Xbox LIVE Arcade w skrócie: Monday Night Combat
Co się (z powodu wyjazdu na GamesCom) odwlecze, to nie uciecze. Wreszcie udało mi się spędzić trochę czasu na arenach Monday Night Combat i mogę szczerze polecić wam produkcję Uber Entertainment. Takiej mieszanki jeszcze chyba na konsolach nie było.
W wielkim skrócie Monday Night Combat to strzelanina z podziałem na klasy oraz dwoma głównymi trybami.
Blitz Blitz to połączenie znanej z większości strzelanin hordy z budowaniem, ulepszaniem i naprawianiem różnego rodzaju wieżyczek, czyli w zasadzie wszystkim, co definiuje nam gatunek tower defence. Umocnienia budujemy po to, by kolejne fale atakujących robotów nie przebiły się do naszej Moneyball, ale oczywiście sami również biegamy po arenie i staramy się pomagać w likwidacji przeciwników.
Official Monday Night Combat E3 Blitz Gameplay
Napierające roboty również różnią się między sobą i chwila nieuwagi może doprowadzić do tego, że nadziejemy się na atak kamikaze czy niewidocznych gremlinów. Wisienką (czy raczej dynią ) na torcie jest wielki Jackbot XL, który w pojedynkę potrafi roznieść słabo bronioną bazę. Oczywiście kolejne fale przeciwników są coraz trudniejsze, więc nie polecam przesypiania początków meczów Blitz. Każda wieżyczka czy ulepszenie może być kluczowe dla wytrzymania naporu blaszaków w późniejszych rundach.
Crossfire Blitz to jednak tak naprawdę jedynie rozgrzewka przed prawdziwą zabawą, jaką oferuje tryb Crossfire. Oba rodzaje zabawy łączą pojawiające się na planszy boty, których jedynym celem jest zniszczenie Moneyball. Sęk jednak w tym, że w Crossfire rywalizują dwie drużyny złożone z 6 graczy i każda z nich dysponuje własnymi oddziałami metalowych żołnierzy oraz bazą, w której znajduje się upragniony przez przeciwnika skarb. Dzięki tak skonstruowanej rozgrywce Monday Night Combat wyróżnia się na tle innych FPS i nieśmiało wchodzi na terytorium opisywanych przez Tadeusza gier MOBA (Multiplayer Online Battle Arena).
Official Monday Night Combat PAX Gameplay
Szkoda, że map, na których możemy toczyć pojedynki w Crossfire jest niewiele. Cztery miejscówki, w których będziemy walczyli o dominację, mozolnie przepychając linię frontu, wyznaczaną przez miejsce, w którym wpadają na siebie boty nie powalają do tego skomplikowaniem. Oczywiście jest to w pewien sposób narzucone przez formułę rozgrywki, w której boty mają wyznaczone stałe trasy poruszania się, ale sterylność i uproszczenia są odczuwalne. A co, powiecie na fakt, że w trybie Blitz do dyspozycji mamy tylko jedną arenę? Mam nadzieję, że darmowy dodatek nie pominie tej kwestii
Jeśli chodzi o same mecze to z reguły są one bardzo zacięte i nierzadko kończą się dogrywką. Dorzucenie do formuły drużynowej strzelaniny sunących po swoich trasach botów wprowadziło sporo świeżości, której ostatnio mogło w tym gatunku brakować. W Monday Night Combat naprawdę gra się inaczej, niż w inne strzelaniny. Mapy nie są duże, nie ma tu większego czajenia, więc wymiana ognia trwa w zasadzie non stop. A umiejętności poszczególnych postaci sprawiają, że zarówno zabijać jak i ginąć możemy na wiele sposobów. Pamiętajcie tylko, że do zwycięstwa konieczne jest zaopiekowanie się botami, bo to one niszczą tarcze Moneyballa. Niejedna drużyna przegrała już swój mecz za bardzo skupiając się na polowaniu na przeciwników
Werdykt Jeśli macie ochotę na zmianę tempa i spróbowanie nowego typu drużynowej strzelaniny, to wydanie 1200 MSP Monday Night Combat jest świetnym wyborem. To wciągająca i wbrew pozorom nie taka płytka gra, choć skomplikowaniem również nie powala. Zasady złapiecie w lot, a późniejsze szlifowanie taktyki sprawia mnóstwo frajdy. Dodatkowo jest jeszcze tryb Blitz, który w zależności od poziomu trudności może służyć za miejsce wieczornych rozmów z kumplami czy salę tortur, w której chodzi nie tyle o wygraną, co przetrwanie kolejnej fali. Polecam!
Maciej Kowalik