Yar`s Revenge powraca po 30 latach, by szargać wspomnienia

Yar`s Revenge powraca po 30 latach, by szargać wspomnienia

marcindmjqtx
24.04.2011 10:54, aktualizacja: 08.01.2016 13:22

Od razu przyznam się, że w oryginalne Yars' Revenge z 1981 roku nie tyle nie grałem, co nawet nie wiedziałem, że kiedyś ludzie zagrywali się w ten tytuł na Atari 2600. Co ciekawe, gra trafiła już niedawno na Xboksa 360, w ramach usługi Game Room. Atari to jednak nie wystarczyło i postanowiło odtworzyć oryginał, korzystając z współczesnej technologii.  Pomysł sam w sobie ciekawy, ale jego realizacja już nie bardzo.

Rozgrywka w nowej wersji jest dużo bardziej skomplikowana, niż w oryginale. Najbliżej jest jej do strzelanin pokroju Panzer Dragoon czy REZ, w których lecimy po z góry ustalonej trasie, lewą gałką unikając ognia przeciwników, a prawą namierzając ich dla systemów uzbrojenia.

Na początku taka rzadko obecnie wykorzystywana mechanika jest przyjemnym skokiem w przeszłość, ale niestety przygoda Yar, która postanawia przeciwstawić się swoim mocodawcom szybko zaczyna nużyć. Brakiem różnorodności, nierówną oprawą czy właśnie sterowaniem, które nie bez powodu odeszło do lamusa.

Niewidzialne tory prowadzące główną bohaterkę lubią niespodziewanie zakręcać, co nie ułatwia celowania, które i tak nie należy do najłatwiejszych. Operowanie dwiema gałkami na raz nie jest dla gracza niczym nowym, ale konieczność dołożenia do tego skakania palcami po obu spustach i przednich przyciskach, gdy jednocześnie unikamy ognia, celujemy działkiem i zaznaczamy cele dla rakiet to już wyższy poziom wtajemniczenia. Gdy dodamy do tego oporność z jaką Yar wykonuje uniki oraz fakt, że tempo lubi przyśpieszyć, a przeciwników nigdy nie brakuje, możemy być pewni, że kilka niecenzuralnych słów wzbogaci krótką przygodę z grą. W takim wypadku fakt, że krajobrazy pełnią rolę ruchomej fototapety i Yar nie może zderzyć się z żadnym elementem otoczenia wyrasta na zaletę...

W razie potrzeby możecie zaprosić do gry drugiego gracza (tylko lokalnie), ale i tak lepiej by nie był on kompletnym amatorem, jeśli chodzi o korzystanie z pada. Autorzy rozstawiali punkty kontrolne dość oszczędnie.

Na ekranie dzieje się dużo, ale nie nazwałbym Yar's Revenge grą szalenie efektowną. Krainy po których latamy od czasu do czasu zbliżają się do kategorii „ładne”, ale przez większość czasu mamy przed oczami rozmazane tekstury, kontrastujące z całkiem efektownymi, zmieniającymi się co dwie misje, krajobrazami, zaludnionymi przeciwnikami różnych rozmiarów. Zapamiętacie je dobrze, choć nie z uwagi na ciekawe projekty czy umiejętności, a przez to, że od początku do końca gry (przejście jej nie powinno wam zająć więcej, niż dwie godziny), wciąż strzela się do kilku podstawowych typów wrogów w bliźniaczo podobnych formacjach. Z czasem zwiększa się tylko częstotliwość ataków.

Werdykt Ostatnimi czasy do cyfrowej dystrybucji trafiło kilka świetnych gier, a i następne tygodnie zapowiadają się wybornie. Jednak nawet, gdyby Yar's Revenge wyszło w okresie absolutnej posuchy w Xbox Live Arcade, jej kupno zacząłbym rozważać dopiero po 50% obniżce (obecna cena to 800 MSP). A nawet wtedy zastanawiałbym się, czy dobrze robię. To gra zaledwie aspirująca do miana przyzwoitej, więc musiałbym naprawdę tęsknić do trudnych i w dodatku archaicznych strzelanin. Jeśli ten opis do was nie pasuje, lepiej zapomnijcie o Yar's Revenge.

Maciej Kowalik

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)