Wy też lubicie rywalizować?
Na Zagraceni.pl pojawił się kolejny interesujący artykuł, w którym Cubituss pyta nas czy to "Jeszcze zabawa, czy już rywalizacja"? Chodzi oczywiście o trofea/osiągnięcia i to ciągłe zdobywanie punktów:
10.01.2009 | aktual.: 11.01.2016 18:38
"Absolutnie każdy, z kim rozmawiam, informuje mnie, że w grach konsolowych szuka jedynie rozrywki, a elementy rywalizacji takie jak granie online czy zdobywanie punktów za pokonywanie kolejnych wyzwań (achievementy na X360, trophies na PS3) kompletnie go nie interesują. Rozumiem to, to znaczy rozumiałem. Aż do momentu, w którym podłączyłem swoją 360-tkę do sieci."Cubituss zwraca uwagę, że tak długo jak będziemy ignorować osiągnięcia, tak długo będziemy wstrzymywać naszą cywilizację, a przecież wystarczy, że zrozumiecie, że im więcej mamy trofeów/ osiągnięć tym jesteśmy fajniejsi i bardziej doceniani. W sumie zgadzam się z nim, przy czym należy zachować umiar, jak we wszystkim. Nie ma co grać w tytuły słabe, niegrywalne czy też nudne tylko dlatego, że mają puchary/punkciki.
Należy doceniać najlepsze produkcje zdobywając w nich calaki i pokazując całemu światu, że ta gra naprawdę nam się podobała. To miałoby sens, gdyby deweloperzy mieli jakiś ustandaryzowany system przyznawania punktów, a tak z jednym tytułem spędzimy kilkanaście godzin i będziemy cieszyć się z odblokowania ostatniego osiągnięcia, a w innym ponad sto i nadal możemy nie zdobyć wszystkiego. Czy to naprawdę jest dowód naszej ekscytacji tytułem?
Weźmy wymienione przez Cubitussa Call of Duty 4. Tak, przeszedłem tę grę na weteranie wraz z ostatnią misją i skończyłem na 940 GS. Pozostałe osiągnięcia były zbyt trudne? Nie, oczywiście, że nie, bo zostało mi jakieś szukanie laptopów i rozwalanie telewizorów w drugiej misji. Pytanie tylko czy miało to jakikolwiek sens i manifestowało moje oddanie dla tej gry? Nie, po prostu deweloper postanowił, żebym sobie troszkę pozajmował czasu głupotami. Zadajcie sobie pytanie, w którym obecnie tytule nie zbieramy punktów, klejnotów, inteli, teczek, diamentów czy czegokolwiek innego. Po co tak sztucznie wydłużać czas zabawy, skoro i tak albo spędzę pięć godzin szukając tych teczek albo otworzę przeglądarkę i będę jechał zgodnie z listą, co skróci czas poszukiwań do godziny czy dwóch. Czy naprawdę powinienem uważać za lepszych ludzi, którzy znaleźli te 5 godzin na zmarnowanie? Ja uważam, że nie i nadal sądzę, że część trofeów nie udowadnia niczego, bo oddanie dla danego tytułu to jedno, a całkowicie bezsensowne spędzanie czasu przy nim to drugie. Doceniam jednak ludzi, którzy podejmują wyzwania i np. przechodzą grę na najwyższych poziomach trudności. O tym pisał ostatnio Massca i zgadzam się z nim, że:
"Trudniej będzie fajniej. Nawet jeśli miałbym rzucać padem o ścianę przechodząc ten sam checkpoint po raz dwudziesty. Satysfakcji nikt mi nie odbierze." A Wy drodzy czytelnicy jak podchodzicie do trofeów i osiągnięć? To zło konieczne, kluczowy element gier czy po prostu dodatek, któremu warto się poświęcić o ile sam tytuł okaże się interesujący?
Beniamin Durski