World of Warships - pojedynki majestatycznych kolosów. Wreszcie mogłem wziąć ster do ręki.
Jeśli nie skusiły Was czołgi i samoloty (mnie nie), to teraz Wargaming wytacza najcięższe działa - okręty bojowe, które i tak wszyscy będą określać "statkami", choć poprawniej byłoby "okręty".
17.08.2014 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Forma prezentacji: pół godziny grania w towarzystwie pracownika Wargaming.
Jak się płynie wielkim okrętem bojowym? Powoli. World of Warships to najwolniejsze sieciowe pojedynki, jakie widziałem. I to wcale nie jest zarzut, bo dzięki temu zacząłem się świetnie w nich odnajdywać.
Potężny pancernik (battleship) porusza się zdecydowanie najwolniej. Aż musiałem przekręcić kamerę w bok, by zobaczyć jego ruch na tle okolicznych wysepek. Przy okazji mogłem podziwiać sylwetkę statku. Konrad Rawiński, PR manager, który mi asystował, wyjaśnił, że poprawili bardzo wygląd gry - i to już od ostatniego E3. Ja widziałem ją rok temu i faktycznie obecnie wygląda dużo lepiej, a to nadal przecież tylko alfa. Zwłaszcza skrząca się woda i niebo z bardzo realistycznymi chmurami robią wrażenie. Oświetlenie było jednym z ostatnio poprawionych elementów.
Ale prawdziwą gwiazdą jest statek. Na zrobienie jednego modelu na podstawie materiałów historycznych potrzebne jest około pół roku - zajmuje się tym cały osobny dział firmy. By oddać postęp technologiczny, jaki dokonał się między World of Tanks, a World of Warships: jedna wieżyczka dział ma dwa razy tyle wielokątów, co cały czołg. Na razie dostępne jest 75 statków japońskich i amerykańskich, w demie gamescomowym było 6, z których wypróbowałem dwa.
fot. Wargaming
Cała naprzód! Kolos, którym steruję, potrzebuje około kilometra na skręcenie. Sterowanie jest proste (WSAD), zaczynam więc manewr, widząc, że w oddali szybkie krążowniki (cruiser) już związały walką przeciwnika. Gram z botami, w trybie, który nie będzie normalnie dostępny, nie licząc może jakiegoś tutorialu. Wargaming tradycyjnie chce się skupić na walkach między graczami, PVP. Bitwa, którą toczyłem była 6 na 6 okrętów, możliwe będą większe.
Przybliżam widok, by znaleźć się w jednej z wieżyczek - mogę kliknąć raz, by strzelać pojedynczo z każdej z czterech po kolei. Albo dwa razy, by oddać salwę ze wszystkich dział. Zgadnijcie, co robię? Ale zanim się strzeli, trzeba się przygotować. "Ustaw się bokiem, by wszystkie baterie mogły wystrzelić" - podpowiada prowadzący prezentację Konstantin Belyakov, projektant gry i specjalista od systemu walki i balansu. Potem jeszcze celowanie i kolejne rady: "Strzelaj po linii wody, jeszcze pół statku jest pod powierzchnią. Możesz przedziurawić mu kadłub i nabierze wody". No i muszę strzelać z wyprzedzeniem, uwzględniając kierunek ruchu i prędkość statku. Trochę jakbym grał snajperem albo nawet bardziej łucznikiem w Team Fortress 2 czy Chivalry. A że to moje ulubione role, szybko łapię, jak skutecznie ostrzeliwać wrogie statki. Bardzo pomaga drugi tryb strzału, gdzie kamera podąża za pociskami i można łatwo ocenić, o ile skorygować następną salwę.
Idzie dobrze, bo pancernik jest bardzo odporny na strzały, a działa mają wielki zasięg. Po sugestiach testerów mapy zostały zmniejszone, by szybciej dochodziło do starć. Ale i tak mogę się trzymać 10 kilometrów od centrum walki i spokojnie wymierzać salwy. Czasem tylko koryguję kurs. Ewentualnie przełączam amunicję na przeciwpancerną, gdy zbliżam się do wrogiego pancernika, albo wysyłam pojedynczy samolot zwiadowczy. Jestem najcięższym statkiem na mapie, wiele mi nie mogą zrobić. Pierwszy mecz wygrany. Grając lotniskowcem mógłbym mieć całą eskadrę atakującą wrogów. Oni mogliby się bronić działami przeciwlotniczymi zamontowanymi na pokładach niektórych statków lub własnymi samolotami.
Developer Diaries World of Warships. Part 1. Introduction [NA]
Ale i tak wykorzystując swoją szybkość i zwrotność (zwłaszcza w porównaniu do pancernika) mogłem odnaleźć się na polu bitwy. W końcu chyba wrogowie zorientowali się, jakie stanowię zagrożenie, bo ostrzeliwało mnie aż trzech. Krążownik szybko zaczął płonąć, w dodatku w ogniu walki zderzyłem się z przyjaznym lotniskowcem, a potem obrałem kurs kolizyjny na wyspę. Ale wtedy właśnie czas minął i zaliczyło mi drugie zwycięstwo.
fot. Wargaming
Nie widać okrętów na horyzoncie... Ciężko mi po krótkim pokazie oceniać balans czy różnice między statkami albo nawet mapy (ta była tymczasowa, testowa). Wiem jednak dwie rzeczy. Gdyby ktoś mi powiedział, że tak kiedyś będą wyglądać gry z darmowym dostępem, to bym nijak nie uwierzył. I wiem, że do World of Warships wrócę, bo oferuje mi coś nowego w zmaganiach multiplayer - mecze wolne, wymagające uważania na swoją pozycję, namysłu nad niemal każdą salwą. Podoba mi się takie tempo rozgrywki. Niestety twórcy nadal nie chcą zdradzić nawet roku premiery.
Paweł Kamiński