Zmiany się opłaciły. FIFA 17 bije sprzedażowy rekord serii
Wbrew pozorom, akurat w tym przypadku wcale nie dzieje się to co roku.
Zacznijmy od tego, że mówimy o rekordzie sprzedaży w premierowym tygodniu w Wielkiej Brytanii. W przypadku wielu marek zawężenie danych do jednego rynku sprowadza całą sprawę do rangi ciekawostki. Jaki sens w pisaniu o pobiciu rekordu Call of Duty, Final Fantasy czy Halo bez uwzględnienia sprzedaży w USA? Ale z grami piłkarskimi jest inaczej. One sprzedają się głównie w Europie, Stany szaleją na punkcie NBA i - przede wszystkim - NFL, zostawiając soccera innym. Jeśli wierzyć w to, że VGChartz odpowiednio koryguje swoje pierwotne estymacje tak, by w rok od premiery podawać dane, które nie odbiegają już od rzeczywistości, ponad 70% pudełek z grą FIFA 16 sprzedało się w Europie. W Ameryce Północnej? Niecałe 13%.
Na konkretne liczby jest jeszcze za wcześnie. ChartTrack informuje tylko, że sprzedaż w pierwszym tygodniu podskoczyła względem zeszłorocznej edycji o blisko 18%. A choć FIFA 17 promowana była materiałami z Xboksem One w tle, więcej graczy kupiło ją na PS4 (53% do 41%).
Debiutujący tydzień wcześniej PES 2017 spadł na 6. miejsce zestawienia. W jego przypadku o biciu rekordu sprzedaży mowy nie ma. Nie zadebiutował nawet na szczycie sprzedaży w Wielkiej Brytanii, ustępując miejsca zestawowi trzech odsłon BioShock. I sprzedając się w pudełkach nieco gorzej od zeszłorocznej edycji, co potwierdzał później w rozmowie z MCV Adam Bhatti - brand manager w Konami - twierdząc, że świetne recenzje pozytywnie wpłyną na sprzedaż w dłuższej perspektywie.
Dla graczy to świetne wiadomości. EA ma rzeczywisty dowód na to, że doceniamy nowinki, pokroju nowego trybu czy zmiany silnika. Oby to zachęciło ich do bardziej innowacyjnego podejścia do rozwoju gry, w kolejnych latach. A Konami też to widzi. I wie, że w tym roku PES-owi brakuje kolejnego elementu, który ma konkurencja. Najwyższy czas przestać szlifować i zacząć dodawać. Z moich podpowiedzi obie firmy mogą korzystać do woli.
Maciej Kowalik