Xbox LIVE Arcade w skrócie - odcinek 7
Z góry przepraszam za spore opóźnienie nowego odcinka XBLA w skrócie. Mam nadzieję, że to ostatni taki przypadek i od teraz będę wyrabiał się w weekendy. W zeszłym tygodniu dostaliśmy jednak aż trzy nowe gry. Zdecydowanie najwięcej spodziewałem się po Fret Nice, ale okazało się, że to dwie pozostałe gry warte są swojej ceny.
03.03.2010 | aktual.: 15.01.2016 16:15
PS Dzisiejsza premiera - Toy Soldiers jest już na Rynku i zajmuje ponad 600 MB. Ciekawe, czy jej waga będzie odpowiadała miodności...
Greed Corp (800 MSP) Jeśli brakuje Wam w Xbox LIVE Arcade gier z pogranicza planszówek, w które moglibyście zagrać ze znajomymi, to koniecznie zwróćcie uwagę na Greed Corp. Na pierwszy rzut oka gra może wyglądać ubogo, bo nie mamy tu bogactwa jednostek, dziesiątki różnych budynków czy zróżnicowania wśród dostępnych frakcji. A jednak ta niepozorna gra ma w sobie coś, przez co nie mogę się od niej oderwać.
Początki nie są łatwe. Owszem możemy wybudować koszary, produkujące roboty kroczące (walkery), działa (które w kolejnej turze trzeba jeszcze załadować), ale na tym podobieństwa do innych gier się w zasadzie kończą. Stopniowo niszcząca się plansza zmusza do knucia niespotykanych nigdzie indziej strategii. To właśnie fakt, że musimy pchnąć myślenie na inne tory wnosi mnóstwo świeżości do rozgrywki. Wystarczy prosta zmiana mapy, by konieczne było wymyślenie nowej strategii pozyskiwania potrzebnych na budowę walkerów finansów, bez jednoczesnego posłania swoich pól w nicość.
Na powyższym filmiku możecie zobaczyć, jak SI pogrzebała moje plany na zwycięstwo ustawiając na, zdawałoby się bezpiecznej, wysepce harvester, który nawet po odzyskaniu przeze mnie pola dalej odliczał czas do runięcia okolicy w przepaść. Finały potyczek są naprawdę emocjonujące, a z doświadczenia wiem, że dzięki odrobinie sprytu można naprawić nawet dość słabe "otwarcie" partii. Oczywiście jeszcze łatwiej jest zaprzepaścić wypracowaną wcześniej przewagę.
Dla fanów turowych strategii (choć raczej tych mniej skomplikowanych), planszówek oraz lubiących zabawę z innymi graczami (SI też daje radę, ale wiadomo, że nic nie dorówna meczykowi ze znajomymi) to pozycja obowiązkowa. Czas odstawić już Carcassone! [dodaj do kolejki ściągania]
Lazy Raiders (800 MSP) Przyznam, że ta gra wzięła mnie z zupełnego zaskoczenia. Przed ściągnięciem wersji testowej udało mi się jedynie obejrzeć zwiastun, który budził nadzieje, że warto będzie ją kupić. I tak faktycznie jest.
W grze nie kontrolujemy bowiem profesora Diggabone, a planszę na, której znajduje się on, skarby i przeszkadzajki. Resztę za lenia zrobi fizyka, choć na pewno staruszek okupi to kilkoma guzami. Możemy obracać planszę w lewo/prawo a nawet odwrócić ją tak, że sufit stanie się podłogą (co zresztą wymagane jest przy niektórych przeszkodach).
Samo dojście do kolejnych kluczy i w końcu do celu nie nastręcza może olbrzymich problemów, ale po zaliczeniu kilku pierwszych etapów okazuje się, że do odblokowania następnego brakuje nam kilku złotych statuetek. Nie jest to żadna nowość, ale musicie wiedzieć, że kolejne figurki pojawiają się na planszy po uzbieraniu odpowiedniej liczby pieniędzy, a każda śmierć profesorka trochę kosztuje. Prędzej czy później, będziemy więc zmuszeni do przyłożenia się do ochrony jego zdrowia, które nadszarpnąć mogą kamienie, wybuchające skrzynki, kolce, ogień i zapewne jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Nikt nie mówił, że życie leniwego poszukiwacza skarbów będzie łatwe
Na końcu każdej serii plansz czeka nas komnata z reliktem, w której dodatkowym smaczkiem jest złodziej, którego trzeba wyeliminować. Jeśli dotrze do skarbu przed nami, przegramy. Na szczęście wszystkie przeszkadzajki na planszy działają również na niego, przy czym przeciwnik nie ma tyle szczęścia by się odrodzić.
Lazy Raiders to naprawdę ciekawa, wciągająca gra i dopracowana gra, którą mogę polecić w zasadzie każdemu. Więcej tu elementów zręcznościowych, niż logicznych, ale jeśli będziecie chcieli zaliczyć ją w stu procentach, to na pewno Was trochę wymęczy. [dodaj do kolejki ściągania]
Fret Nice (1200 MSP) Fret Nice pojawiło się już jakiś czas temu na PSN, ale miałem zakodowane w pamięci, że ma to być platformówka, w którą gra się gitarą, a plastikowy instrument mam podłączony do 360. Niestety, ten tytuł okazał się największym zawodem zeszłego tygodnia w XBLA.
No więc przesiedliśmy się już na pada, ale dalej coś nie gra. Musicie wiedzieć, że pojawiające się na naszej drodze stworki niszczymy odpowiednimi nutami. W grach muzycznych "odpowiednie" progi są wskazywane przez kolory spadających bloczków. We Fret Nice można je wyczytać z wyglądu przeciwników. Mamy bowiem chwyt, który odpowiada oczom, uszom, ustom itp.
By zniszczyć stwora z trzema parami oczu gramy sześć razy "oko". Jeśli ma jedno oko i ucho, gramy dwa, odpowiadające tym częściom ciała dźwięki. Nie brzmi to prosto, a najgorsze jest to, że na ekranie nie mamy żadnych podpowiedzi, który próg odpowiada za co. Kończy się to zwykle szarpnięciem gitary (bo grać możemy jedynie w powietrzu), a potem losowym wciskaniem wszystkich progów i kakofonią dźwięków. Ochota na dalszą zabawę przechodzi dość szybko
1200 MSP to sporo jak za tak nieprzyjazną graczowi zabawę. Jedynym plusem jest wpadająca w ucho muzyka, ale to zdecydowanie za mało, bym mógł rekomendować ten tytuł komukolwiek. A miało być tak pięknie. [dodaj do kolejki ściągania]