Zabawa w dżungli - recenzja
Czy w grach cenicie przede wszystkim rozbudowaną fabułę, rozgrywkę o epickiej skali i wyzwanie? Jeśli tak - proszę się rozejść, tu nie ma nic do oglądania.
W roku 2006 na Playstation 2 zagościła "Buzz Junior: Jungle Party", czyli jedna z lepszych kolekcji "party games" na tę konsolę. Cztery lata później światło dzienne ujrzała jej konwersja na PSP, wydana w Polsce jako "Zabawa w dżungli". Stało się tak ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, gdyż co jak co, ale PSP jest najmniej imprezową ze współczesnych platform.
"U nas jak chciało się jacuzzi, pierdziało się do wanny!" Ten cytat z "Nieoczekiwanej zmiany miejsc" musiał stanowić motto twórców "Zabawy w dżungli". Pierdzenie w wannie jest bowiem - nie robię sobie jaj - jedną z piętnastu "sportowych" dyscyplin wchodzących w skład zestawu. Rubaszny klimat, podlany disneyowsko-pixarowym sosem, towarzyszy całej rozgrywce. O co w niej chodzi?
Oto cztery kolorowe małpki spotykają się na zawodach mających udowodnić... chyba tylko to, która zdobędzie najwięcej punktów. Cóż, trudno tęsknić za rozbudowaną fabułą w minigierkach, ale jej brak jest zastanawiający, gdyż wszelkie postaci zaprojektowano z pieczołowitością godną twórców "Madagaskaru". Zwierzęta mają zadatki na naprawdę ciekawych i zabawnych bohaterów, szkoda więc, że potencjał nie został wykorzystany.
Małpie figle Gracz może wziąć udział w zawodach składających się z 5, 10 lub 15 dyscyplin - selekcjonowanych losowo lub ręcznie. Przed rozpoczęciem zabawy wybiera jedną z czterech różniących się kolorem małpek, które może ubrać w rozmaite części garderoby.
Konkurencje można podzielić na trzy rodzaje: wymagające wyczucia czasu, spostrzegawczości i szczęścia. Tych ostatnich jest najmniej - i bardzo dobrze, gdyż wypadają najgorzej z całego zestawu. Przykładem niech będą rzuty karne, w których wykonując strzał lub broniąc wskazujemy róg bramki, a następnie odgrywana jest animacja - ślepy los decyduje, kto wygra. Podobnie ze zgadywaniem, z którego pudła wypadnie owoc, a z którego np. kowadło. Gracz nie ma najmniejszego wpływu na wynik rozgrywki, co jest nudne, a w najgorszych przypadkach frustrujące.
O wiele lepiej wypadają konkurencje bazujące na spostrzegawczości, np. bieg przez płotki (prosty quick time event) czy wskazywanie elementów niepasujących do reszty. Najwięcej frajdy dają jednak, o dziwo, najprostsze z gier, wymagające wyczucia czasu. Absolutnym zwycięzcą jest wkładanie głowy do paszczy lwa. Wystarczy przytrzymywać jeden przycisk, który należy puścić zanim zwierzę zdecyduje się kłapnąć szczęką. Proste, a zapewnia kupę zabawy.
W każdą z minigierek można grać samemu lub z trzema innymi osobami w trybie ad-hoc. Dostępna jest także opcja "hot seat" - każdy z graczy ma swoją turę, po której przekazuje konsolę. Rozwiązanie to w przypadku PSP jest sensowne, ale i tak nie do końca satysfakcjonujące. Nic nie pobije męczenia padów jednocześnie przed dużym ekranem.
Po oczach i uszach "Zabawa w dżungli" jest zadziwiająco ładna. Choć na zbliżeniach potrafią ujawnić się miejsca łączenia tekstur, to w większości przypadków miks dokładnych modeli 3D z elementami 2D wygląda po prostu uroczo. Jedyny większy zarzut tyczyłby się widoku na akcję - czasem obserwujemy ją z takiego oddalenia, że małpki są tylko zbitkami kilkunastu pikseli. Muzycznie jest za to bardzo dobrze - melodyjki wpadają w ucho, choć kompozytor ma nieprzyjemny zwyczaj nadużywania chrapliwego okrzyku znanego z czołówki Studio Canal.
Jak już zapewne zauważyliście, gra została zlokalizowana. Podczas rozgrywki towarzyszy nam kobiecy głos komentujący wydarzenia na ekranie. Wydawcy należy się pochwała - polska aktorka wypadła znacznie lepiej od jej zagranicznych odpowiedniczek, jednak co chwilę powtarzające się w każdej wersji językowej "okej" może doprowadzić do szewskiej pasji.
Werdykt Wbrew pozorom takiej grze niełatwo wystawić notę. Z jednej strony jest naprawdę niezła w tym, co robi, a z drugiej - to tylko zestaw minigierek, które w singlu znudzą się po trzech minutach. Trudno jednak narzekać na lodówkę, że nie wypierze ubrania, toteż oceniam "Zabawę w dżungli" według kryteriów innych niż w przypadku Resistance czy Gran Turismo. Możecie ją śmiało kupować, pod warunkiem że tego właśnie szukacie, czyli kolekcji prostych "party games". Jeśli zaś macie ochotę na coś wciągającego, wymagającego czy rozbudowanego - opisywaną grę omijajcie szerokim łukiem.
Michał Puczyński