Worms Live - recenzja

Worms Live - recenzja

Worms Live - recenzja
marcindmjqtx
16.03.2007 08:57, aktualizacja: 30.12.2015 14:13

Dżdżownice zawitały na komputerach osobistych po raz pierwszy w 94 roku minionego wieku. Rozgrywka rozwijająca model znany nam ze Scorched Earth szybko zdobyła sobie rzeszę fanów i gra błyskawicznie zyskała na popularności. W przeciągu tych kilkunastu lat jakie dzielą nas dzisiaj od wydania pierwszej gry z serii Worms zostało stworzonych kilka kontynuacji, jak również gier luźno opartych o motyw uzbrojonych bezkręgowców. Gdy poczujesz, że chcesz wiedzieć więcej na ten temat możesz znaleźć dokładną historię tej klasycznej już serii. Nasza recenzja poniżej.

Najnowsza część tej gry ukazała się 7 marca 2007 roku na platformie Microsoft Xbox Live dostępnej na konsoli Microsoft Xbox 360 po bardzo długim okresie certyfikacji. Ci z Was, którzy grali w poprzednie części zapewne doskonale są zaznajomieni z filozofią jaka stoi za rozgrywką. Dla tych, którzy spadli z księżyca, bądź przez ostatnie 10 lat byli w śpiączce powiem, że gra opiera się na zmaganiach miliatarnych grup dżdżownic. Walka jest prowadzona turowo, każda z drużyn ma swoją kolejkę, w której tylko jedna z maksymalnej liczby czterech dżdżownic może wykonać ruch. Rozumiemy go przez poruszanie się po placu boju, co wiąże się z omijaniem przeszkód takich jak miny i eksplodujące beczki, skokach nad przeszkodami wodnymi, huśtaniem się na linach, latanie przy pomocy plecaka rakietowego itp. Gdy gracz osiągnie dogodną z taktycznego punktu widzenia pozycję może podjąć decyzję o wykonaniu ataku na przeciwnika, bądź bardziej defensywnego podejściu do tematu.

W grze kluczowa jest taktyka i myślenie. Szybki i nieprzemyślany ruch, atak bądź nawet zmiana pozycji na mniej dogodną może się okazać fatalna w skutkach. Przykładami rzeczy, które należy mieć na uwadze jest np.: nie stanie na krawędzi planszy bo może to grozić wpadnięciem do wody (co wiąże się z utopieniem naszego robaka), nie przebywanie w pobliżu wybuchowych beczek bądź min, które wzruszone przez jakiś odłamek mogą dosyć skutecznie zmniejszyć nasze zasoby energii życiowej. Gdy stoimy na otwartej przestrzeni jesteśmy narażeni na nalot lotniczy, łatwiej nas jest też trafić rakietą samonaprowadzającą - jest to szczególne ważne gdy skończył się czas rundy, energia naszych robaków jest zredukowana do minimum (1 punkt życia) a poziom wody niebezpiecznie się podnosi. W tej sytuacji trzeba zająć wysoko położone miejsce, ale nie może być ono zbyt odkryte, no chyba, że jesteśmy pewni, że przeciwnik nie ma środków aby nas z tego miejsca ściągnąć. Przewidzenie tego ostatniego nie jest znowu takie proste - nawet gdy pamiętamy, że przeciwnik zużył już jeden przysługującym mu nalot wcześniej, nie znaczy to, że nie mógł znaleźć następnego w jednej ze skrzynek z dodatkowym uzbrojeniem. Podobnych niuansów jest multum, pod tym względem każda sytuacja ma lepsze lub gorsze rozwiązanie. W pewnym sensie jest to jak szachy albo Matrix (”Znam Kung Fu”) - im dłużej grasz tym zaczynasz zauważać te szczegóły, zaczynasz stosować elementy psychologi, podpuszczając wroga, wabiąc go samotną dżdżownicą - czasami wręcz poświęcając swojego żołnierza aby zabrać przeciwnikowi dwóch i więcej za jednym strzałem.

