Xbox LIVE Arcade w skrócie - odcinek 3
Zgodnie z obietnicą, dziś przejrzymy gry z dwóch minionych tygodni. Może nie są to najbardziej wyczekiwane pozycje, ale przynajmniej jednej z nich warto poświęcić więcej uwagi.
31.01.2010 | aktual.: 18.01.2016 12:12
Gdyby była to pozycja z katalogu Indie Games i kosztowała 80 MSP, to można by zastanawiać się nad ewentualnym zastosowaniem jej do edukacji pociechy. Oprawa i klimat przywodzi na myśli Peggle, ale na tym zalety KrissX się kończą.
Akcja jest dynamiczna do przesady. Wrogie sześciany pojawiają się znikąd, a ich pociski zalewają ekran. Nasz robocik może skorzystać z boosta, by chwilowo się od nich uwolnić albo oszołomić wrogie masy. Dysponuje również tarczą, która pozwala łapać pociski przeciwników i wykorzystywać przeciwko nim. Zaliczając plansze zdobywamy punkty, za które kupujemy ulepszenia robocika i kolejne poziomy. Nie jest łatwo, a ogólna sterylność i chaos nie zachęcają do kolejnych prób.
Grafika jest potwornie uproszczona i szczerze mówiąc nie wygląda zbyt ciekawie. Krwawe eksplozje są natomiast zupełnie niepotrzebne i nie rozumiem, co autorzy chcieli za ich pomocą wyrazić.
Death by Cube mogę polecić jedynie masochistom ze zbyt dużą ilością Microsoft Points. Reszta miłośników dynamicznych strzelanin powinna jednak zostać przy obu częściach Geometry Wars. Akcja, wizualia i muzyką zabijają Death by Cube na miejscu.
Trudno rzetelnie oceniać podobne pozycje po zaledwie krótkim kontakcie, ale internetowe recenzje są wyjątkowo zgodne w tym, że Flames of Judgment to bardzo tradycyjna, może nawet archaiczna gra, która jednak ma w sobie coś, co spodoba się fanom gatunku.
Najważniejsze jest bowiem to, że kombinowanie z rozwojem postaci (na modłę Oblivion - im częściej używamy danej broni/umiejętności, tym lepiej nam to wychodzi) sprawia frajdę, podobnie jak warstwa strategiczna i walki. Pola bitew są urozmaicone i do monotonnego klepania przeciwników czasem dorzucają jeszcze inne wyzwania, jak eskorta czy trochę ogólnego kombinowania.
Grafika na pewno mogłaby być lepsza (krwiste gejzery tryskające z pokonanych wrogów są żenujące), a tempo nieco szybsze, ale jeśli nie liczycie na zbyt duże fajerwerki i dawno nie bawiliście się taktycznymi RPG, to nie powinniście żałować inwestycji tych 1200 MSP. Zupełnych "świeżaków" może odstraszyć toporność, pozorna nuda oraz umowność oprawy graficznej. Fanów gatunku przyciągną dodatkowo różne zakończenia przygody i fakt, że rozwój postaci jest bardzo dowolny i za każdym razem możemy bawić się inną drużyną.
Maciej Kowalik