Wydawca powie „tak”, gracz powie „nie”. Albo co i komu się na E3 podobało, a nad czym trzeba popracować
Wszystkim nie dogodzisz, ale E3 Live faktycznie wyglądało jak jakiś żart, a całej imprezie przydałoby się otwarcie na całą skupioną wokół gier społeczność.
17.06.2016 15:18
E3 dobiegło końca. Za nami konferencje, pokazy i cały ten szum. To były dziwne targi, nie tylko dlatego, że część największych graczy postanowiła je olać i, jak EA, zrobić własne show. Pierwszy raz w historii impreza, a właściwie jej odrębna część zwana E3 Live, była otwarta dla graczy, a nie tylko branży. Mało tego, wszystko było za darmo, a pula 20 tysięcy biletów rozeszła się w parę chwil.
No i fajnie, bo szczerze powiedziawszy nie do końca rozumiem ideę zamkniętej imprezy, jaką do tej pory było E3 (no dobra, w ubiegłym roku parę osób „spoza” wpuszczono). Szczególnie że wszystko i tak transmitowane jest na żywo, a Gamescom pokazuje, że otwarcie się na „śmiertelników” nie powoduje chaosu, paniki i strat na miliony dolarów.
Widać ESA, czyli organizator E3, myśli inaczej, bo E3 Live nie tylko odbywało się poza terenem właściwych targów, ale też było lekką kpiną z graczy. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że wszystko miało miejsce na powierzchni odpowiadającej dwóm kortom tenisowym, a według organizatorów największą atrakcją dla zwiedzających jest możliwość kupna koszulki?
Jasne, koszulki są ekstra, sam zamawiam je jak wariat, ale kluczowym jest tu słowo „zamawiam”. Nie potrzebuję do tego targów, wystarczy dostęp do Internetu. Jeśli już mam okazję być jako gracz na ważnej imprezie, chcę mięcha! Chcę zagrać w to, co do tej pory było dla mnie niedostępne. Chcę pogadać z twórcami, albo chociaż ich wysłuchać na jakiejś krótkiej prezentacji.
Mówi jeden z odwiedzających redaktorowi gamesindustry.biz. Wypowiedzi w podobnym tonie jest więcej, a przeważa wśród nich jedno stwierdzenie: Jesteśmy rozczarowani. I wcale się nie dziwię.
A jak wygląda to „z drugiej strony barykady”? Z jednej strony duzi wydawcy uważają, że tego typu impreza jest ważna i potrzebna, z drugiej natomiast dostrzegają konieczność zmian i większego otwarcia się na graczy. Nawet Electronic Arts, które przecież wyłamało się z tegorocznego E3 uważa, że targi nadal powinny się odbywać. Mówi o tym, również na łamach gamesindustry.biz, Laura Miele odpowiadająca za światową politykę wydawniczą Elektroników:
Podobnego zdania jest Alain Corre z Ubisoftu. Choć formuła E3 jako dużych targów, na których są wszyscy ważni gracze z branży powinna zostać zachowana, całość trzeba przemodelować tak, aby bardziej otworzyć się na fanów:
O większym otwarciu się na konsumentów nie mówi natomiast nic Strauss Zelnick, prezes Take-Two, choć również zaznacza, że E3 powinno się odbywać. Rozumie też nieobecność niektórych na targach:
Trochę się z nim zgodzę, bo choć koszty wystawienia się na E3 objęte są tajemnicą, mówi się o kwotach przekraczających milion dolarów. Inna sprawa, że akurat „wielcy nieobecni” do pokazania mieli sporo, po prostu albo stwierdzili, że taka forma targów im nie odpowiada, albo woleli zrobić coś tylko pod siebie.
Niezależnie od tego uważam, że E3, choć niewątpliwie potrzebne, powinno zmienić swoją formułę i bardziej otworzyć się na graczy, bo prawda jest taka, że to oni są w tym wszystkim najważniejsi.
Bartosz Stodolny