Xbox Live Arcade w skrócie - Raskulls
Jeszcze odpalając grę nie byłem do końca pewny, czy będzie to klon Castle Crashers, klasyczna platformówka w stylu przygód Mario czy stricte wieloosobowa nawalanka 2D. Okazało się, że to przede wszystkim wyścigi. Do tego inspirowane przygodami Pana Wiertary.
Poza zwykłym przebieraniem krótkimi nóżkami naszego kościstego podopiecznego musimy jeszcze przebijać się przez całe piętra tetrisowych klocków. I nie tylko, bo wbrew temu, co może się wydawać na początku, zadania są zróżnicowane, a im dalej w las, tym częściej zdarzają się nie tylko kolejne wyścigi przy włączonym dopalaczu, ale również zagadki logiczne. Rzućcie okiem na kilka typów misji.
Polygamia.pl - Raskulls Xbox Live Arcade Gameplay
Niech jednak nie wydaje się wam, że to jedna z tych pełnych uroku gier, które przechodzą się same, gdy gracz akurat przyśnie z padem w rękach. Najpopularniejszy typ zadań to wyścigi, w których chaos rośnie proporcjonalnie do liczby uczestników, a od przebijania się przez kolejne klocki szybko rozbolą was palce. W trakcie biegu zbieramy zarówno turbo jak i kilka typów wspomagaczy, więc trudno przewidzieć, co wydarzy się za moment.
Od początku gry pojawiają się też dodatkowe wyzwania, których poziom trudności został wyżyłowany do granic możliwości. Później nawet te spokojniejsze plansze, na których musimy trochę pogłówkować, kuszą dodatkowymi nagrodami za zmieszczenie się w wyznaczonym limicie czasu. Niech was nie zwiedzie więc kolorowa oprawa i na swój sposób słodkie postaci - łatwo o wszystkie medale nie będzie.
Do rywalizacji można zaprosić jeszcze trzech graczy zarówno lokalnie jak i za pośrednictwem sieci. Jak już wspomniałem chaos w trakcie walki o pierwsze miejsca jest spory, ale przypieczenie tyłka znajomemu i wyprzedzenie go na ostatnich metrach wcale nie smakuje przez to gorzej.
Werdykt Raskulls to bardzo przyjemna gra, która oferuje miłą dla oka grafikę, mnóstwo humoru ale też wyzwania, których na pierwszy rzut oka trudno było od niej oczekiwać. Do tego jest w dużej mierze oparta na niewyeksploatowanym jeszcze pomyśle. Przyczepić mogę się tylko do nieco topornego sterowania, przez co przebijanie się przez planszę nie zawsze idzie tak płynnie jak by się chciało. To jednak drobiazg, a gra spokojnie warta jest tych 800 MSP.
Maciej Kowalik