Z serii: czego nie robić podczas trzęsienia ziemi?
Na przykład grać w World of Warcraft.
Jednym ze skutków ubocznych streamowania jest to, że czasami mamy bardzo wnikliwy wgląd w ludzką głupotę, zwykłe nieszczęście i niecodzienne sytuacje. Mieszankę wszystkich trzech zapewnił ostatnio Delrio Sierra - streamer z Nowej Zelandii grający w World of Warcraft.
Bo wiecie, kiedy w miejscu twojego zamieszkania trwa właśnie trzęsienie ziemi o sile, która jest w stanie zabić setki osób, przechodzenie jakiegoś lochu w WoW-ie nie jest raczej pierwszą rzeczą, jaką powinieneś robić. Sierra jest jednak nieugięty i kiedy tąpnięcie zwala go z nóg, próbuje dalej grać. Zresztą, koledzy z gildii niespecjalnie mu pomagają w zmianie podejścia, śmiejąc się z jego narastającej paniki. Brzmi to dosyć absurdalnie, prawda? Sierra jednak postanowił chwalić się swoją przygodą i wrzucił nagranie ze streama do sieci. Wygląda strasznie:
HUGE 7.8 NZ Earthquake While Streaming!
Było to jedno z największych trzęsień ziemi zarejestrowanych w ostatnich latach w Nowej Zelandii - jego siła wynosiła aż 7,8 w skali Richtera. To już prawdziwa waga ciężka siejąca ogromne zniszczenia. Dla przykładu trzęsienie z 2011 o sile 6,3 pochłonęło 185 ofiar, głównie przez to, że jego epicentrum znalazło się w środku miasta. W wypadku ataku, który tak usilnie starał się ignorować Sierra, życie straciły dwie osoby. Streamer na szczęście przeżył i nic mu się nie stało, zresztą, zadziwiać może też to, że nie padł mu ani prąd, ani internet. Mamy do czynienia z bardzo szczęśliwym trafem.
Niepokoi jednak początkowa determinacja gracza. W Azji ludzie tracą życie z wycieńczenia podczas grania w MMO, tutaj było blisko przez głupi upór. Mieliśmy już zatem streamy z podpaleniem, z napaścią, z najazdem Agencji Antydopignowej... W dziwnych czasach żyjemy, oj, dziwnych. Pozostaje mieć nadzieję, że Sierra następnym razem -o ile taki nedejdzie, oby nie - w sytuacji kryzysowej zareaguje nieco rozsądniej. I że do tego czasu zmieni kolegów z gildii.
Patryk Fijałkowski