Te opcje taktyczne są w dużej mierze wspierane przez cały wachlarz uzbrojenia i akcesoriów służących do modyfikacji pola walki. Bazooka, rakieta samonaprowadzająca, granat zwykły, granat odłamkowy, strzelba, cios karate, lina z hakiem, stalowe rusztowanie, palnik, to tylko niektóre z narzędzi jakie będziesz mógł stosować aby zyskać przewagę nad przeciwnikiem. Każde z nich ma specyficzną charakterystykę działania, specyficzne zastosowanie. Jedne są lepsze gdy atakujesz pojedynczego wroga, inne gdy chcesz zmieść z powierzchni ziemi większą grupkę. Wytrawny gracz wie co, gdzie, kiedy i jak zastosować aby osiągnąć największa efektywność. Nie ma chyba nic gorszego nad wykorzystanie jakiejś broni gdy później pokazuje nam się inna niesamowicie dogodna właśnie dla tego typu okazja.

Poprzednie gry z serii (szczególnie te z tzw. drugiej generacji) usilnie starały się być bardzo oryginalne i tym samym wymyślały jakieś przesadnie przekombinowane bronie. W tej części broni jest stosunkowo mało ale każda z nich jest bardzo użyteczna. Projektanci postawili na prostotę, na to co powinno być na pierwszym miejscu jeśli chodzi o grę na Arcade. Czasami brakuje pewnych elementów jak chociażby Świętego Granatu Ręcznego albo nalotu z napalmem ale mimo wszystko uważam, że gra jest dobrze przemyślana i wyważona.

Gra Worms Live oferuje dosyć ubogi asortyment rozgrywek, zarówno dla pojedynczego jak i wielu graczy. Ten pierwszy może się cieszyć trybem treningowym, który nauczy początkującego czym to się je, następnie istnieje tryb wyzwań, które stawiają przed nas zadanie pokonania coraz to bardziej trudnych i zawziętych przeciwników, ostatecznie może pokusić się o szybką rozwałkę przeciwko konsoli. Gracze gustujący w rozgrywce wieloosobowej mogą rozgrywać mecze pomiędzy sobą zarówno rankingowe jak i dla czystej przyjemności, lokalnie oraz poprzez serwis Live. Główny problem polega na tym, że jedynym trybem rozgrywki jest tylko drużynowy deathmatch. Inne tryby takie jak powiedzmy Capture The Flag, King of the Hill, Demolition dużo bardziej urozmaiciły by rozgrywkę małym kosztem.

Szata graficzna jest na wysokim poziomie, wszystko jest wyraźne i przejrzyste. Z łatwością można określić gdzie, co jest i co można z tym zrobić. Ułatwia to bardzo celowanie i ogólne poruszanie się w grze. Za grafiką idą sygnały audio. Dosyć standardowe jak na tą grę, póki co zapowiadane są jakieś dodatkowe dźwięki dla naszych dżdżownic w formie plików mowy do ściągnięcia z Xbox Live Marketplace.

Reasumując gra mi się podoba bardzo, po dłuższym okresie czasu ograniczone możliwości rozgrywki mogą stać się problemem i jest to na dobrą sprawę jedyna jej wada. No może jeszcze małe problemy ze znalezieniem gry się też czasami pojawiają. Ale nie jest to nic przeraźliwie strasznego i dyskwalifikującego. Obecnie jestem w stanie znaleźć interesującą mnie grę w 2 z 3 próbach. Uważam, że gra jest świetnym odświeżeniem gatunku i rewelacyjnym wprowadzeniem dla osób, które nie miały z nią wcześniej styczności. Dla pozostałych, którym Worms nie są obce gra powinna oferować powrót do czasów minionych, zapewniając miłe oderwanie od codzienności oferując praktycznie idealne połączenie miodności, prostoty i taktycznego myślenia.

8,5/10

Za: +ponadczasowa rozgrywka, zapewniająca wiele śmiechu szczególnie w gronie znajomych +bardzo przystępna cena 800MSP

Przeciw: -ubogie tryby rozgrywki -system szukania gier jest do lekkiej poprawy

Kenner: Moim zdaniem Wormsy na XBLA wcale aż taką rewelacją nie są (a na pewno wiele im brakuje do bycia chociażby grą dobrą). Przede wszystkim 800MSP za produkt tak okrojony, jest ceną chorą. Dotychczasowe ograniczenie gier XBLA wynoszące 50MB sprawiło, że twórcy musieli z czegoś zrezygnować. I tak oto dostaliśmy bardzo małą ilość map, co uważam za ogromny minus. Gra dla pojedyńczego gracza jest beznadziejna, sztuczna inteligencja oszukuje (sterowane przez konsolę Wormsy atakują z idealną precyzją). Jedyne co ratuje ten tytuł to potyczki sieciowe. Podchodzić z ostrożnością! Moja ocena: 6/10.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)