XCOM: Enemy Within - recenzja
XCOM: Enemy Unknown to jedna z moich ulubionych gier poprzedniego roku. Wydany jakiś czas temu dodatek powitałem więc z otwartymi ramionami. Chyba jednak spodziewałem się czegoś więcej...
09.12.2013 | aktual.: 30.12.2015 13:26
(UWAGA: to recenzja rozszerzenia. Jeśli nie wiesz, o co w ogóle w XCOM-ie chodzi, to zapraszam do ubiegłorocznej recenzji gry).
By była jasność: Enemy Within nie jest nową kampanią opartą na znanej mechanice. To dokładnie ta sama gra, w trakcie której trzeba będzie, kolejno, złapać żywego obcego, potem kapitana UFO, następnie zaatakować ziemską bazę kosmitów i tak dalej - kto grał w EU, ten pewnie na pamięć zna schemat rozgrywki. Nowości mieszczą się w ramach głównej kampanii i by je zobaczyć, trzeba w dużej mierze zagrać jeszcze raz w to samo - co niektórym może nie odpowiadać.
Niby swoi, a obcy Największą nowością jest tytułowy "wróg wśród nas", a więc grupa terrorystyczna EXALT, z którą trzeba się rozprawić. To w pewnym sensie poboczny wątek fabularny - ma własne wprowadzenie, losowo generowane misje i zakończenie. Nie ma zresztą przymusu zajmowania się nim, choć wiadomo, że lepiej to zrobić, żeby państwa uczestniczące w programie XCOM były zadowolone. Poza tym terroryści regularnie wykradają graczowi pieniądze, więc chociażby z tego powodu warto dać im łupnia.
Mapa świata pokazuje teraz także komórki EXALT.
By jednak tego dokonać, trzeba najpierw odkryć, na terenie którego państwa znajduje się ich baza. Od czasu do czasu pojawia się możliwość zinfiltrowania jednej z komórek EXALT. Jednego żołnierza należy wtedy wysłać na zwiad w roli szpiega. Niestety, nie wiąże się to z żadnym nowym elementem rozgrywki: po prostu wybiera się delikwenta i czeka kilka dni. Po ich upływie dołącza do niego normalny skład, w jednym z dwóch rodzajów losowo generowanych misji. Albo trzeba przejąć dane wroga i zhakować jego przekaźniki, albo bronić swoich transmiterów przed kolejnymi falami przeciwników. W nagrodę zdobywa się częściową wiedzę na temat tego, gdzie znajduje się baza EXALT. Po wykonaniu kilku (ok. 7-8) misji ma się już komplet podpowiedzi i można przeprowadzić szturm, ostatecznie rozprawiając się z terrorystami.
Początkowo poboczny wątek jest ciekawym urozmaiceniem, zwłaszcza, że dzięki niemu rzadziej powtarzają się losowe misje znane z Enemy Unknown. Szybko jednak miałem go dość. Dwa typy misji są zbyt zbliżone do siebie i rozgrywka robi się nużąca. Tym bardziej, że strzelanie do ludzi ma w sobie zdecydowanie mniejszy urok niż potyczki z kosmitami. Mam wrażenie, że potencjał organizacji terrorystycznej walczącej z XCOM-em można było wykorzystać dużo lepiej. Byłem zawiedziony choćby wtedy, gdy okazało się, że żołnierz wybrany na szpiega nie dostaje nawet małej misji tylko ze sobą w roli głównej. Ostateczny atak na wrogą bazę też był rozczarowujący (choć muszę przyznać, że wymagający), no i zabrakło jakiejś porządnej nagrody za zdobycie jej... Wystarczyłoby dać jakąś nową technologię, rodzaj broni czy zbroi - ale nie, dostaje się co najwyżej trochę pieniędzy i zdobycznych karabinów.
Żółnierz wysłany jako "wtyk" w następującej po tym misji będzie wyposażony tylko w pistolet.
Mutant czy cyborg? Ciekawszą nowością w Enemy Within jest nowy surowiec, który pojawia się w grze - meld. Zbiera się go podczas normalnych misji - trzeba "rozbroić" kosmiczne pojemniki, zanim ulegną autodestrukcji. To ciekawy pomysł, bo w XCOM gra się raczej ostrożnie, a meld zachęca do podejmowania ryzyka. A to dlatego, że to bardzo przydatny minerał. Za jego pomocą można znacząco ulepszyć swoich żołnierzy i albo zmienić ich w mutantów, albo w cyborgów.
