Zadarliście ze złym kosmitą, Ziemianie! [Warp]
Nasza przygoda z małym kosmitą o imieniu Zero rozpoczyna się w dość klasyczny sposób. Najpierw jest awaryjne lądowanie na Ziemi. Potem porwanie przez naukowców i zamknięcie w podmorskim laboratorium, a wszystko zakończone zapewne bardzo bolesnymi badaniami. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak w momencie, gdy Zero odzyskuje swoje moce.
22.02.2012 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Okazuje się, że nasz mały, pomarańczowy kosmita posiada zdolność teleportacji na krótki dystans. Potrafi także „wskoczyć” w konkretne przedmioty, takie jak beczki, wieżyczki strzelnicze oraz (uwaga!) personel laboratorium, i wysadzić je w powietrze. Nic nie daje takiej satysfakcji jak oglądanie wrzeszczącego naukowca w białym fartuchu, który próbuje dobiec do przycisku wszczynającego alarm, tylko po to, by metr przed nim zrobić wielkie, efektowne i bardzo krwawe BUM!
Ale to nie wszystko, co potrafi Zero. Z biegiem rozgrywki i eksploracji bazy powracają jego pozostałe „sztuczki”. Możliwość projekcji ducha, która ściąga uwagę wroga, a także zwiększa dystans, na jaki możemy się teleportować, oraz umiejętność rzucenia w danym kierunku obiektem (lub naukowcem), w którym się znajdujemy. Jeżeli jesteśmy już przy przeciwnikach, to o ile z początku są to tchórzliwi uczeni, pomagający nam w przemieszczaniu się po obiekcie, o tyle dość szybko natrafiamy na uzbrojonych strażników, wspomniane wcześniej wieżyczki, lasery, miny i kilka innych rzeczy utrudniających ucieczki Marsjanom.
Samą rozgrywkę określić można jako mieszankę wielu tytułów. „Warp” jest bowiem połączeniem „Shadow Complex” z „Portalem” z elementami „Metroida,” które wygląda jak pierwszy „Metal Gear Solid”. Laboratorium, po którym przyjdzie nam się poruszać, jest otwarte. Wraz ze zdobywaniem nowych mocy będziemy się mogli cofnąć w rejony, które do tej pory były dla nas niedostępne. Odwiedzanie tych miejsc jest bardzo opłacalne. Najczęściej bowiem znajdują się tam „larwy”, dzięki którym Zero może udoskonalić swoje moce (szybszy teleport, skradanie się itp). W całej bazie jest ich ponad 60.
Wszystko to, co napisałem do tej pory, wygląda pięknie na papierze. W rzeczywistości jest już trochę gorzej. „Warp” potrafi nieźle zirytować. Zero porusza się baaardzo powoli, a po każdym teleporcie następuje sekundowy lag. Gdy połączymy to z faktem, że w grze zabija nas na raz praktycznie wszystko, dostajemy rozgrywkę, w której giniemy często. Bardzo często. Owszem, checkpointy znajdują się blisko siebie, ale każda śmierć jest nagradzana przydługim ekranem z napisem „loading”. Sprawia to, że w grze, która zachęca do eksploracji, wolałem iść przed siebie tylko po to, by uniknąć setnego ekranu ładowania System celowania przedmiotami, w których się znajdujemy, jest także zepsuty. Nigdy tak naprawdę nie wiemy, gdzie poleci np. beczka, którą w określony czas musimy wystrzelić przez bardzo wąski korytarz. Do tego dochodzą takie błędy jak znikające obiekty, które sprawiają, że bez załadowania poprzedniego stanu nie jesteśmy w stanie kontynuować gry.
Kulminacją tego wszystkiego jest ostatnie 30 minut, podczas których napotkamy wszystkie wymienione wyżej niedociągnięcia, co sprawia, że po ukończeniu pozostaje tylko złe wspomnienie. O pomstę do nieba woła także brak New Game+, który idealnie pasowałby do tego typu rozgrywki.
Pomijając głupie błędy i frustrację, w jaką można popaść, grając w „Warp”, to całkiem przyjemna pozycja. Wygląd i animacje stoją na wysokim poziomie, a rozgryzanie zagadek i ich sprawne wykonanie dają dużo frajdy. Wystarczająco, by wydać te 800 MSP.
Wojtek Kubarek