Zdarzyło się w grach - wrzesień
Kolejny miesiąc, kolejna podróż do przeszłości polskiego grania. Poznajmy tajemnicę skarbów Montezumy, powspominajmy ostatni numer magazynu "Top Secret" i przypomnijmy sobie premierę kultowego Maxa Payne'a. Przekonajmy się, co gościło na ustach polskich graczy - 25, 15 oraz 10 lat temu.
10.09.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:44
25 lat temu. Śmierć w grobowcu „Bajtek” publikuje mapę i opis gry Panama Joe dla ZX Spectrum (posiadacze innych komputerów znali ją pod tytułem Montezuma's Revenge). Jej bohaterem jest słynny poszukiwacz skarbów, konkurent doktora Henry'ego Jonesa i Harry'ego Pitfalla, któremu udało się odnaleźć wejście do grobowca ostatniego władcy Azteków, cesarza Montezumy II (zmarł w 1520 roku). Historykom i archeologom, a także awanturnikom z całego świata i miłośnikom łatwego wzbogacenia się znane są opowieści, że to właśnie tam azteckie bogactwa zostały ukryte przez konkwistadorami Hernando Corteza. Do dziś nikomu nie udało się do nich dotrzeć. Teraz przed swoją szansą staje Panama Joe. Zadanie nie będzie jednak łatwe, gdyż - jak przestrzega redaktor „Bajtka”:
Wędrując przez piramidę nie zapominaj, że nie jest to niedzielna wycieczka, lecz prawdziwa wyprawa pełna przygód i niebezpieczeństw. Na szczęście masz plan piramidy, więc łatwiej Ci się będzie poruszać po ciemnych zakamarkach labiryntu. Czeka tam na ciebie wiele niespodzianek - będziesz musiał stawić czoła żarłocznym pająkom tarantulom, które z upodobaniem atakują wszystkie żywe stworzenia. Jeśli jednak będziesz miał przy sobie znaleziony wcześniej miecz, uratujesz jedno ze swoich pięciu istnień, gdyż tarantula ma tylko tyle siły, aby wytrącić ci broń z ręki. Drogę będą ci utrudniały także toczące się czaszki niedoszłych właścicieli fortuny, których ta ostatnia wyraźnie opuściła (...). Może znajdziesz latarnię, która oświetli ci drogę w ciemności? Może znalezione klucze będą pasowały do zamkniętych drzwi? Może fortuna będzie ci przychylna i jako pierwszy i jedyny znajdziesz wreszcie wymarzony skarb?
Gra jest trudna, lecz zdobywa serca także polskich graczy. Posiadacze ZX Spectrum, Atari i Commodore bez strachu wchodzą do grobowca Montezumy, by odnaleźć legendarne bogactwa. Niestety, im bardziej szukają, tym bardziej ich tam nie ma. Czyżby szukali zbyt słabo? Czyżby wszyscy przegapili jakieś sekretne przejście? A może po prostu skarb cesarza Azteków jest tylko mitem, mirażem, za którym gonią szaleni awanturnicy?
Rozwiązanie tej zagadki znaleziono dopiero po wielu latach. Nie kryje się za nią - jak podejrzewano - tytułowa klątwa okrutnego władcy, lecz... niechlujstwo wydawcy. Skarby Montezumy nigdy nie istniały, ponieważ... nie zdążył ich zaprogramować autor gry. Wydawca pospieszył się i opublikował grę nieukończoną - skarbiec wprawdzie w niej jest wraz ze śmiertelnie groźnym posągiem cesarza, ale obiecanych bogactw brak... To jedna z najsmutniejszych opowieści w historii gier, świadcząca, że ten wirtualny świat również potrafi być brutalny, a nie każdy bohater ma tyle szczęścia, co Lara Croft czy Nathan Drake. Panama Joe nigdy nie opuści grobowca Montezumy.
Gdy w roku 1998 na komputerach PC pojawi się skądinąd udana gra pt. Montezuma's Return, wystąpi w niej niejaki Max Montezuma (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa). Joe będzie już tylko wspomnieniem.
15 lat temu. Ostatni taki numer Pod koniec września pojawia się w kioskach 54. numer magazynu „Top Secret”, najstarszego polskiego pisma dla graczy. Z okładki na czytelników spogląda uśmiechnięty Lance Boyle, prezenter w grze MegaRace 2 firmy Cryo. To osadzone w futurystycznej scenerii i ubrane w formułę wielkiego telewizyjnego show wyścigi samochodowe, w których - jak pisze redaktor magazynu:
dozwolone są nie tylko pedał gazu, ale i spust, celownik, rakiety i miny.
