Wojna płci w Batman: Arkham City - wrażenia z pokazu
Batman: Arkham City to jedna z tych gier, która na pewno nie zawiedzie fanów Mrocznego Rycerza. Dziesiątki oprychów, więcej zagadek Riddlera i jeden z największych twardzieli kart komiksów. Przepełnione akcją miasto Arkham spędzi niejednemu graczowi sen z powiek. Nie inaczej było z prezentacją gry - okazała się jedną z najciekawszych na całym Gamescomie.
24.08.2011 | aktual.: 07.01.2016 14:50
Prezentacja gry skupiała się na trzech mapach w trybie wyzwań. Przy xboksie stała pracownica Rocksteady, która miała grać Catwoman, a przy playstation 3 jegomość z padem w ręku i Batmanem na ekranie. Mieli oni konkurować ze sobą w trzech dyscyplinach: walce, trybie predator (w którym trzeba po cichu eliminować wrogów) oraz wyścigu, który nie jest trybem zaimplementowanym w grze, a stworzonym specjalnie na potrzeby prezentacji na targach. Co ciekawe, w opcji menu wyboru postaci pojawiła się postać Robina, więc mamy potwierdzenie jego „grywalności” w Arkham City.
Styl kocicy Na początku pracownicy Rocksteady postanowili obić twarze kilku oprychom. Ruchy Batmana znamy wszyscy, ale do jego repertuaru dołączono między innymi szybko montowane na ziemi ładunki wybuchowe oraz podwójne powalenia, podczas których Człowiek Nietoperz łamał z wdziękiem i gracją nogi i ręce bandytów, a później kończył ich cierpienia szybkim kopniakiem w twarz.
Kobieta Kot walczyła zupełnie inaczej. W jej ruchach była finezja i buchający na wszystkie strony seksapil. Prężyła się do swoich wrogów, przyciągając ich do siebie i całując, by zaraz potem łamać im karki i drapać po twarzy. Była znacznie bardziej skoczna od Mrocznego Rycerza, odbijając się od głów niczego nieświadomych wrogów. Widać, że twórcy postarali się, by Catwoman odwzorowywała swoją osobowość w sposobie walki, jaki prezentowała. Jako fan komiksów DC Universe mogę potwierdzić, że udało się tego dokonać w 100%. Zwycięstwo w tym starciu przypadło jednak Batmanowi - zdobył więcej punktów.
Ostre pazury Przyszła wreszcie kolej na Predator Mode. Batman wystrzelił w powietrze i obserwował otoczenie na jednym z okolicznych gargulców. Catwoman poszła w jego ślady, korzystając z przypasanego bicza, który stanowił dla niej główny środek transportu. W przeciwieństwie jednak do Człowieka Nietoperza, nie był to jedyny sposób na poruszanie się seksowną kocicą. Mogła ona bowiem wspinać się również po ścianach swoimi ostrymi pazurami, przez co wyglądała odrobinę jak Spider-Man na szpilkach. Jej ruchy były oczywiście bardzo zgrabne z pupą wystawioną odrobinę zbyt prowokująco, by było to wygodne w eskapadach po mrocznych pomieszczeniach. Będę jednak wyrozumiały, mamy tutaj w końcu do czynienia z grą wideo.
Batman rozprawił się z wrogami błyskawicznie, uzyskując dzięki temu kolejną wygraną rundę. Wydaje mi się jednak, że deweloperzy chcieli nam pokazać nieco ruchów Catwoman, dlatego jej rozgrywka była odrobinę przedłużona. Skakała po głowach ofiar, drapiąc ich i psikając otępiającym specyfikiem. Miała również w zanadrzu kilka zabawek, którymi skutecznie unieruchamiała bandytów, po czym dobijała ich mocnym kopniakiem w szczękę. Wszystko jednak w granicy smaku i finezji. Jak na kotkę przystało.
3,2,1, start! Ostatni wyścig rozgrywany był między dwoma Batmanami. Niestety, stanowisko xboksa 360 odmówiło posłuszeństwa, zawieszając kilkukrotnie grę. Pozostaliśmy więc z samym playstation 3. Naszym oczom ukazało się całe Arkham City, a w oddali widać było resztę Gotham. Przedstawiający nam grę deweloper podkreślał, że cały świat wokół nas będzie otwarty od samego początku i tylko od nas będzie zależeć, gdzie pójdziemy najpierw. Po ulicach krzątali się kryminaliści, a dachy budynków i okoliczne latarnie stanowiły dla Batmana ostoję spokoju, więc czym prędzej wystrzelił w powietrze i rozejrzał się po okolicy. Przyznam, że widok zaparł mi dech w piersiach. Mroczne dystrykty z lekko migoczącymi światłami i unoszący się na niebie znak Człowieka Nietoperza tworzyły tutaj jeden z najbardziej komiksowych klimatów, jakie dane mi było zobaczyć w grze wideo.
Pracownik Rocksteady nie chciał jednak zdradzić nam zbyt wielu szczegółów z Arkham City, więc czym prędzej zeskoczył z budynku i poszybował w siną dal. Co ciekawe, w fazie swobodnego lotu Mroczny Rycerz może zarówno pikować, by z gracją opaść na głowę niczego nieświadomego oprycha, jak i rozszerzyć poły peleryny i wznieść się. Przypominało to nieco zwolniony lot Supermana, ale Rocksteady chciało, by Batman poruszał się w miarę szybko po Arkham City, więc wybaczam im tę niedogodność. Zobaczymy, czy nie będzie ona wydawać się tak absurdalna w finalnej wersji gry.
Więcej, lepiej i równie ciekawie Podsumowując, pokaz gry Batman: Arkham City był czymś niepowtarzalnym i niewiarygodnym. Gra korzysta z tego samego silnika co poprzedniczka (Unreal Engine 3.0 - przyp. red.), więc mamy do czynienia z wielkimi umięśnionymi postaciami i bardzo „brudnym” światem gry, idealnie pasującym do uniwersum Mrocznego Rycerza. Nowa część przygód jednego z moich ulubionych bohaterów wygląda obłędnie, a rozgrywka nie odbiega od najlepszych dzisiejszych standardów, pomimo kilku zgrzytów, które przedstawiłem Wam wyżej. Jako wisienkę na torcie mamy jeszcze seksowną Catwoman i blisko tuzin największych nieprzyjaciół Batmana. No i gdzieś tam w cieniu słynnego Detektywa stoi Robin, czekający na swoją partię w tym chorym przedstawieniu.
Filip Cholewczyński