Zakończenie gry tak tajne, że nie wiedzieli o nim nawet twórcy
Takie rzeczy tylko w rogalikach!
Rogaliki (od angielskiego roguelike, czyli gry podobne do Rogue) wraz z rozwojem sceny gier niezależnych przeżywają w ostatnich latach drugą młodość. To wszystkie te gry, w których nie ma jednolitej, opracowanej przez twórców kampanii. Zamiast tego bazują na etapach generowanych proceduralnie, dużej losowości i krótkich sesjach rozgrywki.
Jedną z tego typu gier, choć pomyślaną w trochę inny sposób, jest Event[0]. Zamiast biegać po pełnych potworów podziemiach czy eksplorować kopalnie, gracz musi wydostać się z opuszczonej stacji kosmicznej. Samo w sobie nie byłoby to może jeszcze szczególnie oryginalne, ale musi tego dokonać odpowiednio prowadząc rozmowę ze sztuczną inteligencją o imieniu Kaizen, obecną na pokładzie.
Zamiast jednak wybierać przygotowane przez twórców wypowiedzi, gracz wpisuje ja sam w języku naturalnym. Kaizen dopasowuje swoje odpowiedzi do tego, co pisze, a jego rolą jest nakłonienie komputera do współpracy. Aby wygrać należy tu więc rozpracować system „myślenia” automatu i wykorzystać go na swoją korzyść.
W zależności od tego, jak uda się to graczowi, event[0] skończyć się może na jeden z trzech sposobów. A w zasadzie - jeden z czterech, jak dowiedział się ostatnio przypadkiem jej scenarzysta i projektant - Emmanuel Corno.
Opisuje on na Twitterze, jak czytał opis fabuły własnej gry na Wikipedii i zwrócił uwagę, że mówi on o czterech możliwych zakończeniach. O tym ostatnim nie wiedział on sam. Okazuje się, że jest ono wynikiem błędu. Jednocześnie jednak jest na tyle satysfakcjonujące i końcowe, że spokojnie można je pomylić z właściwym zakończeniem.
Napisał Corno. Można się domyślać, że błąd ten nie będzie poprawiany.
Dominik Gąska