Xbox Live Arcade w Skrócie: Sonic 4: Episode 1
Chcieliśmy dobrego Sonica, więc chcieliśmy starego Sonica. I właśnie to dostaliśmy, tyle że drogo i w kawałkach.
Po pierwsze, Sonic wygląda jak postać odlana przed chwilą z plastiku, a rusza się jakbyśmy dalej mieli rok 1991. Biorąc pod uwagę, że zwykle na nim koncentruje się cała uwaga, jest to spory minus. Po drugie autorzy chyba nie chcieli zbytnio rozpędzać jeża, który za wcześnie kończyłby plansze i postawili na jego drodze mnóstwo przeszkód. Jasne, gdy raz wpadniemy na wroga i zginiemy, za drugim razem pewnie damy radę, ale gorsze są projekty poziomów, w których czasem zdarza się zablokować na kilkanaście podejść do konkretnej przeszkody. Jeż nigdy nie był znany ze skoków dokładnych co do piksela, więc nie wiem, czemu akurat teraz miałoby się to zmienić.
Plansze przechodzi się szybko i przyjemnie, ale raz, że nie stanowią one żadnego wyzwania, a dwa, że jest ich po prostu za mało, jak na grę kosztującą całe 1200 MSP/47zł.
Przykro mi, ale jeśli Sega liczy, że będę tyle płacił za każdy z czterech epizodów, to jest w błędzie. Wam tego również nie życzę. Sonic 4 jest przyjemne, ale niewarte swojej obecnej ceny. Lepiej poczekać, aż wydawca zacznie przeceniać komplet i wtedy wrócić do wspominek.
Maciej Kowalik