeorge był w Iraku aż 36 miesięcy i oto co sądzi o grze:
12.04.2009 | aktual.: 13.01.2016 17:51
Jako weteran wojenny i jako gracz nie mam jakichkolwiek problemów z tą grą... Tak długo jak pozostanie tak realistyczna jak to tylko możliwe myślę, że może to być dobra rzecz tak dla weteranów jak i tej wojny.Przyznam szczerze, że nie rozumiem jak gra miałaby przysłużyć się wojnie, może przez nowych rekrutów. Dla mnie to jednak mało pozytywny aspekt, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę przyczyny tego konfliktu. Były sierżant Kevin Smith obawia się nawet, że gra może stać się narzędziem w rękach pacyfistów.
Niech gra powstanie i mam nadzieję, że stanie się elementem wsparcia dla weteranów wojennych przez dawanie cywilom obrazu tego jak naprawdę wygląda wojna.No cóż, jeśli obraz będzie naprawdę realny, w co jednak powątpiewam, to grono pacyfistów może jednak urosnąć. Choć nie zamierzam negować wsparcia dla weteranów.
Sierżant John Mundy z Marines zauważa, że żołnierze będą mogli z gry nauczyć się czegoś, zanim doświadczą tego w rzeczywistości. Fajnie, choć myślę, że armia USA wydaje kupę kasy na profesjonalne symulatory walki, więc nie wydaje mi się to do końca trafiony argument. Mundy dostrzega też, podobnie jak Smith, szansę na to, że ludzi przekonają się przez co muszą przechodzić żołnierze na wojnie i będą dzięki temu wykazywać więcej zrozumienia. Niestety, grałem już w dziesiątki strzelanek i nie sądze, by oddawały one rzeczywistość na tyle silnie, by dać jakiekolwiek wyobrażenie. To już lepiej pograć w paint ball by mieć choć namiastkę tych wrażeń.