Alphaland wyróżnia to, że gra nie przenosi nas do żadnego określonego świata - za zadanie otrzymujemy przetestowanie tytułowej wersji alfa; to niejako gra w grze. Nie zdziwcie się więc, gdy podczas rozgrywki napotkacie jakiś błąd, zobaczycie dokonujące się w tle obliczenia albo nagle, nie wiadomo skąd, na Waszej drodze stanie drzewo. Nie ujrzycie tu ani zrywającej berety z głów oprawy graficznej, ani muzyki kojącej Wasze serca, tylko najprostsze z możliwych tekstury i, nie licząc przewijającego się w tle intrygującego motywu, dźwięki przywodzące na myśl początki elektronicznej rozrywki.
Cała magia Alphaland polega na minimalizmie i oszczędności. Co niezwykle istotne, twórcy gry, Jonasowi Kyratzesowi, za pomocą tak prostych środków udało się wykreować znakomitą atmosferę i zgrabnie oprawić ją w enigmatyczną, poruszającą wręcz otoczkę fabularną, przedstawiając zarazem nader celnie istotę procesu tworzenia gier i jego skomplikowanie. A to spora sztuka.
Adrian Palma