Xbox pomaga Overwatchowi zwalczać toksycznych graczy
Póki co odbiera im się głos. Ale Blizzard zapowiedział wprowadzenie najsurowszych kar.
Normalnemu graczowi jak ja, ty i ona może być trudno pojąć, że ktoś odpala sieciową grę tylko po to, by psuć innym zabawę. Lub korzystać z niej, by wyładować swoje frustracje i smutki na innych. Pośrednio szkodząc na większą skalę niż może się to wydawać. Blizzard ma już chyba dość, o czym świadczy ostatni komunikat Jeffa Kaplana:
Z gigantyczną społecznością, przychodzą gigantyczne problemy z utrzymaniem jej w ryzach. Ale nie zamierzam specjalnie współczuć Zamieci, bo narzędzia do karania występków powinny być gotowe od dnia premiery. Tymczasem konsolowy Overwatch dopiero teraz dostaje to najbardziej podstawowe - opcję zgłaszania złych zachowań. Która i tak na PC chyba nie działa tak, jak powinna o czym pisałem tu.
W przypadku Overwatcha, Blizzard nie jest aż tak surowy. Pozwala łączyć się w grach ze wszystkimi, ale... wycisza takiemu gagatkowi mikrofon.
Skoro Xbox oferuje listę nie umiejących się zachować graczy, to dobrze, że jest ona wykorzystywana. Ale to oczywiście niczego nie rozwiąże. Skoro jest aż tak źle, że Blizzard musi poświęcać czas i zasoby, mające pierwotnie służyć rozbudowie gry, to chyba pora na opcję nuklearną. Przypomnę, że od premiery gry firma musiała musiała zająć się blisko pół milionem sprawiających problemy graczy. 480 tysięcy ancymonów! Są developerzy, którzy nigdy nie sprzedadzą tylu kopii swojej niezależnej gry...
Zamieć ma dość. Na forum gry wczoraj pojawił się ilustrujący to komunikat.
Warto doczytać tam resztę szczegółów. Ale tak naprawdę warto po prostu nie być szują. Moim skromnym zdaniem...
Maciej Kowalik