Wspomnienia to niebezpieczna rzecz. Potrafią zamazać rzeczywisty obraz i sprawić, że powrót do emocji i przeżyć z przeszłości jest niemożliwy bez poczucia zawodu. Pierwszy raz w Beyond Good & Evil grałem na pececie gdzieś w 2005 roku, gra była dodawana do czasopisma dla dzieci Cybermycha, razem z plastikową latarką.
Owszem, Beyond Good & Evil to produkcja kierowana do młodszych graczy, ale jej urok jest uniwersalny. Historia opowiada o przygodach Jade, młodej, znającej sztuki walki, reporterki, która wplątuje się polityczną intrygę, w której palce maczają porywający ludzi kosmici. Na potrzeby gry został stworzony cały świat pełen fantastycznych ludków, stworów i maszyn, bardzo bajkowy i zapadający w pamięć.
Przygody Jade to skrzyżowanie gry akcji ze skradanką, w którym znajdziemy m.in. zręcznościowe wyścigi poduszkowców, loty statkiem i rozbudowane walki z bossami. To połączenie wielu elementów w jedno, harmonijne danie. Trudno jest się nudzić, bo autorzy co chwila podrzucają coś nowego. Znudziło ci się skradanie? Zapoluj z aparatem na kilka stworów. Uciekasz przed policją niczym Trinity w pierwszym Matriksie? Pewnie zaraz stoczysz powietrzną bitwę. Jedyna gra w swoim rodzaju, która słusznie zasłużyła na kultowy status.
HD w tytule nowej wersji gry oznacza, że Beyond Good & Evil wygląda równie dobrze, jak wyglądało w 2003 roku. Widać, że to gra z zeszłej generacji konsol, ale wystylizowana oprawa graficzna i retusz tekstur sprawiają, że BGE jest po prostu ładne.
Szkoda, że poza dodaniem kilku trofeów i osiągnięć wersja z 2011 nie różni się zasadniczo od poprzedniczki. Nawet w dziale z dodatkami nie przygotowano żadnych nowych materiałów koncepcyjnych czy komentarzy twórców. Oczywiście trudno byłoby zagnać do pracy oryginalną ekipę, ale czemu nie spróbować choćby nagrać wspominek Michaela Ancela z czasów tworzenia gry? Brakuje w tym wydaniu czegoś ekstra.
Czy magia Beyond Good & Evil nadal działa? Tak, to ciągle świetna gra dla graczy od 7 do 107 lat. Czy miałem ochotę przejść ją jeszcze raz od deski do deski? Nie, aż tak to nie. Już znam tę historię, pamiętam wszystkie myki, rozejrzałem się po świecie gry i mi wystarczyło. To nadal fajna, dopracowana gra, ale wolę przeznaczyć swój wolny czas na produkcje, w które jeszcze nie grałem.
Jeżeli jednak wcześniej nie mieliście z BGE styczności, to teraz macie idealną okazję do nadrobienia zaległości. Zero wymówek.
Konrad Hildebrand