No, może nie wszyscy, ale na pewno Ci, którzy pracują w studiach deweloperskich. Także tych małych i niezależnych. Tak przynajmniej można wywnioskować ze słów Kudo Tsunody.
W przypadku pracy nad jakąkolwiek grą, procentowy nakład czasu i pracy poświęcany na dostosowanie do niej kontrolera nie jest duży. Wydawać by się mogło, że w przypadku Kinecta jest inaczej - w końcu zamiast wykorzystywanego wszędzie pada dostajemy całą technologię śledzenia ruchów, rozpoznawania głosu i tak dalej.
Tak jednak, według Tsunody, nie jest. Technologia Kinecta jest gotowa i wszystkie jej aspekty są częścią większej całości. Tworzenie gier na kontroler ruchowy Microsoftu nie jest w jakikolwiek sposób bardziej kosztowne niż w przypadku tradycyjnych padów.
Czy więc możemy się spodziewać w przyszłości gier na Kinecta od małych i niezależnych studiów? Potencjał jest ogromny, biorąc pod uwagę to, jak dobrze się ma Xbox Live Arcade. Chciałbym to zobaczyć. W ostatnich latach najbardziej innowacyjne gry wychodziły zwykle właśnie od takich małych twórców. Być może oni wreszcie będą wiedzieli, jak wykorzystać Kinecta w inny sposób, niż tylko do bawienia się z wirtualnymi zwierzaczkami czy odbijania piłeczek.
[via Edge]
Tomasz Kutera