Wyższa Szkoła Jazdy #5: gry wyścigowe
Witam w piątej już odsłonie Wyższej Szkoły Jazdy, tym razem o tyle wyjątkowej, że temat idealnie pasuje do nazwy cyklu. Na warsztat (ach, ta gra słów) wziąłem gry wyścigowe, zarówno te, które starają się być poważne, jak i te, które nawet nie udają, że mają taką ambicję. Ba, udało się nawet to wszystko skonfrontować z rzeczywistością. Z pomocą przyszły najlepsze programy o motoryzacji. Oba materiały o Gran Turismo są niezwykle ciekawe i warte obejrzenia, ale jak zwykle to Top Gear miał więcej fantazji (pieniędzy pewnie też). Tradycyjnie już zachęcam do dopisywania własnych przemyśleń w komentarzach, a teraz już kończę ten wstęp, bo naprawdę jest co oglądać.
1. Jak już wspomniałem gry wyścigowe z grubsza dzielimy na poważne i niepoważne. Jest jednak i trzecia droga, a najciekawszą próbą jej wyznaczenia wydaje się być Blur. Nikt jeszcze nie wie, co z tego wyjdzie, ale ja czekam z niecierpliwością.
2. Skupmy się jednak na innym problemie. Jak właściwie zrobić poważną grę wyścigową?
4. W powyższych materiałach zabrakło jednak zupełnie tego, co gracze wytykają serii od lat - pancernych aut.
5. I szybkie porównanie z rzeczywistością. Mazda MX 5 nawet po lekkim grzmotnięciu w barierkę nie jest już tak żwawa.
6. To jednak nie jest problem wyłącznie Gran Turismo, w Forzie wcale nie jest lepiej.
8. Skoro już wiemy, że Gran Turismo i Forza jednak trochę różnią się od rzeczywistości, to warto sprawdzić czy te mniej realistyczne gry tu zadziałają, tak na wszelki wypadek.
9. Denerwującym trendem w wyścigach jest skupianie się na tuningu wizualnym i klimatach rodem z najbardziej zakazanych dzielnic miast USA. Jakoś za tym nie przepadam. Yo!
10.Kolejną rzeczą, która denerwuje mnie w tym gatunku dziś, to fakt, że nikt już nie robi porządnych rajdów, gier takich jak ta poniżej.
11. Zamiast tego wciskając nam to. Cóż ja jednak poradzę, że wolę WRC od amerykańskiego show?
12. Nie zapominajmy jednak, że ścigać można się nie tylko w samochodach. Poniżej kilka przykładów.
Można by jeszcze tak długo, więc w tym miejscu skończymy. Marcin Lewandowski