- Brak opłat za wygenerowany ruch: Jak pisaliśmy wcześniej, każdy wydawca płaci Sony za pobrane z PSN dane. Nie będzie mieć to miejsca w przypadku Minis. Przypomnijmy też, że limit wielkości wynosi tam 100MB
- Brak minimalnej ilości sprzedanych kopii: W innych usługach, aby zacząć zarabiać, trzeba sprzedać określoną liczbę gier, w Minis każdy dostaje swój udział od razu
- Brak ustalonych dat premier: To twórca decyduje o dacie premiery gry, nie wydawca, jak to ma miejsce na PSN/XBL
- Brak maksymalnej ilości gier wydanej w danym miesiącu: niektóre platformy (XBL) mają limity dotyczącej maksymalnej ilości gier, jaką dany wydawca może wydać w miesiącu
- Brak kontroli zawartości: Gra ma dać się ściągnąć i być grywalna. Innych wymagań nie ma. O tym, że są gdzie indziej, wiemy dobrze. Wystarczy tu przypomnieć rozliczne przepychanki twórców z Microsoftem czy Apple.
- Przejrzysty system oceniania i certyfikowania produktów
Wiadoma sprawa - im więcej gier na starcie i pojawiających się potem na tej platformie, tym lepiej. Wygląda na to, że Sony poważnie podchodzi do sprawy i stara się przyciągnąć do siebie deweloperów oferując im lepsze warunki niż ma dla nich Apple, czy Microsoft. Mam nadzieję, że mechanizmy rynkowe zadziałają i konkurencja wymusi coraz lepsze gry. No i oczywiście, że będzie jakiś sensowny sposób ich oceniania, by móc w prosty sposób wyłowić perełki.
[via Gamerbytes]