Złap je wszystkie! Czasem za wszelką cenę. Czyli 5 najdziwniejszych historii związanych z Pokemon GO
Jest piątek, w branży plaża i same rozchodniaczkowe tematy, to zaszalejmy i zróbmy zestawienie. Bo możemy. Poza tym nic jeszcze o Pokemon GO nie pisałem, a mam ochotę.
Jako gra Pokemon GO jest bardzo słabym tytułem, który nie oferuje praktycznie niczego ciekawego. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że Niantic wycięło ze swojej produkcji to, co w całej serii było najciekawsze – walki z dzikimi Pokemonami i pojedynki z innymi trenerami. O ile ciekawiej byłoby, gdybym mógł rzucić wyzwanie mijanemu właśnie przechodniowi, a złapanie tego cholernego Psyducka wiązało się z czymś więcej, niż trafieniem w niego Pokeballem. Do tego dochodzą związane z niezwykłą popularnością problemy techniczne i strasznie słabe podejście dewelopera, który olewa społeczność.
Jeśli natomiast na całość spojrzeć jak na zjawisko społeczne… To już zupełnie inna sprawa. Ludzie masowo wychodzą z domów i szukają sympatycznych stworków, a że gapią się przy tym w telefony… No i co z tego? Naprawdę nie rozumiem malkontentów, którym to wszystko przeszkadza. Widzieliście kiedyś popularny Pokestop, na którego ktoś rzucił lure’a? Pełno tam poszukiwaczy i wcale nie siedzą z nosami w telefonach. Rozmawiają, wymieniają się uwagami, czasem organizują w grupy i wspólnie ruszają na łowy. Serio, czekam na pierwszą historię miłosną związaną z Pokemonami.
Pokemon Go - Vaporeon stampede Central Park, NYC
Zanim jednak to nastąpi, postanowiłem poszperać trochę w internetach i wygrzebać z ich czeluści najciekawsze, moim zdaniem, historie związane z Pokemon GO. Nie ma się co oszukiwać, wiele z nich jest dowodem na to, że ludzie są głupi, ale znajdą się też takie pokazujące, że w gruncie rzeczy jesteśmy fajnym gatunkiem. Zacznijmy jednak od głupoty, a konkretnie od pana, który…
Włączył w Tesli autopilota, by łapać Pokemony
Tesla Model X to niesamowity samochód, który pokazuje, jak powinny wyglądać pojazdy elektryczne. Nie dość, że obłędnie wygląda i jest przestronny, to jeszcze z Warszawy do Poznania dojedzie na jednym ładowaniu, a pierwszą setkę osiąga w czasie poniżej trzech sekund. Ma jeszcze jedną fajną funkcję – autopilota. Producent zaznacza, że choć auto faktycznie prowadzi się samo, kierowca musi być cały czas skoncentrowany na drodze i trzymać ręce na kierownicy, bo całość jest jeszcze eksperymentalna i potrafi zachować się nieprzewidywalnie.
Niektórym to jednak nie przeszkadza i jak widzicie na powyższym obrazku, nijaki Gary Zhou postanowił zignorować zalecenia i włączyć autopilota samemu siedząc z nosem w telefonie. W zasadzie można teraz wspomnieć o doborze naturalnym, ale facet mógł pociągnąć za sobą parę innych osób. Dlatego nie korzystajcie z Pokemon GO w jadącym samochodzie, niezależnie od tego, czy macie autopilota. W przeciwnym wypadku możecie skończyć jak…
Kierowca, który wjechał w szkołę
Pewien 19-letni Australijczyk nie miał w swoim samochodzie autopilota, a najwyraźniej w głowie mózgu, bo szukając Pokemonów przestrzelił rondo i wbił się w katolicką szkołę w miejscowości Berwick.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, bo klasa, w którą wjechał była tego dnia pusta, ale i tak jest to przykład skrajnej nieodpowiedzialności i głupoty. Na szczęście nie wszyscy są idiotami i czasem udaje się zrobić cos dobrego, jak w przypadku…
Pary, która znalazła porzucone zwierzaki w parku
Patryk wspominał już, że gra Niantic pomaga ludziom z depresją, a szpitale i schroniska dla zwierząt wykorzystują jej niezwykłą popularność, by choć trochę uprzyjemnić życie swoim podopiecznym. Skoro już przy zwierzętach jesteśmy, to pewna para postanowiła wybrać się na poszukiwania, ale zamiast wirtualnych stworków znalazła takie prawdziwe. Konkretnie to ponad 20 chomików, które przygarnęli i szukają dla nich nowych rodzin.
[fbpost url="post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fpermalink.php%3Fstory_fbid%3D10205068707356997%26id%3D1822676418&width=500" width="500" height="710"]
Kocham zwierzaki, a już szczególnie wszelkiej maści gryzonie, dlatego takie historie zawsze mnie ruszają. Jak to mówią:
Lubię też, kiedy lokalne władze postanawiają zrobić coś dla społeczności, jak w Dusseldorfie, gdzie…
Burmistrz zamknął most dla ruchu samochodowego
My mamy Masę Krytyczną, której uczestnicy złośliwie i z uporem maniaka blokują Warszawę w piątkowym szczycie, Dusseldorf ma natomiast masę… pokemońską? Poke Masę? Nie wiem, jak to nazwać, ale burmistrz miasta postanowił zamykać most, przy którym znajdują się dwa Pokestopy, ilekroć zbierze się tam więcej graczy. A tych potrafi przyjść naprawdę sporo…
Ponadto bardzo szybko przy moście pojawiły się ToiToi-e i dodatkowe kosze na śmieci, a lokalny przewoźnik autobusowy planuje uruchomić specjalne trasy wiodące przez miejsca, w których najczęściej pojawiają się Pokemony. Swoją drogą władze Warszawy też postanowiły zrobić coś dla trenerów i zorganizowały wielkie łapanie Pokemonów pod Pałacem Kultury i Nauki. Ponoć sam wiceprezydent miasta zafundował przynęty…
Jak widzicie, władze potrafią czasem zrobić coś fajnego, choć lepiej z nimi nie zadzierać, bo może was spotkać to, co…
Dwóch nastolatków, którzy nielegalnie przekroczyli granicę
Pokemon GO tak niektórych pochłania, że zupełnie nie zwracają uwagi na otaczający ich świat. Para nastolatków uwzięła się na wyłapanie wszystkich stworków i przeoczyła moment przekroczenia kanadyjsko-amerykańskiej granicy. Dzieciaki zrobiły to „na dziko”, bez paszportów, dość szybko zostały zatrzymane przez amerykańską straż graniczną i trafiły do aresztu. Na szczęście Donald Trump nie jest jeszcze prezydentem, zatem trenerzy zostali szybko wypuszczeni bez ponoszenia konsekwencji.
To by było na tyle, choć historii jak wyżej jest całe mnóstwo. Niektóre prawdziwe, inne zmyślone, ale wiele z nich dostarcza rozrywki, szczególnie w leniwe, piątkowe popołudnia. Zakończę jeszcze prywatą, bo ja też biegam za Pokemonami, a do ich łapania podchodzę bardzo poważnie…
[fbpost url="post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fdarkmuminek%2Fposts%2F10210341993171572&width=500" width="500" height="588"]
Bartek Stodolny