Wolfenstein za darmo!?
Co wydawać by się mogło niemożliwe (a przynajmniej nieprawdopodobne) już niebawem stać się może faktem - Raven Software praktycznie gotowe jest rozdawać Wolfensteina za darmo! W jaki sposób? Otóż sprawa okazała się być bardzo prosta - główny projektant firmy, Manveer Heir, za pomocą swojego Twittera ogłosił, że jest gotów zwrócić pieniądze każdemu, kto zakupi grę w miesiącu jej premiery pod warunkiem, że wyniki sprzedaży Wolfensteina będą lepsze od ... najnowszej edycji Madden. Dość ambitny plan, trzeba przyznać.
Oczywiście w całym tym zamieszaniu obowiązywać muszą pewne reguły: 1) Heir zwróci pieniądze nabywcom Wolfensteina, którzy dokonają zakupu w sierpniu; 2) Pieniądze będą zwrócone TYLKO jeśli wyniki sprzedaży w/w gry będą lepsze od wyników Madden 10; 3) Źródłem danych do porównania wyników będzie NPD; 4) zwrócone mogą być pieniądze tylko za jedną kopię każdego z uczestników "wyzwania"; 5) uczestnicy muszą "podążać" (follow) za Twitterem Heira; 6) każdy uczestnik musi posiadać dowód zakupu (paragon), który będzie trzeba okazać w celu zwrotu kosztów zakupu; 7) platforma, na którą zakupiono grę nie ma znaczenia;
Nie ma mowy o tym czy cała zabawa jest jakoś terytorialnie ograniczona - miejmy nadzieję, że nie - choć sądzę, że, tak czy inaczej, warto jest kupić i zagrać w najnowszego Wolfensteina. Mimo wszystko przyznać trzeba, że pan projektant nie podejmuje wielkiego ryzyka bowiem Madden ukaże się, na całym świecie, wcześniej aniżeli najnowsza gra Raven Software - cztery dni szybciej w Stanach, pięć w Australii i aż tydzień w Europie. Jednak taka strategia marketingowa może zadziałać. Nawet jeśli sprzedaż nie prześcignie gry na temat futbolu to powinna się, znacząco, zwiększyć (szaleńców i miłośników tego typu akcji jest na świecie całe mnóstwo). Z drugiej strony Manveer Heir ma już (w chwili gdy piszę te słowa) 1404 "podążających" za nim na Twitterze, co oznaczało by, że jeśli gra kosztować ma w Europie 38 funtów, do wypłaty będzie 53,352 funty (261,280 złotych). Albo facet dostanie gigantyczny bonus sprzedażowy albo też nie ma zamiaru zwracać kasy z własnej kieszeni. Może się też okazać, że "zwrot" zostanie finalnie ograniczony tylko do pewnej liczby uczestników zabawy, choć ja bym się na ich miejscu zdenerwował... Remigiusz Nowakowski