XBLA w skrócie: Hydro Thunder Hurricane

XBLA w skrócie: Hydro Thunder Hurricane

marcindmjqtx
31.07.2010 09:15, aktualizacja: 08.01.2016 13:23

Jeśli lubicie szalone prędkości, to na pewno znacie przyjemne mrowienie, pojawiające się na chwilę przed odpaleniem turbo. Gdy już wiemy, że za chwilę otoczenie rozmyje się, a przeciwnikom nie pozostanie nic innego, niż wąchanie naszych spalin. Na podobne wrażenia liczyłem w Hydro Thunder Hurricane. Na próżno.

W zręcznościowych wyścigach najbardziej interesuje mnie adrenalina i emocje, jakie wyzwala walka o jak najlepsze miejsce. Pomaga również efektowna oprawa, muzyka trzęsąca szybami oraz ciekawe trasy. Produkcja studia Vector Unit zaspokoiła mnie tylko w jednym z tych elementów.

Wodny świat W grze znajdziemy zaledwie 8 lokacji i choć ta liczba nie oszałamia, to muszę przyznać, że są one ciekawe. Projektanci zadbali o ich różnorodność (na potrzeby gry zalali między innymi ruiny miasta starożytnej cywilizacji, nowoczesną fabrykę czy arenę przypominającą tory wyścigowe) i dorzucili oskryptowane niespodzianki w postaci wielkiego węża tworzącego wir na środku kanału czy pojawiającego się osobiście na jednej z plansz Thora, który najwyraźniej nie jest zadowolony z hałasu motorówek. Trasy obfitują w  skoki, skróty i rozwidlenia, zdarza się również, że każde z trzech okrążeń prowadzi nas inną drogą.

Wielka potrzeba prędkości Lepsze motorówki i kolejne wyścigi odblokowujemy za zdobywane na podium punkty doświadczenia. Na szczęście dzieje się to błyskawicznie (po pół godziny miałem już na koncie 75 GS z 3 Osiągnięć), bo prędkości (nie)rozwijane przez najwolniejsze maszyny są obrazą dla gatunku. Dopiero przy klasie Pro możemy zacząć mówić o przyjemniejszych wrażeniach, ale i tu nie należy przesadzać. Do uczucia pędu znanego z Burnout, Motorstorm czy Wipeout Hydro Thunder nie ma startu.

Nawet włączenie dopalacza niewiele tu zmienia. Przy dobrym doborze trasy i uważnym zbieraniu turbo (jedyny rodzaj power-upów) możemy go w zasadzie nie wyłączać, a i tak większość zakrętów nie sprawi nam problemów. Jeremy Clarkson za sterami na pewno nie miałby powodów do okrzyku "POWEEEER!!!".

Z racji tego, że startujemy z ostatniego miejsca i musimy dochodzić kolejnych przeciwników rzadko mamy do czynienia z dosłowną "walką" na torze. Gdy już uda się kogoś staranować możemy przekonać się, że fizyka zderzeń kuleje i efekt starcia jest zupełnie losowy. Gdzie tu emocje?

Kolorowa nuda Na obrazkach gra prezentowała się przyzwoicie, ale w trakcie wyścigu nic nie przykuwa naszego wzroku. Modele ścigaczy są prościutkie i pozbawione cieszących oko detali. Nie ratują ich nawet krzykliwe kolory ani zmieniający swój wygląd po nabiciu turbo silnik. Równie nieciekawie wygląda woda, której z racji gatunku jest w Hydro Thunder naprawdę sporo. Dziwne, że autorzy nie przyłożyli się do tak ważnego elementu i zmuszają gracza do zgadywania, czy ma przed sobą falę czy może wysepkę. To, że czasem trudno zobaczyć zakręt można jeszcze przeżyć - nietrudno opanować tak małą liczbę tras

Werdykt Trudno o efektowną, budzącą emocje rozgrywkę, gdy gra wygląda brzydko, z głośników dobiega mdła muzyka, a rzekomo superszybkie motorówki nijak nie chcą pokazać swojej mocy. Hydro Thunder Hurricane rozczarowuje nudą oraz brakiem wyrazu i na pewno nie warto wydawać na tę grę aż 1200 MSP.

Maciej Kowalik

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)