Zagrajmy coś, co wszyscy znają - Rock Band Blitz [recenzja]

Zagrajmy coś, co wszyscy znają - Rock Band Blitz [recenzja]

Zagrajmy coś, co wszyscy znają - Rock Band Blitz [recenzja]
marcindmjqtx
01.09.2012 12:05, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Historia zatoczyła koło i Harmonix znów stworzyło grę muzyczną, w którą gramy na padzie. Ale jako, że czas odcisnął na firmie swoje piętno, to w roli głównej występuje nie muzyka, a... mikrotransakcje.

Plastik już nie fantastik Już na początku warto rozwiać pewne wątpliwości. Najważniejszą jest z pewnością fakt, że Rock Band Blitz nie wykorzystuje instrumentów, które pozwalały wczuwać się w poprzednie gry z serii. Sterowanie padem nie jest tu tylko alternatywą, to konieczność, wynikająca z faktu innego podejścia do "pokonywania" utworów. Fani wcześniejszych gier muzycznych Harmonix odnajdą się tu błyskawicznie, choć i im polecam poeksperymentowanie z różnymi ustawieniami sterowania, bo podstawowe w moim przypadku się nie sprawdziło.

No dobrze, ale nie każdy grał we Frequency i Amplitude, więc konieczne są wyjaśnienia. W Rock Band Blitz nie wcielamy się w gitarzystę, piosenkarza czy perkusistę. Wcielamy się w cały zespół. Na ekranie widoczne są ścieżki z "nutkami", odpowiadające każdemu instrumentowi i partiom wokalnym. W trakcie piosenki możemy się między nimi dowolnie przełączać, co wiąże się z istotną zmianą filozofii zabawy.

Mieć cztery ręce Nie chodzi tu już bowiem o perfekcyjne odegranie utworu. Nie ma fizycznej możliwości, by odegrać wszystkie nutki i choć power upy (o nich później) pozwalają na chwilowe bycie na dwóch ścieżkach na raz, to pogódźcie się z myślą, że tu liczą się przede wszystkim punkty. A wynik zależy w olbrzymiej mierze od poświęcenia odpowiedniej uwagi każdemu z instrumentów. Odgrywając nutki (na każdej ścieżce są one dodatkowo podzielone na prawą i lewą - każdą odgrywamy innym przyciskiem) wynosimy dany instrument na kolejne poziomy. Jeśli robimy to umiejętnie, zdążymy z podbiciem wszystkich ścieżek, co wiąże się z podkręceniem mnożnika punktów w punktach kontrolnych piosenki. Jeśli się nie wyrobimy, to instrument z najniższym poziomem ograniczy nam mnożnik.

Brzmi to może skomplikowanie, ale jest naprawdę proste. Nie da się tu nie zaliczyć piosenki i odpaść.  Nie ma też różnych poziomów trudności. Co najwyżej ostateczny wynik może być tak niski, że trzeba będzie się za niego wstydzić.

Rock Band Blitz jest kompatybilny z wszystkimi piosenkami, które można wyeksportować z poprzednich gier, lub kupić w Rock Band Music Store

Znajomość piosenki, wyrabiana kolejnymi podejściami pomaga poprawić swoje rezultaty. Jeśli wiemy, że za moment najwięcej nutek do złapania będzie na perkusji, to wcześniej levelujemy inne instrumenty, żeby ścieżkę "bębniarza" zostawić sobie na później. Jeśli piosenka ma mało nutek na ścieżce wokalu, to łapiemy każdą z nich, nawet kosztem innych instrumentów. To dwa, bardzo oczywiste przykłady dopasowywania strategii do piosenek. Prawdziwa jazda po punktach zaczyna się jednak w momencie odkrywania kolejnych power upów.

Bez monetek ani rusz W trakcie odgrywania utworu możemy korzystać z trzech ich typów. Jeden jest odpowiednikiem "star power" i wykorzystuje energię, zbieraną ze świecących nutek np. do automatycznego odgrywania jednej ścieżki, kiedy my zajmujemy się inną. Drugi typ ułatwień skupia się na pojedynczych nutkach, zmieniając je np. w bomby, wysadzające "koleżanki" z innych ścieżek. Ostatni rodzaj power upów dotyczy samych tras. Może np. przez całą piosenką podwyższać punkty perkusisty czy dawać bonusy za zmianę toru w odpowiednim momencie. Power upy to najważniejszy element zabawy, a odpowiednie ich dobranie jest kluczem do punktowych rekordów. Jest jednak haczyk - za każde wybranie jednego z dodatków płacimy monetami, zarabianymi za odgrywanie piosenek. Nie jest jednak tak, że power upy podbijając nasz wynik "płacą za siebie". Co kilka piosenek zauważycie brak monet i trzeba będzie radzić sobie bez ulepszeń.

Radą na to jest powiązanie swojego konta Xbox Live czy PlayStation Network z Facebookową aplikacją Rock Band World. Dzięki niej możemy brać udział w globalnych akcjach społecznościowych, polegających np. na zagraniu wszystkich metalowych utworów. Nagrodą są monety. Podobnie zresztą jak w przypadku wyzwań rzucanych znajomym (do tego konto na Facebooku nie jest już potrzebne).

