Zagrałbym w jakąś przygodówkę. Taką jak Uncharted

Zagrałbym w jakąś przygodówkę. Taką jak Uncharted

Zagrałbym w jakąś przygodówkę. Taką jak Uncharted
marcindmjqtx
22.09.2011 17:39, aktualizacja: 15.01.2016 15:43

Zaraz, co?

Po co nam gatunki i szufladki? Miedzy innymi po to. aby łatwiej było znaleźć coś, czego szukamy. Lub omijać to, na co nie mamy ochoty. Albo aby łatwiej było coś nazwać i zrozumieć. Granice podziału są płynne, ale pewnych nie powinno się przekraczać, bo obraz staje się coraz bardziej zamazany.

Od jakiegoś czasu, to tu to tam, spotykam się z określaniem serii Uncharted jako "przygodówki". Co wzbudza we mnie natychmiastowy protest, bo przecież zawsze przygodówkami nazywałem zupełnie inne gry niż przygody Nathana Drake'a. Bez strzelania i skakania, a z klikaniem flamingiem na drzewie, aby wypadła świeczka, te klimaty.

Gatunek wiecznie żywy Przygodówki były różne, owszem. Były powolne i statyczne, jak Myst czy kolorowe i zabawne jak Discworld. Powtarzanie, że gry przygodowe umarły jest równie popularnym sloganem co śmierć pecetowego grania. Nie da się ukryć, że zeszły na dalszy plan, nie sprzedają się w takich nakładach jak wojenne FPS-y. Ale znalazły wystarczające grono odbiorców, aby ukazywały się kolejne produkcje tego typu, a sam gatunek rozwijał się w najlepsze.

Gry "hidden object" dostarczają graczom satysfakcji z wyszukiwania ukrytych na planszy przedmiotów. Ich przeciwieństwem są takie produkcje jak Professor Layton czy Puzzle Agent, które odrzucają ekwipunek i kombinowanie, co z czym użyć, podstawiając graczowi pod nos jedną łamigłówkę za drugą, aby się zbytnio nie rozpraszał. Z kolei japońskie "visual novels”, interaktywne powieści, zapewniają masę dialogów i całe ściany tekstu, w ilościach przekraczających granicę bólu przyzwyczajonego do zachodnich pozycji gracza.

Mamy wreszcie Fahrenheit i Heavy Rain, przez wielu traktowane jako przygodówki nowej generacji, mimo, że nie mają ekranu ekwipunku czy łamigłówek, ale stawiają na bohaterów i historie, czyli coś, co niegdyś wyróżniało gry przygodowe. Tyle, że od dłuższego czasu ten monopol na warte uwagi opowieści przestał obowiązywać, bo zapadających w pamięć bohaterów i wydarzenia mamy zarówno w strzelankach jak i w grach strategicznych.

Adventure-Platforming-Shooter-Action W tłumaczeniu potrafi zginąć wiele rzeczy. Na zachodzie przygody Nathana Drake'a klasyfikowane są jako gry "adventure", w bardziej szczegółowym wydaniu jako "action-adventure/platforming/third-person shooter". Czasami  więc, po trafieniu odpowiedniej informacji nad Wisłę, Uncharted 2 może zostać "przygodówką roku 2010”, co ostatnie resztki sensu traci w momencie w którym przypomnimy sobie, że innymi nominowanymi w tej kategorii tytułami były takie "przygodówki" jak: Super Mario Bros. Wii, Ratchet & Clank: A Crack in Time czy Batman: Arkham Asylum. Gdyby trzymać się tej klasyfikacji, w 2008 roku mieliśmy tak interesujące "przygodówki" jak Prince of Persia, Mirror's Edge, a także God of War: Chains of Olympus.

A Vampyre Story, gra przygodowa, która naprawdę wyszła w 2008 roku

Mało kto wpada na pomysł, aby uznać Assassin's Creed 2 lub Batman: Arkham Asylum za grę przygodową. Czemu więc opory znikają w przypadku Uncharted? Wydaje mi się, że "wina” leży po stronie Indiany Jonesa. Produkcja studia Naughty Dog pełnymi garściami czerpie z dorobku kina nowej przygody, płynnością swojej akcji i "filmowością” składa hołd takim obrazom jak "Poszukiwacze zaginionej Arki”. A skoro to były filmy przygodowe, to Uncharted musi być grą przygodową. A skoro grą przygodową, to w takim razie jest przygodówką. No i klops.

Aaaaaaby skatalogować Każdy opisuje gry tak jak potrafi, dlatego nie powinniśmy się zżymać na różnego rodzaju konstrukcje w rodzaju "gier przygodowo - zadaniowych", tak długo, jak jesteśmy w stanie się dogadać. Obawiam się jednak, że miłośnikowi przygodówek w rodzaju Uncharted mógłbym zaproponować gry ze znacznie mniejszą dawką akcji i strzelania, niż ten by oczekiwał. Podobnym rozczarowanie może być szukanie gier przygodowych podobnych do Call of Juarez: The Cartel, przynajmniej jeśli będziemy się kierować gatunkowym podziałem zaproponowanym przez sprzedawców ze Steama. Ale koniec końców jakoś byśmy się dogadali, jestem tego pewien.

Czym w ogóle jest gatunek w świecie gier? Zbiorem określonych mechanik charakteryzujących dany typ gry? Może. A ile właściwie gatunków mamy? Wikipedia wylicza siedem głównych: "role playing", "symulacje", "sportowe", "strategiczne", a także trio potworów: "adventure", "action" oraz "action-adventure". Dalsze próby skatalogowania rozbijają się na ponad 50 podgatunków. To nic w porównaniu z muzyką, ale już całkiem sporo. Ale skoro nadal zdarza nam się klasyfikować tak różne gry jak Uncharted i Back to the Future do jednej szufladki, to znaczy, że nadal jest ich za mało.

Zwłaszcza, że twórcy gier wykazują się coraz większą pomysłowością i mieszają gatunki w różnych ilościach i proporcjach. Trochę otwartego świata, nieco systemu rozwijania umiejętności głównego bohatera, garść wartkiej akcji i możemy mieć wszystko od Fallout: New Vegas przez Dead Island po inFamous. W końcu kiedyś możemy się w tym wszystkim pogubić. Gry są coraz bardziej złożone, potrafią składać się z wielu różnych składowych, jak opisać całe to bogactwo?

Konrad Hildebrand

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)