Właściciel uszkodzonej edycji kolekcjonerskiej poprosił o zwrot pieniędzy. Odpowiedź? "Zniszcz resztę zestawu"
Paul Watson, mieszkaniec angielskiego Brighton, zwrócił się do internetowego sklepu Bethesdy w sprawie uszkodzonej edycji kolekcjonerskiej ścieżki dźwiękowej z Fallouta 3. Problem polegał na tym, że nie była ona uszkodzona całkowicie. Brytyjczykowi nie pozostało więc nic innego, jak wziąć w ręce młotek...
Fallout 3: Special Edition Vinyl Soundtrack to zestaw czterech płyt winylowych, zawierających łącznie 29 utworów ze ścieżki dźwiękowej tego lepszego Fallouta od Bethesdy. Wyprodukowała go firma Spacelab9, specjalizująca się w tworzeniu tego typu unikatowych nagrań. Sprzedaż prowadził jednak bezpośrednio producent Fallouta w swoim sklepie wysyłkowym.
Komplet czterech winyli, wprowadzony w październiku 2015, dostępny był w liczbie zaledwie 2,5 tysiąca egzemplarzy. Nic dziwnego więc, że stał się łakomym kąskiem dla kolekcjonerów. Stąd również zapewne jego wysoka cena - 85 dolarów (ok. 350 złotych). Wysoka, ale nie zaporowa - płyty w tym momencie nie są już dostępne w oficjalnym sklepie Bethesdy.
Tym gorzej więc dla jednego z jego właścicieli, któremu po miesiącu bezowocnego oczekiwania poradzono zniszczenie wszystkich posiadanych przez niego płyt.
Paul Watson skontaktował się z obsługą sklepu Bethesdy informując, że jeden z winyli dotarł do niego uszkodzony. Poprosił w związku z tym o zwrot pieniędzy. Poinformowano go grzecznie, że owszem, zwrot otrzyma, ale w wysokości zaledwie 1/4 wartości zestawu - pozostałe płyty, zauważyła pracowniczka firmy, nie są uszkodzone, poszkodowanemu nie należy się więc pełna rekompensata.
Watson próbował tłumaczyć, że w takiej formie, w jakiej otrzymał zestaw, jest on niekompletny i nie przedstawia sobą żadnej wartości. Pojedyncze płyty nie są dostępne w sprzedaży, można je było nabyć wyłącznie naraz. Próbując walczyć o swoje racje, porównał tę sytuację do otrzymania figurki kolekcjonerskiej z brakującą ręką - owszem, uszkodzony jest tylko fragment, ale całość traci przez to jakąkolwiek wartość, argumentował.
Pracowniczka sklepu pozostała jednak nieugięta:
Po wzięciu młotka i postąpieniu według powyższej, dość prostej, instrukcji, Brytyjczyk odzyskał w końcu wszystkie swoje pieniądze.
Cała sytuacja nie spodobała się samej Bethesdzie. Po tym, jak z firmą skontaktował się brytyjski Eurogamer, który nagłośnił sprawę, stwierdziła ona, że bada sprawę u źródła.
Odpowiedział serwisowi przedstawiciel firmy.
I można tu dyskutować, czy pokrzywdzony faktycznie miał całkowitą rację i czy zachowanie obsługi sklepu było tak niewłaściwe, jak zdarza się uważać, ale ostatecznie to tylko kilka winyli. Dla Bethesdy finansowy koszt ewentualnego przesłania Watsonowi nowego zestawu będzie niczym w porównaniu z późniejszym zyskiem PR-owym. W pięknych czasach żyjemy.
[źródła: eurogamer.net, Twitter, Bethesda Store]
Dominik Gąska