Ponadto w numerze rekomendację redakcji otrzymują inne wyścigi, tym razem na poważnie: Grand Prix 2 (MicroProse) oraz bodaj najlepsza gra FPS na Amigę, Alien Breed 3D II: Killing Grounds (Team17). Ta ma trudniej niż część pierwsza, bowiem nie jest już porównywana do Dooma, lecz do o wiele groźniejszego przeciwnika - na pecetach króluje Quake. Jak pisze zachwycony recenzent:
Nie spodziewałem się, że ujrzę coś takiego na Amidze. Zbliżając się do źródła światła, widzimy, że robi się jaśniej. Podobnie robot niosący >latarkę< rozświetla cały teren dookoła. Żeby było ciekawiej, widzimy nawet refleksy światła na broni, a przy strzale w ciemnym pomieszczeniu pocisk rozjaśnia ściany. Wrażenie jest naprawdę niesamowite. Kolejnym niesamowitym wynalazkiem w tej grze jest woda (...). Nie dosyć, że obraz widziany pod wodą wygląda nieco inaczej (choć nie ma tu charakterystycznego >falowania< znanego z >Quake'a<), to pod wodą możemy obserwować to, co jest nad wodą i na odwrót (...). Sporym ułatwieniem jest także możliwość szybkiego spoglądania do tyłu, tudzież zmiana kąta widzenia w górę i w dół. Na dalszych stronach opisane są inne znakomite produkcje, w tym polska gra, którą wydało Electronic Arts, Fire Fight, ciekawa strategia pokazująca zbrojny konflikt... płci pt. Gender Wars, zatytułowana The 11th Hour mroczna i klimatyczna kontynuacja The 7th Guest oraz filmowa w swym rozmachu i utrzymana w konwencji kryminału noir przygodówka The Dame Was Loaded. Dla graczy jest to niewątpliwie dobry miesiąc, znacznie gorszy dla redakcji i czytelników magazynu „Top Secret”.
Numer 54. pisma okaże się numerem ostatnim i na próżno opuszczeni fani będą w kolejnych miesiącach zaglądać na kioskowe witryny. Spółdzielnia Wydawnicza „Bajtek” nieodwołalnie idzie na dno wraz ze swoimi flagowymi tytułami. „Top Secret” powróci dopiero w roku 2002, będzie to już jednak zupełnie inne pismo, pozbawione choćby części tej magii, która towarzyszyła lekturze magazynu redagowanego przez Borka, Sir Haszaka, Kaczora, Wiewióra, Alexa i Gawrona.
10 lat temu. Grymas bólu gości na ich twarzach Nareszcie! Po ponad czterech latach w produkcji na sklepowe półki trafia Max Payne. I trzeba to powiedzieć od razu - naprawdę jest tak dobry, jak zapowiadano. Mroczna historia nowojorskiego policjanta, który stracił najbliższych i został zdradzony przez przełożonych, a teraz samotnie szuka zemsty i sprawiedliwości, mogłaby bez większych zmian posłużyć za gotowy scenariusz filmu akcji. Tym razem jednak w takiej kinowej opowieści biorą udział gracze.
Nawiązania do srebrnego ekranu są zresztą oczywiste, a bodaj w każdej recenzji przewijają się porównania do „Matrixa” i obrazów Johna Woo („Dzieci triady”, „Bez twarzy”). Oprócz fabuły swoje robi tutaj nowatorski system bullet time - możliwość chwilowego zwolnienia czasu przy zachowaniu pełnej kontroli nad postacią. Podekscytowany recenzent „Świata Gier Komputerowych” pisze:
Wyobraź sobie, że słyszysz za drzwiami głosy kilku przestępców, kopnięciem otwierasz drzwi, skaczesz do przodu i spowalniasz czas. Widzisz cztery postacie wstające od stolika, przewracają krzesła, wyjmują broń z kabur. W stojącego najbliżej oddajesz pierwszy strzał ze śrutówki, inni zaczynają już strzelać, w powietrzu widzisz lecące pociski i ich tory, pociski wbijają się w ścianę, odrywają kawałki stołu. Zanim upadniesz na ziemię zdążysz przeładować i wystrzelić jeszcze w drugiego bandytę. Upadasz, czas przyspiesza, ale jesteś już na tyle sprawny, że precyzyjnie mierzysz do dwóch pozostałych przy życiu, posyłając ich na ścianę. Później widzisz jeszcze w zwolnionym tempie, jak upadają na podłogę, a grymas bólu gości na ich twarzach. Tak jak pięć lat wcześniej czytelnicy „Top Secret” na próżno wyczekiwali na kolejny numer swojego ulubionego magazynu, tak teraz podobny los spotkał fanów miesięcznika „Reset”. Po wydaniu 51. numerów ten kultowy magazyn, ceniony nie tylko za fachowe opisy gier, ale również za artykuły niezwiązane z elektroniczną rozrywką („Odloty”) i znakomite komiksy duetu Robert Adler & Tobiasz Piątkowski, na zawsze zniknął z rynku.
Filmowość fabuły i bullet time to oczywiście nie jedyne zalety gry. Recenzenci zgodnie zachwalają również realistyczną, tworzącą ponury klimat scenografię, świetne dialogi, niebanalny humor (w jednej z narkotykowych wizji Max widzi siebie jako... bohatera gry komputerowej), solidne zakorzenienie w popkulturze (komiksy, literatura noir) oraz piękną grafikę. Wady? Przede wszystkim brak trybu multiplayer, trudne do zaakceptowania przez polskich graczy wymagania sprzętowe, a także... wyraz twarzy Maxa. Jednym przypomina ona „widok faceta cierpiącego na chroniczne zatwardzenie” („CD-Action”), innym „wesolutką twarz komika, który właśnie opowiedział świetny dowcip” („ŚGK”). W każdym razie coś z nią nie w porządku.
Pomimo tych kilku niedociągnięć postać nowojorskiego policjanta bardzo pozytywnie zapisze się w pamięci graczy. Max Payne wystąpi jeszcze w znakomitym sequelu oraz - niestety - w wyjątkowo nieudanym filmie kinowym z tragicznym Markiem Wahlbergiem w roli tytułowej. Firma Rockstar od lat zapowiada kolejną odsłonę tej historii. Gracze czekają.
Bartłomiej Kluska