World of Warcraft: Cataclysm - beta test

World of Warcraft: Cataclysm - beta test

Maciej Jakubski

Z regularnością szwajcarskiego zegarka Blizzard wypuszcza dodatki do World of Warcraft. Cataclysm to już trzeci, po bijących wszelkie rekordy popularności The Burning Crusade oraz Wrath of the Lich King. W tej chwili Cataclysm jest w początkowej fazie beta, co oznacza między innymi ograniczenie do 82 poziomu, po osiągnięciu którego przestają „lecieć” punkty doświadczenia. Przed nami jeszcze kilka miesięcy ciężkich prac twórców nad dodatkiem.

Nowy-stary Azeroth

Przymierze i Horda jeszcze dobrze nie nacieszyły się zwycięstwem nad Lich Kingiem, a już nad Azeroth zawisło kolejne niebezpieczeństwo. Bohaterowie obu stron muszą powrócić przez teleporty z Northrendu do Azeroth i zmierzyć się ze starym-nowym wrogiem, Deathwingiem, który beztrosko pali i niszczy dawne kontynenty. Fabuła jest oczywiście dużo bardziej rozbudowana, ale sprowadza się do tego, by jakoś sensownie wytłumaczyć, dlaczego twórcom zachciało się ożywić stare krainy. Czy to brak nowych pomysłów, czy też jest jakiś inny powód, ale fakt pozostaje faktem: główną atrakcją nowego dodatku są stare krainy podane graczom po olbrzymim liftingu. Każda prezentuje się zupełnie inaczej niż w podstawce i przez kolejne lata istnienia World of Warcraft. Jedną z nich zalano, inną przepołowiono, jeszcze inna wygląda, jak po wizycie komanda uzbrojonego w miotacze ognia. Tu i ówdzie pojawiły się nowe osady, wszędzie natomiast nowe misje, ponieważ twórcy doszli do wniosku, że stare są już nudne, a do tego archaiczne. W końcu gracze wymagają czegoś więcej niż zadania w rodzaju „zabij 5 wilków”.

Lifting na plus

Mimo początkowych obaw stare-nowe krainy wyglądają naprawdę super. Trudno tęsknić na przykład za starym Desolace, gdy zamiast czerwonej ziemi w całej krainie zrobiło się zielono. Teraz levelowanie kolejnych postaci jest naprawdę fajniejsze i co tu dużo pisać – ciekawsze. Raz – nowe questy są bardziej atrakcyjne, dwa – zwiedzanie odświeżonych krain dostarcza niezapomnianych przeżyć. Zwłaszcza gdy możemy je obejrzeć po raz pierwszy z grzbietu własnego latającego wierzchowca, co jest oczywiście kolejną nowalijką dodatku. Swoją drogą – wszystko wygląda dużo lepiej, bo… Blizzard poprawił grafikę. Już w czasie premiery WoW nie był najładniejszym MMORPG, a od tego czasu Blizzard za wiele nie zmienił. Do teraz, bo Cataclysm prezentuje się o klasę lepiej.

Wilkołaki i lichwiarze

Dwie nowe rasy jakoś specjalnie mnie do siebie nie przekonały. Gobliny są w WoW-ie od zawsze, więc żadna to atrakcja, choć muszę przyznać, że startowe krainy Goblinów są świetne. Mianowicie – kolorowe i posiadają taki… egzotyczny klimat, co w połączeniu z ciekawymi misjami sprawia, że czas na początkowych poziomach mija bardzo szybko. Gorzej jest z Worgenami, czyli nową rasą Przymierza. Misje są nieciekawe, okolice też nie rzucają na kolana. Duże rozczarowanie, tym bardziej, że twórcy zapowiadali cuda na kiju, a dostaliśmy zadania w zasadzie podobne do tych, które znamy z krainy początkowej Death Knighta w WotLK.

Pasywne talenty

Dużo większą frajdę sprawiają dwie inne nowości, a mianowicie system Mastery w drzewkach talentów oraz nowa „itemizacja” przedmiotów. Zadaniem Mastery teoretycznie jest dostarczanie graczowi pasywnych bonusów, a w praktyce chodzi chyba o to, by gracze nie tworzyli hybryd, tylko wkładali talenty w jedno z drzewek. W końcu im więcej punktów zainwestujesz w jedno drzewko, tym więcej punktów Mastery otrzymasz. Generalnie jest tak, że Mastery daje trzy bonusy: pierwszy zależny od roli (czyli zwiększa zadawane obrażenia, leczenie lub przetrwanie), drugi zwiększa jedną ze statystyk typu Haste lub Crit, a trzeci przynosi coś unikalnego dla danego drzewka. Jeśli mam podać przykłady, to za królika doświadczalnego niech posłuży Death Knight. Drzewko Blood, od teraz przeznaczone do tankowania, dzięki punktom Mastery w trzecim bonusie absorbuje więcej obrażeń. Mastery w drzewku Frost przyspiesza generowanie Runic Power, a w specjalizacji Unholy zwiększa obrażenia zadawane przez choroby. Jednak to wszystko jest tak naprawdę dopiero testowane, ten niezły pomysł wcale nie musi sprawdzić się w trakcie rozgrywki.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
ZANIM WYJDZIESZ... NIE PRZEGAP TEGO, CO CZYTAJĄ INNI! 👇