Xbox LIVE Arcade w skrócie - odcinek 8

Xbox LIVE Arcade w skrócie - odcinek 8

Xbox LIVE Arcade w skrócie - odcinek 8
marcindmjqtx
06.03.2010 12:07, aktualizacja: 15.01.2016 16:15

W minionym tygodniu Xbox LIVE Arcade* wzbogaciło się tylko o jedną grę. Już w trakcie ściągania Toy Soldiers zaskoczyły mnie opinie na zagranicznych portalach, bo liczyłem na coś bliższego klasycznym strategiom, a nie na kolejną grę z gatunku tower defense.

Toy Soldiers (1200 MSP) Na wstępie tych krótkich wrażeń muszę bardzo mocno podkreślić, że za grami z tego gatunku nie przepadam. Kilkukrotnie dawałem szanse różnym tytułom, ale nawet w tak chwalonym PixelJunk Monsters po prostu zasypiam czekając, aż wężyk przeciwników dojdzie (lub nie dojdzie!) do końca swojej trasy. Odpalając Toy Soldiers miałem więc spore obawy. Na szczęście gra dała mi powody, by nie wyłączyć konsoli po pięciu minutach.

Jeśli jakimś cudem nie wiecie, na czym polega rozgrywka w grach tower defense, to wyjaśniam, że mamy bazę, której musimy bronić przed kolejnymi falami oddziałów wroga. W Toy Soldiers są to akurat mało wymyślne jednostki - kilka rodzajów piechurów, kawaleria, pojazdy opancerzone, czołgi, dwupłatowce itd. Zadaniem gracza jest tak zaplanować rozłożenie instalacji obronnych (może je stawiać jedynie w wyznaczonych miejscach), by wróg nie opanował bazy (w tym wypadku - pudełka z zabawkami).

Pierwszym plusem produkcji Signal Studios jest fakt, że nie ucieka ona do świata dziwnych potworów, a przenosi nas w okolice pierwszej wojny światowej. Piszę o okolicach, bo nie będziemy obserwowali rzezi prawdziwych żołnierzy, a jedynie plastikowych figurek, którymi swego czasu bawił się chyba każdy chłopak. Toy Soldiers ożywia je i pokazuje na ekranie telewizora bitwy, które dawno temu mogliśmy rozgrywać jedynie w wyobraźni. Wystarczy tylko podnieść widok kamery, lub podlecieć do góry dwupłatowcem, by przekonać się, że pole bitwy to jedynie plansza do gry, ustawiona w dziecięcym pokoju. Brawa należą się zarówno za pomysł, jak i jego realizację (choć grafika mogłaby być wyraźniejsza).

Przed chwilą wspomniałem o lataniu samolotem, co pozwala przejść do największej zalety tej gry, która sprawiła, że nawet niechętni gatunkowi gracze mogą przekonać się do Toy Soldiers. Nad każdą z ofensywnych instalacji (dość standardowy wybór - gniazda karabinów, artyleria, moździerze, broń chemiczna i kilka dodatków) możemy bowiem przejąć kontrolę i własnoręcznie otworzyć ogień do wrogów. I bynajmniej, nie jest to jedynie niepotrzebny dodatek!

Zdobywamy wtedy dużo więcej pieniędzy, koniecznych do rozbudowy systemów obronnych. Bez własnego udziału w masakrze atakujących, ukończenie misji może stanowić problem. Pomijam już fakt, że czekanie, aż kolejna fala przeciwników rozbije się o nasze umocnienia, to właśnie największa bolączka tower defense. Toy Soldiers w sprytny sposób ją omija. Naprawdę trudno tu o nudę.

Jeśli chodzi o drobne braki, to kontrola kamery mogłaby być lepsza, a w przypadku pojedynku z olbrzymim czołgiem, denerwuje konieczność ręcznego obracania artylerii tak, by ten pozostawał w zasięgu. Jednak naprawdę nie jest to nic, nad czym nie można zapanować.

Kampania oferuje ponad 20 misji, w których możemy walczyć o bonusowe cele, lepsze rangi oraz pokazać, co potrafimy na poziomie trudności Elite. Nie zabrakło również multiplayera (i to zarówno sieciowego, jak i lokalnego), ale jeszcze nie miałem odwagi rzucić wyzwania innym graczom.

Toy Soldiers kosztuje co prawda aż 1200 MSP, ale dostajemy za to naprawdę ciekawe spojrzenie na (wy)eksploatowany od dawna gatunek oraz nowe możliwości, które sprawiają, że gracz zawsze ma coś do roboty. No i ta atmosfera wojny toczonej przez ożywione figurki, gdy tylko zostaną same w pokoju. Świetna sprawa. [dodaj do kolejki]

*Usługa Xbox LIVE nie jest oficjalnie dostępna w Polsce. Nie wiesz, co to oznacza? Dowiesz się tu.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)