Yoshi's New Island - recenzja

Yoshi's New Island - recenzja

Yoshi's New Island - recenzja
marcindmjqtx
21.03.2014 17:02, aktualizacja: 30.12.2015 13:26

Yoshi's New Island to trzecia część serii, która zadebiutowała w 1995 na SNES-ie. Dumnie wyglądający spomiędzy głównych słów tytułu wyraz „New” sugeruje, że odsłona ta przynosi graczom wiele nowych rozwiązań. Tak niestety nie jest.

Ale zacznijmy od fabuły. Bocian miał przynieść dwoje dzieci do oczekujących rodziców. Pomylił się jednak  i dostarczył w czapce urodzonych (dosłownie) bliźniaków, Mario i Luigiego, nie do tego domu, do którego powinien. Próbował naprawić swój błąd, ale koniec końców mały Luigi został porwany przez Kameka, a Mario trafił w ręce klanu jaszczurów Yoshich. Taka naiwna historyjka w zupełności wystarczy, bo raczej nie gramy w platformówki Nintendo dla wciągającej intrygi. Yoshi's New Island jest natomiast właśnie klasyczną platformówką z widokiem z boku.

Pomalutku Mechanika gry jest dość specyficzna. Kierujesz Yoshim, który targa na swoich plecach małego Mario. Jeżeli oberwiesz od przeciwnika, Mario ląduje w bańce i odlatuje. Aby nie stracić życia, trzeba złapać go przed upływem określonego limitu czasowego. Sam jaszczur potrafi anihilować wrogów wskakując na nich, jedząc ich i przerabiając na jajka, oraz tymi właśnie jajkami strzelając. Rzecz w tym, że czekając na to, aż w grze zdarzy się coś ciekawego, samemu można czasami znieść jajko.

Tempo rozgrywki jest leniwe. Żeby zlokalizować i dotrzeć do wszystkich trzech rodzajów znajdziek rozproszonych po każdym poziomie, trzeba się nieźle namęczyć. Również proste zagadki polegające głównie na testowaniu spostrzegawczości gracza  potrafią nieraz zatrzymać na kilkanaście sekund. Ogólnie rzecz biorąc tytuł stawia na eksplorację, a nie na bezmyślny bieg przez levele. Nie ma w tym niczego złego, przeciwnie - to miła odmiana od tytułów, w których ciągle goni nas czas. Problem polega na tym, że w praktyce takie podejście nie sprawdza się za każdym razem. Niektóre plansze zaprojektowane są naprawdę ciekawie i przeczesywanie ich wzdłuż i wszerz stanowi czystą przyjemność, ale inne nużą, szczególnie te początkowe. I to jest chyba największy problem Yoshi's New Island, bo w tytule tym plusy mieszają się z minusami właściwie na każdej płaszczyźnie.

Yoshi's New Island - zwiastun Stare śmieci W grze nie brakuje elementów znanych z tytułów poświęconych Mario - są rury, znajomi przeciwnicy i charakterystyczne patenty. Ot, na przykład w planszach dżunglowych Shy Guye uzbrojeni są w tarcze, oszczepy i „sukienki” z liści. Drobnostka, a wywołuje na twarzy uśmiech. Podobnych smaczków jest więcej, choć nie tak dużo, jak w poprzednich Yoshi's Island.

Co do samej rozgrywki, na szczególną uwagę zasługują walki z bossami. Nie zaprojektowano ich co prawda w żaden rewolucyjny sposób i wszystko sprowadza się wciąż do „rozgryzienia systemu” i trzykrotnego spuszczenia manta przeciwnikowi, ale „systemy” te są po prostu bardzo fajne. Poza tym nie powtarzają się, co zdarzało się czasem w platformówkach z Mario w roli głównej. No i jednym z oponentów jest „giant enemy crab”.

Yoshi's New Island

Właściwie nie mam pojęcia, czy Yoshi jest dinozaurem, czy jaszczurką, ale wyginięcie nie grozi mu tak czy siak. W przypadku Yoshi's New Island nowego zastosowania nabiera bowiem zwrot „żyć nie umierać”. Najtrudniejszą rzeczą w grze jest tak naprawdę...stracenie życia. Poziomy same w sobie nie stanowią żadnego wyzwania. Jeśli nie jesteś więc fanem zbierania wszystkiego, co plansza ma do zaoferowania, co jest już trudniejsze, będziesz zawiedziony.

Średnio i niestabilnie Publikowane przed premierą screeny i zwiastuny nie nastrajały mnie zbyt optymistycznie co do oprawy gry. Mdłe tła pomieszane z nieczytelnym pierwszym planem nie robiły zbyt dobrego wrażenia. Na ekranie konsoli wszystko prezentuje się na szczęście o wiele lepiej, choć wciąż nie mogę powiedzieć, bym był fanem reprezentowanego przez grę pastelowego stylu. Tryb trójwymiarowy jest... tryb trójwymiarowy jest. Po prostu. Deweloper w żaden sposób nie wykorzystał go praktycznie, a widok 3D samych wizualiów też specjalnie nie uatrakcyjnia.  Muzyka składa się w dużej mierze z jednej, wałkowanej od każdej strony melodyjki, co daje u odbiorcy na przemian reakcje w stylu: „Boże, znowu to samo, za co” i „oo, jaka fajna aranżacja”. Po ukończeniu każdej planszy wybrzmiewają wyjątkowo irytujące fanfary - nie potrafię sobie wyobrazić gorszej nagrody za zaliczenie levelu.

Ale to już było... Dobrze, a co z tymi nowościami? Kilka ich jest. Jedna z nich to na przykład wielkie jajka będące w stanie zniszczyć nawet całą planszę, które Yoshi znosi po połknięciu przeciwnika-giganta. Brzmi interesująco, ale można wykorzystywać je tylko w miejscach zaplanowanych przez autorów i tylko w ściśle określony sposób. Przypomina to trochę ogromnego Mario, który pojawiał się tu i ówdzie w tytułach z serii New Super Mario Bros. Drugim powiewem świeżości miały być mini-gry umieszczone w części poziomów. Generalnie każda z nich polega na tym, że jaszczur zamienia się w jakiś obiekt - balon, helikopter czy młot pneumatyczny, a gracz wychylając konsolę na boki musi doprowadzić go do mety w określonym czasie. Całkiem sympatyczne, ale szału nie ma.

Yoshi's New Island

Najczęstszym zarzutem, który pada pod adresem Yoshi's New Island jest właśnie to, że w grze brakuje nowych elementów. Inwencji rzeczywiście tutaj niewiele - niemal wszystko jest asekuracyjnie, od linijki ściągnięte z pierwszej części serii. „Nowa” wyspa Yoshiego nie jest jednak w żadnym wypadku grą kiepską. Skakanie po planszach od lewej do prawej wciąż wciąga. To po prostu nie platformówkowa ekstraklasa, do której przyzwyczaiło nas Nintendo. I to z tego powodu z recenzji wylewa się raczej zawód niż ekscytacja.

Ludzie, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z Yoshim, mogą tę produkcję sprawdzić - choć do ideału sporo brakuje,  powinni być zadowoleni . Fani serii - w ostateczności. Yoshi's New Island to tylko nie w pełni udany mission pack do niemal dwudziestoletniej gry.

Michał Pisarski

Platformy: 3DS Producent: Arzest Wydawca: Nintendo Dystrybutor: ConQuest Data premiery: 14.03.2014 PEGI: 3

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Screeny pochodzą od wydawcy.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)