Pierwsza opcja jest łatwiejsza w realizacji (jeśli oczywiście ma się pieniądze i zapasy surowca) - wystarczy wybranego żołnierza wsadzić na parę dni do specjalnego laboratorium, a wyjdzie stamtąd wyposażony w kilka przydatnych umiejętności (niektóre trzeba odkryć podczas standardowych badań). Może lepiej celować, automatycznie leczyć się w każdej turze, a nawet stawać się niewidzialnym czy po każdym zabójstwie wyrzucać z siebie zwiększające statystyki sojuszników feromony. W sumie modyfikacji jest 10, ale pogrupowane są po dwie w każdej kategorii, więc maksymalnie żołnierza można wyposażyć w pięć. Dają sporo nowych możliwości taktycznych, nie mają negatywnych skutków ubocznych i nie wyobrażam sobie, by ktoś chciał z nich rezygnować.
Wesoła gromadka - trzech pierwszych żołnierzy od prawej strony to mutanci.
Żołnierzy można także zmienić w cyborgów i wsadzić w wielkie egzoszkielety bojowe. To już zupełnie nowa klasa - MEC - której przedstawiciele mogą być wyposażeni w granatniki czy miotacze płomieni, niszczyć osłony na mapie albo nawet samemu stać się osłoną dla sojuszników. Możliwości dopasowania do swojego stylu gry jest sporo, choć oczywiście MEC nie zastąpi snajpera czy medyka, a raczej ciężko uzbrojonego żołnierza.
Ogółem, nowe możliwości rozwoju ułatwiają trochę grę i sprawiają, że staje się ciekawsza - głównie dlatego, że jeszcze bardziej można dopasować skład do siebie.
Egzoszkielety mają trzy poziomy ulepszeń - niezależne od poziomu postaci.
Zmiany pomniejsze W grze pojawiło się także trochę mniejszych nowinek. Najważniejsze z nich to nowe misje fabularne, na czele ze świetną obroną bazy przed atakiem kosmitów. Jest ich kilka, wszystkie stoją na wysokim poziomie i sprawiły mi dużo frajdy, choć obawiam się, że przy kolejnych przejściach będą już mniej emocjonujące. Ale taki już w pewnym sensie urok XCOM-a.
Poza tym pojawiły się dwa nowe typy przeciwników, trochę nowych gadżetów do wyprodukowania (przede wszystkim granatów), nowe opcje Drugiej Fali (modyfikatorów utrudniających zabawę), medale, które po niektórych misjach można przyznawać żołnierzom (daje im to bonusy do statystyk), nowe rodzaje losowych map, generalne zmiany w balansie i nowinki w trybie wieloosobowym (czyt. dodanie tam agentów EXALT i reszty nowości). Wszystko to rzeczy raczej drobne, które robią z XCOM-a jeszcze bardziej rozbudowaną grę, ale ciężko powiedzieć, żeby jakoś znacząco ją zmieniały.
Obrona bazy.
Werdykt Enemy Within to dodatek zdecydowanie dla fanów. Jeśli przeszliście już Enemy Unknown (najlepiej na kilka sposobów) i chcielibyście spróbować jeszcze raz (najlepiej na wyższym poziomie trudności), to wszystkie nowinki powinny sprawić, że będziecie trochę mniej znużeni powtarzaniem jeszcze raz tego samego. Możliwości taktycznych i związanego z nimi kombinowania jest zdecydowanie więcej. Ale jednocześnie nie jest to rozszerzenie, które mogłoby zmienić nastawienie do gry tych, którym nie przypadła ona do gustu. Nie jestem też do końca przekonany, czy osoby zupełnie świeże powinny od Enemy Within zaczynać. Wersja podstawowa jest bardziej przejrzysta i zwarta, i to chyba ją poleciłbym tym, którzy jeszcze z XCOM-em nie mieli do czynienia.
obrazek z gry
Prywatnie spodziewałem się czegoś więcej. Nowe możliwości rozwoju żołnierzy są ciekawe, ale wątek z EXALT trochę mnie znudził i wydaje mi się niewykorzystanym potencjałem. Bawiłem się dobrze, ale większa w tym zasługa tego, że Enemy Unknown to znakomita gra, a nie tego, że dodatek wprowadził jakieś rewolucyjne zmiany.
Tomasz Kutera
- Data premiery: 15 listopada 2013
- Platformy: PC, 360, PS3, Mac
- Producent: Firaxis Games
- Wydawca: 2K
- Dystrybutor: Cenega
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy dystrybutorowi. Testowano na PC.
XCOM: Enemy Within (PC)
- Gatunek: strzelanina
- Kategoria wiekowa: od 18 lat