Wygasłe gwiazdy: Rebellion - klątwa przeciętności
Na pewno znacie kogoś, kto w pierwszych latach szkoły zdobywał bardzo dobre oceny, by w końcu sobie odpuścić i stać się przeciętnym uczniem... o niezachwianej reputacji kujona. W branży gier komputerowych kimś takim jest brytyjskie studio Rebellion.
09.12.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:46
Rebellion założyli w 1991 roku bracia Jason i Chris Kingsley. Zaczęli skromnie, ale ambitnie - od gry Eye of the Storm na Amigę i PC. Był to tytuł stworzony chałupniczymi metodami, przy udziale zaledwie trzech osób. Należał do gatunku kosmicznych strzelanek z widokiem FPP, podobnie jak popularny wówczas Wing Commander, jednak aspirował do miana poważnego symulatora. Nie była to gra w żaden sposób przełomowa, ale udała się na tyle, by Kingsleyów zauważyli wydawcy. Wkrótce zlecono im stworzenie remake'u lynxowych wyścigów Checkered Flag na konsolę Atari Jaguar. Choć gra została przyjęta bardzo chłodno zarówno przez krytyków, jak i przez graczy, bracia poznali tajniki najpotężniejszej wówczas konsoli i mogli zabrać się za następny projekt.
Alien versus Predator, bo o nim mowa, był dla Anglików szansą, o jakiej marzy każde początkujące studio. Niedoświadczeni programiści dostali zadanie stworzenia tytułu AAA, opartego na kosztującej ogromne pieniądze licencji, dla jednego z największych wydawców, na konsolę dysponują największymi możliwościami. Dość powiedzieć, że szansy tej nie zmarnowali - AvP stał się prawdziwym system-sellerem, docenionym przez graczy i prasę. Trafił na listy najlepszych gier wszech czasów, a także zdobył kilka tytułów gry roku. Co ciekawe, do jego powstania doszło przez zbieg okoliczności. Atari planowało skonwertowanie AvP z konsoli SNES, ale nie zdobyło praw do komiksu, na którym gra była oparta. Zamiast chodzonej bijatyki, jakich w latach 90. powstała cała masa, Jaguar otrzymał więc innowacyjnego, starannie wykonanego FPS-a, rozbudowaniem bijącego na głowę nawet Dooma. Można było się spodziewać, że po takim sukcesie posypią się pieniądze i zlecenia... Tak się niestety nie stało.
Przez niemal cztery lata studio nie wydało żadnej nowości, a jedynie użyczało licencji na wznawianie Eye of the Storm. W 1998 roku powróciło, jednak w wybitnie złym stylu. Anglicy stworzyli Klustar - marny klon Tetrisa, wydany na Game Boy Color. Jego jakość można było usprawiedliwić trwającymi w międzyczasie pracami nad Aliens versus Predator PC. W roku 1999 gra trafiła na sklepowe półki, odnosząc jeszcze większy sukces niż pierwowzór. Zdobyła nagrodę BAFTA (Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych), wspięła się na pierwsze miejsca ówczesnych list przebojów, doczekała się "złotej edycji" - nawet pomimo takich wad, jak brak save'ów i problemy z połączeniem w multiplayerze. Dopiero wówczas na Rebellion spadł oczekiwany deszcz ofert.
W ciągu kilku najbliższych lat studio zajęło się adaptowaniem - głównie na konsole - filmowych i komiksowych licencji. Należały do nich m.in. Mission Impossible, Mumia, Asterix, Gunlok, Largo Winch, Rogue Warrior i Sędzia Dredd. Do listy wydawniczej dołączył remake Klustara na Game Boy Advance, a także będąca niemalże plagiatem G-Police strzelanka Skyhammer na Jaguara. Wszystkie te gry miały wspólną cechę: były absolutnie przeciętne. Brakowało im polotu i wyobraźni - zarówno w kwestii grafiki, jak i mechanizmów rozgrywki. Co więcej, Rebellion udało się popełnić kilka paskudnych knotów, takich jak Medal of Honor: Underground na Game Boy Advance, czy Delta Force: Urban Warfare na pierwsze PlayStation. Mimo spadku formy, pracy wciąż przybywało.
Zaskakująco dużo środków Rebellion poświęcało na konwersje. Zazwyczaj wychodziły one przeciętnie. "Iskry" zabrakło zarówno GUN Showdown na PSP, jak i Midnight Club na GBA, From Russia with Love na PSP, Star Wars Battlefront na PSP, Call of Duty: World at War na PS2, czy Rainbow Six na PlayStation. Gry tworzone przez Rebellion od podstaw nie były lepsze. Brakowało im wyrazu, przez co często pojawiały się i znikały bez echa. Iron Storm, Miami Vice, AvP: Requiem, Shellshock 2 - niewielu graczy miało okazję lub chęć zapoznać się z tymi tytułami. Nawet wydany w 2010 roku Aliens versus Predator, mający przypomnieć czasy świetności serii, nie uciekł klątwie przeciętności. Średnia ocen jednej z najbardziej oczekiwanych gier roku wyniosła, według Metacritic, 64 punkty w wersji na 360.
Po dawnych wizjonerach nie pozostał nawet ślad. Dzisiejsze Rebellion to firma, która stawia na ilość, nie na jakość. Mimo wszystko wydaje się, że gracze ufają braciom Kingsley, wierząc że nadal mogą oni stworzyć hit na miarę pierwszego AvP. Szkoda, że nic nie wskazuje, by kiedykolwiek mieli wrócić do formy.