Współpraca J.J. Abramsa i Gabe'a Newella idzie bardzo, bardzo powoli, ale filmowy Half-Life powstaje
Tak samo Portal. Zapewnia o tym nasz ukochany/znienawidzony reżyser "Przebudzenia Mocy". Tymczasem Todd Howard sprowadza na ziemię wszystkich tych, którzy przebierają nogami na myśl o filmowej adaptacji Fallouta.
Niestety, powstawanie kinowego Half-Life'a nie jest procesem twórczym na poziomie "mamy reżysera, Gordona zagra Bryan Cranston, a premiera w maju 2017". J.J. Abrams, promując film "10 Cloverfield Lane", którego jest producentem, zdradził w wywiadzie dla IGN, że filmowy Half-Life i Portal powstają, lecz jednocześnie nie dzieje się w tej kwestii nic godnego wielkiej aktualizacji. Pierwsze doniesienia o współpracy Abramsa i Newella pojawiły się w 2013 roku podczas DICE. Właśnie wtedy panowie ogłosili publicznie, że zamierzają wziąć dwa hiciory Valve na kinowy warsztat.
Teraz mamy rok 2016, a w temacie jest jeszcze ciszej niż w przypadku Half-Life 3. Do teraz. Zapytany przez dziennikarza, czy może podzielić się jakąś nową informacją, Abrams odpowiedział: - Jeszcze nie, ale obie pozycje są w produkcji. Mamy scenarzystów i pracujemy nad tymi historiami, ale poza tym nie dzieje się nic ekscytującego.
[IGN id="http://www.ign.com/videos/2016/03/09/10-cloverfield-lane-jj-abrams-interview"]
Omawiany wątek rozpoczyna się w 1:02. Abrams nie mówi więcej ponad to, co zacytowaliśmy, ale warto i tak rzucić okiem, by zobaczyć, że reżyser nie jest specjalnie entuzjastyczny, a te kilka zdań mówi z pewną dozą powściągliwości. Albo to tylko ja nadinterpretuję. Pewnie tak. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby oba projekty były w zupełnych powijakach i gdybyśmy mieli zaczekać jeszcze kawał czasu na jakąkolwiek ekscytującą nowinę. Czuję, że te filmowe adaptacje mogą niedługo ścigać się z Half-Lifem 3 w "nie wychodzeniu". Cóż, obym się mylił.
Tymczasem w kwestii filmów na podstawie gier wypowiedział się także nie kto inny jak Todd Howard z Bethesdy, ale jego komentarz daje chyba jeszcze mniej nadziei. - Było kilka prób, szczególnie z Falloutem, który jest nieco bardziej skomplikowany niż Elder Scrolls, ale ogólnie wielu pytało przez te wszystkie lata, byłem na licznych spotkaniach i nic nigdy nie kliknęło w takim sposób, żebym pomyślał: O, to będzie tak dobre jak gra.
W dalszej części wypowiedzi Howard jeszcze dwa razy mówi, że nie kliknęło, więc chyba naprawdę nie kliknęło. Podkreśla też, że nie wyklucza ekranizacji którejś z marek Bethesdy, ale nie chce robić tego na siłę i dopóki coś - zgadliście - nie kliknie, to raczej nie ma co liczyć na kinowe ekscytacje. Howard wyraża też obawy, że hipotetyczna ekranizacja, dajmy na to, Fallouta rzucałaby zupełnie inne światło na najnowszą odsłonę gry i oba twory mogłyby się rozjeżdżać w kwestiach uniwersum. Cóż, pozostają zatem fanowskie dzieła w rodzaju świetnego Nuka Break, którego oba sezony zostały pomyślnie ufundowane na Kickstarterze, a następnie pomyślnie wyprodukowane:
Fallout: Nuka Break - Complete First Season
Fallout: Nuka Break - Complete Second Season
A na kinowe Pustkowia nie ma na razie co liczyć. Może to i lepiej? Fani radzą sobie całkiem nieźle. Poza tym gry nie mają jednak szczęścia do filmowych adaptacji, a i tak wychodzi teraz sporo pozycji: w kwietniu Ratchet & Clank, w czerwcu Angry Birds i długo wyczekiwany Warcraft, rok zamknie natomiast Assassin's Creed ze swoją słabą polityką pre-orderów na bilety... Dzieje się. Co więcej, istnieje szansa, że wszystkie z tych wymienionych filmów najzwyczajniej w świecie dadzą radę. A to byłoby coś nowego.
[źródło: Rock, Paper, Shotgun, Games Industry]
Patryk Fijałkowski