Na jeden akord Harmonix liczy, że taka przyjacielska rywalizacja będzie motorem napędowym gry. Musi trzymać za to kciuki, bo jeśli chodzi o tryby zabawy, to Rock Band Blitz jest wielkim rozczarowaniem. W zasadzie... nie ma żadnego. Odgrywanie po kolei każdej piosenki ze skromnej playlisty gry nie jest nawet namiastką trybu kariery. Zabrakło też niestety rywalizacji na podzielonym ekranie. Jedyne, co gra ma do zaoferowania to bicie kolejnych punktowych rekordów. To bardzo mało, jeśli weźmiemy pod uwagę jej cenę.

Zrób to sam. I zapłać

Lista utworów: The All-American Rejects - "Kids in the Street” Avenged Sevenfold - "So Far Away” Barenaked Ladies - "One Week” Blink-182 - "Always” Collective Soul - "Shine” Elton John - "I'm Still Standing” Fall Out Boy - "A Little Less Sixteen Candles, A Little More 'Touch Me'” Foo Fighters - "These Days” Foster the People - "Pumped Up Kicks” Fun. featuring Janelle Monáe - "We Are Young” Great White - "Once Bitten Twice Shy” Kelly Clarkson - "Stronger (What Doesn't Kill You)” Kool & The Gang - "Jungle Boogie” Iron Maiden - "The Wicker Man” Living Colour - "The Cult of Personality” Maroon 5 - "Moves Like Jagger” My Chemical Romance - "Sing” Pink - "Raise Your Glass” Queen - "Death on Two Legs” Quiet Riot - "Metal Health (Bang Your Head)” Shinedown - "Diamond Eyes (Boom-Lay Boom-Lay Boom)" Red Hot Chili Peppers - "Give It Away” Rick Springfield - "Jessie's Girl" Soundgarden - "Spoonman” Tears for Fears - "Shout”

Jakość dodawanych z grą piosenek to kwestia gustu, ale osobiście najczęściej łapałem się za głowę, widząc, jaki jest kolejny utwór. Jeśli w trakcie 15 minut chwały gier muzycznych nie zgromadziliście na dysku kawałków z poprzednich Rock Bandów czy kupionych z Rock Band Music Store, to kupno Rock Band Blitz skaże was na chyba najgorszy zestaw utworów w historii gier muzycznych.

Ja swego czasu wydałem sporo punktów Microsoftu na pojedyncze piosenki i pełne albumy, więc nie musiałem przejmować się Kelly Clarkson czy Maroon 5. I muszę powiedzieć, że ponowne odpalenie utworów, które przez lata poznałem na wylot wzbudziło we mnie większe emocje, niż mogłem się spodziewać. Piosenki te same, ale filozofia zbierania punktów zupełnie inna. Harmonix nie wymyśliło koła, wróciło po prostu to tego, co już kiedyś się sprawdziło. I sprawdza się nadal. Wystarczy chwila by wpaść w charakterystyczny dla gier muzycznych trans, w którym liczy się tylko muzyka, a my czujemy się jej częścią. Rock Band Blitz pozwala regulować podbicie głośności aktualnie odgrywanego instrumentu. To detal, którego część graczy nawet nie zauważy, ale mi wejście w odpowiednim miejscu na solówkę, czy szczególnie lubiany fragment utworu i podkręcenie jego głośności sprawia sporą frajdę.

Niestety, choć byłem i jestem fanem gier muzycznych, a Rock Band Blitz pozwala mi na nowo ożywić kupioną dawno temu bibliotekę muzyczną, z której nie korzystałem od dawna, to nie podoba mi się chciwość Harmonix. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że gra jest tu nakładką na sklep z utworami, którego obroty pewnie spadły po krachu gier muzycznych. Na każdym kroku jesteśmy atakowani propozycjami utworów do kupienia i nie raz ani dwa klikniecie na rekomendowaną piosenkę, myśląc, że macie ją na dysku, a gra przeniesie was do sklepu.

To nie jest fair w stosunku do ludzi, którzy swoje pieniądze na utwory, z których poza grą nie skorzystamy, już wydali. Skoro chodzi o to, byśmy kupowali regularnie nowe piosenki, Harmonix powinno wypuścić grę możliwie najtaniej. Tymczasem Rock Band Blitz kosztuje 1200 MSP (ok. 42zł), a dostajemy za to słabiutki zestaw utworów i sprawdzony lata temu schemat rozgrywki nieurozmaicony różnymi trybami.

Werdykt Kupując Rock Band Blitz musicie liczyć się z tym, że to dopiero początek wydatków. Jeśli jesteście podatni na gry muzyczne, to zabawa na pewno was wciągnie, a wygospodarowanie chwili na zagranie kilku utworów i sprawdzenie, jak idzie znajomym, wejdzie wam w krew. A skoro dostarczane w zestawie utwory są jakie są, to prędzej niż później zaczniecie rozglądać się za kolejnymi. Harmonix nawet nie udaje, że gra miałaby nas zadowolić, wystarczy rzucić okiem na listę Osiągnięć.

Jeśli chodzi o samą zabawę, wczuwanie się i frajdę płynącą z odkrywania na nowo swojej muzycznej biblioteki, Rock Band Blitz nie rozczarowuje. To esencja arcade'owej rozrywki. Nie mogę się jednak pogodzić z chciwością Harmonix. Płacimy 1200 MSP po to, żeby móc pograć w kupione wcześniej utwory (pamiętajcie, że nawet eksport piosenek z Rock Bandów kosztuje) albo kupić nowe. Zabawa, zabawą, ale z pewnością nie jest to najsensowniejsza inwestycja z punktu widzenia gracza.

Maciej Kowalik

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)